Oceniamy lechistów za mecz ze Śląskiem: Wyłączają myślenie, nim sędzia gwizdnie po raz ostatni
Zatrważająca jest ilość punktów, jakie Lechia Gdańsk z niewymuszonej woli oddała rywalom. Samemu Śląskowi Wrocław, w tym sezonie, sprezentowała cztery punkty. Jesienią, gdy prowadząc 2:0 przegrała 2:3, i dzisiaj, trwoniąc zwycięstwo w samej końcówce.
Bartosz Kaniecki (5) - Ładnie wybronił bombę posłaną przez Przemysława Kaźmierczaka, ale w końcówce nie popisał się, bowiem między nogami przepuścił piłkę po uderzeniu Piotra Ćwielonga.
Deleu (6) - Trzyma równy poziom. W destrukcji bez zarzutu, w ofensywie z wyrachowaniem. Powinien dopisać sobie drugą asystę, jednak dośrodkowania "na nos" nie spożytkował jego rodak, Ricardinho.
Rafał Janicki (6) - Grał bez większego zarzutu, co - biorąc pod uwagę ostatnie występy - wydaje się być zaskoczeniem. Na siłę można by się przyczepić jedynie do nerwowego wyprowadzania piłki spod własnej szesnastki.
Jarosław Bieniuk (6) - Dobry występ. W ogóle nie dał dojść do piłki Ericowi Moulounguiemu. Później, gdy Gabończyk zszedł, równie gładko zajął się Łukaszem Gikiewiczem.
Piotr Brożek (5) - Dzisiejszy jubilat dwa razy wybił piłkę wprost pod nogi rywali, co na całe szczęście mu się upiekło. Za pozytyw należy uznać wyłączenie z gry Waldemara Soboty.
Ricardinho (5) - Zagrał słabiej niż tydzień temu z Jagiellonią. Zmarnował zresztą dogodną okazję, którą wypracował mu Deleu.
Krzysztof Bąk (7) - Trochę zaskoczył nas brak Łukasza Surmy, ale zastępstwo w osobie Bąka okazało się mieć swoje znaczenie. Nominalny stoper przylepił się do Sebastiana Mili. Rozbijał ataki i pomagał swoim wzrostem przy stałych fragmentach gry, które Śląsk wykorzystuje najlepiej w lidze.
Marcin Pietrowski (6) - Formę trzyma od początku rundy. Dzisiaj dobrze regulował tempo gry i rozprowadzanie piłek między oba skrzydła.
Piotr Wiśniewski (6) - Robił mnóstwo pozytywnego zamieszania. Zachował też czujność, bowiem wykorzystał zabawę Mariana Kelemena, dzięki czemu po raz piąty trafił do siatki.
Paweł Buzała (7) - Harował jak ktoś, komu płaci się za konkretne zlecenie. Zgrabnie wymieniał krótkie podania z Wiśniewskim (asystował przy golu), wystawiał piłkę innym partnerom, ale i wracał się do obrony, gdy trzeba było wspomóc Brożka Szkoda, że jego wysiłek znowu został zaprzepaszczony.
Adam Duda (5) - Z braku konkurencji zagrał po raz drugi z rzędu. Okazje, które miał, zmarnował, ale na jego korzyść przemawia fakt, że wyganiał obrońców daleko poza pole karne.
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net