menu

Oceniamy lechitów po meczu z Jagiellonią: zero pomysłu na grę

1 listopada 2013, 09:37 | Wojciech Maćczak

W Białymstoku piłkarze Lecha Poznań długo mieli optyczną przewagę, prowadzili grę i przegrali 0:2. Na nic bowiem zdaje się długie rozgrywanie piłki w środku pola, gdy kompletnie brakuje pomysłu, co z nią zrobić na połowie przeciwnika. Zobacz, jak oceniliśmy piłkarzy z Poznania po porażce z Jagiellonią!

Oceniamy lechitów po meczu z Jagiellonią (w skali 1-10):

Maciej Gostomski – (5) – Przy strzale Quintany nie miał kompletnie nic do powiedzenia. Przy drugiej bramce mógł zachować się lepiej, ciut za wcześnie postanowił się rzucić i w efekcie piłka przeleciała mu tuż obok ręki. W pozostałych sytuacjach bronił pewnie, choć zaznaczmy, że nie miał zbyt wielu trudnych piłek do wyłapania.

Kebba Ceesay – (3) – Sprawiał wrażenie nieco elektrycznego, niezbyt pewnie poczynał sobie w defensywie. Zdarzały się sytuacje, przy których schodził do środka, zostawiając przeciwnikowi mnóstwo miejsca na prawej stronie boiska. W ofensywie uaktywnił się dopiero w drugiej połowie spotkania, choć efektów z tego nie było.

Hubert Wołąkiewicz – (3) – Niewiele brakło, by przy drugiej bramce przeciął podanie do Plizgi, ostatecznie się nie udało i Jagiellonia zdobyła bramkę. Zaznaczmy, że nie można go obwiniać za tą sytuację, bowiem strzelec znajdował się na spalonym. Dał się ograć przy pierwszym golu dla Jagiellonii – i tutaj już nie można go usprawiedliwiać. Trochę szkoda tego występu, bo wcześniej był wyróżniającym się graczem „Kolejorza” i mógł liczyć na zainteresowanie ze strony nowego selekcjonera. Na razie do notesu Adama Nawałki dopisał przy swoim nazwisku minusa.

Marcin Kamiński – (4) – Drewniak nie radził sobie z rozgrywaniem piłki, toteż Kamiński często porzucał obowiązki w defensywie i wchodził w środek pola, starając się nadrobić braki młodszego o rok kolegi. Wyglądało to w miarę nieźle, z tyłu natomiast kilkakrotnie za bardzo dał się zakręcić piłkarzom Jagiellonii.

Barry Douglas – (5) – Szkot zalicza bardzo efektowne wejście do Ekstraklasy i z każdym kolejnym przekonaniem utwierdza nas w przekonaniu, że sprowadzenie go do Lecha było strzałem w dziesiątkę. Bardzo aktywny w ofensywie, co ważne nie wrzuca piłki „na aferę”, ale jego dośrodkowania są mierzone, przemyślane. Podobnie jak z Legią mógł strzelić bramkę z wolnego – wtedy trafił w słupek, tym razem w poprzeczkę. Może trzecia próba przyniesie powodzenie?

Szymon Drewniak – (3) – Na początku spotkania często miał piłkę przy nodze, co mogło sprawiać wrażenie, że jest dość aktywny. Tyle że ani jedno jego podanie nie powędrowało do przodu, w większości sytuacji zagrywał w poprzek boiska, byle nie stracić. W defensywie brakowało dynamiki i agresywności. W zasadzie wyszła mu tylko jedna akcja, gdy jego dobry strzał obronił Baran. To zdecydowanie za mało, dużo częściej zbierał bury od kolegów z zespołu za złe ustawienie czy dogranie.

Rafał Murawski – (4) – Podobne wnioski, jak po spotkaniu z Legią. Widać, że kapitan „Kolejorza”, choć na boisku bardzo chce, to jeszcze nie doszedł do optymalnej formy. W spotkaniu z Jagiellonią miał utrudnione zadanie, bowiem zamiast pewnego w defensywie Łukasza Trałki miał u boku Szymona Drewniaka, którego co chwilę musiał ustawiać na boisku.

Gergo Lovrencsics – (6) – Chyba jedyny gracz formacji ofensywnej Lecha, który miał pomysł na grę i jakoś starał się go realizować. Kilka przebojowych akcji, niezłych rajdów i strzałów, z których jednak żaden nie mógł zaskoczyć Barana. Brakło współpracy z Teodorczykiem i grającym za jego plecami Linettym, bynajmniej jednak nie z winy Węgra.

Kasper Hamalainen – (5) – Mecz z Jagiellonią pokazał, że Fin nie ma z kim grać. Konkretnie chodzi tu o egzekutora z przodu, który rozumiałby jego intencje i wychodził do zagrywanych prostopadłych podań. Kilka razy próbował uruchomić któregoś z kolegów, bez rezultatu. Do tego zdarzały mu się przestoje w grze, co sprawiało, że po jednej niezłej akcji marnował kolejną.

Szymon Pawłowski – (2) – Opuścił boisko już w pierwszej połowie z powodu urazu, jego zejście nie było jednak wielką stratą dla Lecha. Niezbyt aktywny, zaliczył chyba tylko jedno dośrodkowanie, po którym Teodorczyka uprzedził Pazdan. Na początku meczu miał niezłą sytuację, by dogrywać do wchodzącego w pole karne Murawskiego, ale zamiast tego posłał piłkę idealnie między dwóch kolegów z zespołu.

Łukasz Teodorczyk – (3) – Na początku spotkania powalczył, wygrał kilka pojedynków główkowych, a później kompletnie zgasł. Nie miał za bardzo pomysłu, co ze sobą zrobić na boisku, w jaki sposób oszukać obrońców Jagiellonii, którzy skutecznie odcinali go od podań. W kilku sytuacjach, które udało mu się stworzyć, wybierał złe rozwiązania, albo uderzał niecelnie.


Rezerwowi:

Karol Linetty – (1) – Wszedł na boisko za Pawłowskiego i zaliczył fatalny występ. Nie wniósł jakości w grę Lecha, jedynie chaotyczne podania na pamięć i sporo strat.

Bartosz Ślusarski – bez oceny – W końcówce miał wyśmienitą okazję, by przynajmniej zmniejszyć rozmiary porażki, ale jego uderzenie świetnie obronił Baran.

Mateusz Możdżeń – bez oceny – grał za krótko.

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy