Oceniamy lechitów za mecz w Lubinie: zero pomysłu, zero gry, zero punktów
Mecz z Zagłębiem Lubin potwierdził, że na początku tegorocznych rozgrywek zespół mistrza Polski znajduje się w głębokim kryzysie. Podopieczni Macieja Skorży kompletnie nie mieli pomysłu na grę przeciwko beniaminkowi i ostatecznie przegrali 0:2. Zobacz, jak ich oceniliśmy po tym spotkaniu!
fot. GRZEGORZ DEMBINSKI/POLSKA PRESS
Jasmin Burić – (5) – Akurat do niego nie można mieć szczególnych pretensji, gdyż nie zawalił żadnej z bramek. Przy pierwszej nie miał kompletnie nic do powiedzenia, przy drugiej rzucił się w inną stronę, gdyż chciał bronić uderzenie z dystansu. Pech chciał, że tor lotu piłki zmienił Marcin Kamiński, wystawiając ją rywalowi. Na plus zaznaczmy, że Bośniak wyszedł obronną ręką z kilku trudnych sytuacji, m. in. pojedynku sam na sam z Papadopulosem.
Tomasz Kędziora – (3) – Nie odbiegał formą od reszty zespołu. W ofensywie bardzo niedokładny, jego dośrodkowania były albo za mocne, albo też trafiały pod nogi rywala. W defensywie za to często był spóźniony.
Tamas Kadar – (2) – Krótko: miejsce tego człowieka jest na ławce rezerwowych lub na trybunach. Na pewno nie w podstawowym składzie mistrza Polski.
Marcin Kamiński – (3) – Jak cała poznańska defensywa kompletnie zagubiony pod własną bramką. Przy drugim golu wystawił piłkę rywalowi, wcześniej mógł zrobić podobny błąd, jednak w ostatniej chwili udało mu się go naprawić. Gra u boku Arajuuriego mu służyła, przy Kadarze zaczął się cofać.
Kebba Ceesay – (3) – Ile razy piłkarze Zagłębia z łatwością go mijali? Gambijczyk po długotrwałym rozbracie z piłką nie może wrócić do dawnej dyspozycji, nie radzi sobie z zadaniami w defensywie. Nieco usprawiedliwia go fakt, że nie grał na swojej nominalnej pozycji, lecz na lewej obronie, łatając lukę po Barrym Douglasie.
Abdul Aziz Tetteh – (3) – Na razie wyróżnia się jedynie boiskową brutalnością, bo swoją grą nie zachwyca. Twardy, nieustępliwy, ale przy tym popełniający proste błędy i tracący sporo piłek.
Łukasz Trałka – (4) – To nie jest ten kapitan Lecha, którego pamiętamy z zeszłego sezonu. W meczu z Zagłębiem próbował wcielić się w rolę, którą zwykle pełni Karol Linetty, czyli tego bardziej ofensywnie usposobionego z dwójki środkowych pomocników. Wyszło mu to przeciętnie.
Dawid Kownacki – (5) – Najlepszy z ofensywnych zawodników Lecha. Widać, że mu się chciało, jako jedyny próbował konstruować akcje na połowie rywala. W końcówce po zderzeniu z rywalem miał problemy ze stawem skokowym – oby tylko nie odnowiła mu się kontuzja, przez którą stracił już trochę czasu.
David Holman – (3) – Już w pucharowym meczu z Olimpią Grudziądz nie zachwycał swoją grą, choć udało mu się strzelić dwa gole. Teraz dostał drugą szansę w lidze i wypadł przeciętnie. To nie jest zawodnik pokroju Hamalainena czy Jevticia.
Gergo Lovrencsics – bez oceny – opuścił boisko już w pierwszym kwadransie gry z powodu kontuzji.
Marcin Robak – (5) – Kompletnie odcięty od jakichkolwiek podań z linii pomocy snuł się po boisku i nie wiedział za bardzo, co ma ze sobą zrobić. Napastnik żyje z dograń kolegów, a tych Robak nie otrzymywał. Gdy w końcówce dostał w końcu dobrą piłkę, to skierował ją do siatki. Szkoda, że w ten sposób zmniejszył jedynie rozmiary porażki.
Rezerwowi:
Dariusz Formella – (3) – Dostosował się do nędznej formy całego zespołu i nic ciekawego nie pokazał.
Karol Linetty – (6) – Ten zawodnik w obecnej formie kompletnie nie pasuje do Lecha. Jest po prostu za dobry. Po jego wejściu Lech zaczął w końcu stwarzać zagrożenie pod bramką rywala. Linetty nie bał się wziąć gry na siebie, próbował opanować środkową strefę boiska.
Denis Thomalla – (3) – Jego wejście przeszło kompletnie niezauważalnie. Niby był na boisku, jednak nic z tego nie wynikało.