menu

Oceniamy lechistów za mecz z Pogonią: Już byli w ogródku, już witali się z gąską

1 marca 2013, 22:58 | Jacek Czaplewski

W takich meczach jak ten z Pogonią Szczecin najbardziej uwidacznia się brak Abdou Razacka Traore; zawodnika, który potrafi i zainicjować, i wykończyć akcję. Lechia Gdańsk substytutu Burkińczyka jeszcze nie znalazła, przez co nie potrafiła dobić rywala w odpowiednim momencie. Drugi raz z rzędu.

Michał Buchalik (5) – Bez zarzutu wyłapywał nieliczne wrzutki. Do feralnej, ostatniej minuty był praktycznie bezrobotny. Karnego nie udało mu się obronić, choć wyczuł, który róg obierze Edi Andradina.

Deleu (7) – Sporo podłączeń pod ofensywę i sporo dobrze bitych piłek. Brazylijczyk potrzebuje chyba jakiś bodźców z zewnątrz, by prezentować się ponad przyjętą normę. Mecz z Zagłębiem, w którym zdobył swoją debiutancką bramkę, oglądała jego mama. Dzisiaj natomiast Deleu obchodził swoje 29 urodziny.

Rafał Janicki (4) – Prezentował się naprawdę solidnie, gdyby nie moment, w którym sfaulował Ediego. Chcieliśmy wystawić nawet "siódemkę", bo Janicki potrafił zapuścić się do połowy boiska, ale nie możemy.

Jarosław Bieniuk (5) – Wygrywał większość pojedynków główkowych, sam też oddał strzał na bramkę Pogoni. Był zawodnikiem, od którego zaczynało się konstruowanie ataku pozycyjnego. W końcówce powinien się jednak lepiej zachować.

Piotr Brożek (6) – Pewnie wykorzystał rzut karny, a na debiutanckie trafienie czekał równo 1168 minut. Właściwie zabezpieczał boczne sektory boiska. Chyba najlepszy występ w biało-zielonych barwach.

Ricardinho
(3) – Trener Kaczmarek powinien żałować, że ustawił go na lewym skrzydle. „Rysiek” podejmował mnóstwo niezrozumiałych decyzji. Rzadko kiedy dośrodkowywał, czy ścinał do środka. Jeden celny strzał i jedna solowa akcja to za mało.

Marcin Pietrowski (7) – Drugi jubilat dzisiejszego dnia zagrał jak dotąd swój najlepszy mecz w sezonie. Był w środku pola, na skrzydle, a nawet zgarniał górne piłki w szesnastce Pogoni. Wykazał się też podaniem, po którym odgwizdano jedenastkę.

Łukasz Surma (6) – Pozostał dziś w cieniu Pietrowskiego, co wskazywałoby na to, że zagrał słabo. Niekoniecznie. Odwalił kawał ciężkiej, niewidocznej gołym okiem, pracy w środku pola.

Piotr Wiśniewski (5) – Zaprezentował dwie twarze; pierwszą, pozytywną, dzięki której Lechia miała jedenastkę i drugą, negatywną, gdy otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, osłabiając zespół w kluczowym ostatnim kwadransie.

Łukasz Kacprzycki (5) – Mało kto spodziewał się, że młody lechista wyjdzie w podstawowym składzie. Kacprzycki zagrał przyzwoicie, lecz bez większych fajerwerków. Udawało mu się asekurować Deleu i raz celnie uderzyć. Za rzadko jednak decydował się na rajdy po prawej flance.

Paweł Buzała (6) – Lechia, przynajmniej dziś, potrzebowała napastnika o takiej charakterystyce. „Buzi” nieustannie wymuszał błędy na stoperach Pogoni. Ci, będąc pod presją, wybijali piłki na oślep, dzięki czemu gospodarze szybko je przejmowali, tworząc groźne akcje. Szkoda, że tak rzadko podawano do Buzały.


Weszli z ławki:

Mateusz Machaj (3) - Dał złą zmianę. Trener wpuścił go na boisko, by wykorzystać jego szybkość i umiejętność dogrania, ale Machaj chciał każdą akcję kończyć sam i wyszło, jak wyszło - mizernie.

Kacper Łazaj i Mohammed Rahoui grali zbyt krótko, by ich ocenić.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Twitter


Polecamy