Oceniamy lechitów za mecz z GKS-em: Koncert z przodu, w końcu na zero z tyłu
Najwyraźniej Maciej Skorża bardzo szybko znalazł sposób na uzdrowienie zespołu poznańskiego Lecha. Po rozbitej porażkami w LE drużynie nie ma już śladu, a poznaniacy z meczu na mecz spisują się coraz lepiej. W ostatniej kolejce roznieśli 5:0 GKS Bełchatów. Zobacz, jak oceniliśmy graczy „Kolejorza” za ten mecz!
fot. Roger Gorączniak
Maciej Gostomski – (6) – Na notę zapracował głównie w 69. minucie, gdy po strzale Adama Mójty z rzutu wolnego wyciągnął się jak struna i zbił piłkę na poprzeczkę. Poza tym obronił kilka mniej groźnych strzałów i dośrodkowań zawodników GKS-u Bełchatów. Nie popełnił przy tym żadnego błędu.
Tomasz Kędziora – (5) – W meczu z GKS-em był postacią drugoplanową, pierwsze skrzypce grali inni zawodnicy. Nie wyróżnił się niczym w ofensywie, w defensywie nie popełnił błędów, dlatego zostajemy przy wyjściowej „piątce”.
Marcin Kamiński – (6) – Stoperzy Lecha zagrali bezbłędnie, ale i GKS nie zmusił ich do wytężonego wysiłku. Nie mieli wielu okazji, by zapracować na wyższe noty.
Hubert Wołąkiewicz – (6) – Podobnie, jak w przypadku Kamińskiego – nie miał szans pokazać pełni swoich umiejętności, bowiem ofensywa GKS-u w Poznaniu nie istniała.
Barry Douglas – (7) – Bardzo dobrze wykonywał stałe fragmenty gry. Po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do własnej bramki wpakował Malarz, a chwilę wcześniej, jeszcze w pierwszej połowie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego bliski zdobycia bramki był Lovrencsics.
Łukasz Trałka – (6) – Zaliczył sporo przechwytów, rozpoczynających groźne akcje Lecha. Sam miał świetne okazje do zdobycia bramki w doliczonym czasie pierwszej połowy. W ciągu dwóch minut aż trzykrotnie uderzał na bramkę Malarza – za pierwszym razem obronił golkiper, za drugim uderzenie zablokowali obrońcy, a trzecia próba okazała się niecelna.
Karol Linetty – (5) – Wrócił po ponad miesięcznej przerwie, spowodowanej kontuzją, i brak ogrania był widoczny na boisku. Potrzebuje jeszcze trochę czasu by wrócić do optymalnej dyspozycji, choć trzeba przyznać, że w meczu z GKS-em nie popełnił błędów.
Gergo Lovrencsics – (7) – Miał udział przy strzeleniu pierwszego gola, rozpoczynając akcję zakończoną dośrodkowaniem Pawłowskiego i strzałem Hamalainena, ale poza tym w pierwszej połowie był niewidoczny. Ożywił się po przerwie, gdy strzelił bramkę, a następnie zaliczył asystę przy trafieniu Darko Jevticia.
Darko Jevtić – (8) – Występ Szwajcara stał pod znakiem zapytania, zmagał się ze stłuczonym ścięgnem Achillesa. Skorża zaryzykował, wystawił go od pierwszej minuty, a Jevtić odpłacił się kapitalnym występem. Strzelił bramkę, a gdyby nie doskonałe interwencje Arkadiusza Malarza oraz Pawła Baranowskiego, skompletowałby hat-tricka. Imponował łatwością, z jaką mijał zawodników GKS-u w ich własnym polu karnym.
Szymon Pawłowski – (7) – Choć chwilami irytował przewidywalnością zwodów, to w ostatecznym rozrachunku należy mu oddać, że zrobił, co do niego należało. Czyli posłał świetną piłkę na głowę Hamalainena, który otworzył wynik spotkania. Przez cały mecz był bardzo aktywny, szkoda, że przy tym niezbyt efektywny.
Kasper Hamalainen – (9) – Wydawało się, że na szpicy zagra Dariusz Formella, a Fin wystąpi na swojej nominalnej pozycji. Tymczasem Maciej Skorża dał mu szansę w ataku i po meczu może powiedzieć, że wyszło na jego. Hamalainen strzelił dwa gole i zaliczył asystę przy trafieniu Lovrencsicsa. Czego chcieć więcej?
REZERWOWI:
Szymon Drewniak – (4) – Za krótkiej kadencji Krzysztofa Chrobaka narzekał, że nie gra, tymczasem Maciej Skorża również odsunął go na boczny tor. Jeżeli dostaje szansę gry, to wchodzi z ławki i nic szczególnego nie pokazuje. Przeciwko GKS-owi „wypracował” tylko groźny rzut wolny dla rywali, gdy pociągnął rywala za koszulkę tuż przed polem karnym. Miał szczęście, że uderzenie Mójty obronił Gostomski.
Dariusz Formella – (6) – Występ na Legii najwyraźniej dodał mu pewności, bo teraz oglądamy już na boisku innego Formellę. To nie jest zagubiony junior, a błyskotliwy młody zawodnik, który nie boi się wziąć gry na siebie. W meczu z GKS-em zaliczył asystę przy bramce Hamalainena. Mógł zanotować drugą, ale gdy wyłożył piłkę Lovrencsicsowi, to on fatalnie przestrzelił.
Muhamed Keita – bez oceny – grał nieco ponad 10 minut i nie zdążył się niczym wyróżnić.