Oceniamy graczy Wisły Płock po meczu z Arką [KOMENTARZ, OCENY]
Ciekawe widowisko zaprezentowali nam gracze Arki Gdynia i Wisły Płock w chłodny, piątkowy wieczór. Szybkie tempo gry, składne akcje, a przede wszystkim fantastyczne bramki były ozdobą meczu.
fot. Piotr Kwiatkowski
Zgromadzeni widzowie z pewnością na brak wrażeń narzekać nie mogli. My natomiast, przyjrzeliśmy się postawie głównych aktorów widowiska, analizując ich boiskowe poczynania. Na pierwszy ogień idą piłkarze Wisły Płock.
Seweryn Kiełpin – Arka nie oddawała wielu celnych strzałów, dlatego golkiper gości nie mógł się wykazać. Co więcej przy obu bramkach był bez szans. Głównym minusem Kiełpina na pewno było nieskutecznie wprowadzanie piłki do gry, a jest to przecież jeden z istotniejszych elementów postawy bramkarza. Głównie z tym, mierzący 185 cm wzrostu zawodnik sobie nie radził, a piłki rzadko kiedy lądowały na głowie Marcina Krzywickiego. Dodatkowo, przy jednej z prób rozpoczęcia gry, bardzo bliski przejęcia piłki był Bartosz Ślusarski. Ostatecznie Kiełpin miał sporo szczęścia i w porę naprawił swój błąd - 4
Cezary Stefańczyk – w obronie grał całkiem nieźle. Często asekurował środkowych defensorów swojej drużyny. Niestety dla niego, od bocznego obrońcy wymagana jest również gra do przodu. Stefańczyk rzadko wychodził partnerom do gry, a z piłką przy nodze wydawał się być przestraszony. Akcje ofensywne oraz rozgrywanie piłki to niewątpliwie najsłabsze punkty doświadczonego już zawodnika. Na plus zasługuje jedno jego wyjście, po którym Wisła miała rzut rożny. Szkoda, że akcji ofensywnych z udziałem Stefańczyka było tak mało, tym bardziej, że gracze Arki Gdynia atakowali głównie drugą stroną boiska – 3
Paweł Madgoń – przez większość czasu razem z Bartłomiejem Sielewskim skutecznie nie pozwalali Ślusarskiemu rozwinąć skrzydeł. Para stoperów uprzykrzała życie napastnikowi tak mocno, że kilkukrotnie lądował on na płycie murawy. Kapitan Wisły Płock zwłaszcza w pierwszej części spotkania notował sporo przechwytów. Wielokrotnie wyprzedzał rywali w walce o piłkę. Dobrym elementem Magdonia była gra w powietrzu, co powodowało, że praktycznie żadne z górnych podań nie dochodziło do celu. Choć przez większość część meczu spisywał się poprawnie, nie ustrzegł się kilku błędów – 6
Bartłomniej Sielewski - nie był już tak pewny jak Madgoń. Popełnił kilka poważnych błędów. Na samym początku, będąc ostatnim z obrońców, nie trafił w piłkę i gdyby Bartosz Ślusarski nie przewrócił się, wybiegłby sam na sam z bramkarzem gości. Nieco mniej szczęścia Sielewski miał w drugiej części spotkania, gdzie nie upilnował wspomnianego chwilę wcześniej Ślusarskiego, a ten strzałem głową wyrównał stan meczu - 3
Fabian Hiszpański – miał zdecydowanie więcej zadań ofensywnych aniżeli Cezary Stefańczyk. Z kilku z nich wywiązał się nieźle. Znacznie gorzej szło młodemu wychowankowi Wisły w obronie. Zawodnik o drobnej posturze miał wiele nieprzyjemności z ochoczo atakującymi jego stroną rywalami. W atakach tą stroną przodował Adrian Budka, który z Fabianem Hiszpańskim nie miał wielu problemów – 4
Jacek Góralski – najlepsze ogniwo Wisły Płock w starciu z Arką Gdynia. Walka, wślizgi i odbiory były jego mocną stroną. Jedną z groźnych kontr gospodarzy zatrzymał wręcz koncertowo. Najpierw przeciął krosowe zagranie, a ostatecznie wyłuskał piłkę rywalowi i rozpoczął atak Wisły Płock. Przez cały mecz robił co mógł, by uniemożliwić arkowcom zdobycie gola. Drobne uwagi można mieć do Góralskiego przy drugiej bramce, kiedy to powinien był zastopować Szwocha na dwudziestym metrze. Przy podwojeniu krycia zabrakło właśnie tej agresywności, którą popisywał się przez większą część meczu. Gdyby nie druga bramka, jego ocena byłaby znacznie wyższa - 7
Filip Burkhardt - jako że spędził w Arce dwa sezony, spotkanie miało dla niego charakter sentymentalny. Z tego powodu właśnie nie celebrował bramki Wisły Płock, do której zdobycia przyczynił się w dużym stopniu. Starał się wcielić w rolę rozgrywającego, dzielącego piłki między partnerów, a niekiedy wychodziło mu to nawet dobrze. Podawał mądrze i co najistotniejsze – celnie. W jego grze brakowało zaangażowania w grę defensywną gości, dzięki czemu Arka Gdynia całkowicie zdominowała środek pola - 6
Piotr Wlazło - przez większość meczu był niewidoczny. Widać u niego spore braki z piłką przy nodze. Gdyby nie jego fantastyczny strzał, który na chwilę wyprowadził Wisłę Płock na prowadzenie, wówczas bez wątpienia byłby najsłabszym zawodnikiem na boisku. Nie popisał się także przy golu Szwocha. Bojaźliwie umożliwił rywalowi na oddanie (jakże pięknego) strzału - 4
Krzysztof Janus – stać go było jedynie na dwa zrywy, zakończone zagrożeniem pod bramką rywali. W pozostałych przypadkach był niewidoczny. Szkoda, bo widać że z Janusa można wycisnąć znacznie więcej - 4
Paweł Kaczmarek – w przeciwieństwie do Krzysztofa Janusa z jego poczynań było więcej efektów. Do tego bardzo się starał. Jak nie szło lewą stroną, natychmiast przechodził na drugą flankę. O ile współpraca z Janusem jeszcze jakoś wyglądała, o tyle po wejściu Kacprzyckiego legła w gruzach. Od wejścia byłego gracza Lechii Gdańsk wkradło się kilka nieporozumień. Podsumowując postawę Kaczmarka – rewelacji nie było, jednak nie ma się czego wstydzić - 5
Marcin Krzywicki – bez wątpienia powietrze należało do niego. Ze stoperami Arki Gdynia wygrał chyba wszystkie pojedynki główkowe. Dużo walczył, pokazywał się do gry, lecz poza jedną akcją, nie wykreował sobie okazji strzeleckich. Jak już oddał strzał, to był on marnej jakości. Przy ocenie gry tego zawodnika warto zaznaczyć, że przy rzutach rożnych Arki Gdynia wracał się na własne pole karne, by swoimi warunkami fizycznymi wesprzeć kolegów z zespołu – 5
Łukasz Kacprzycki – wychowanek Lechii Gdańsk chciał pokazać się przeciw nielubianej w Gdańsku ekipie z jak najlepszej strony. Angażował się w akcje ofensywne. Sporo biegał, zwłaszcza tuż po wejściu na boisko. W jego grze widać brak zrozumienia z partnerami. Kilkukrotnie wychodził na pozycje i nie otrzymywał piłki, a gdy rywale go potrzebowali, był mocno spóźniony. Występ przeciwko Arce bez wątpienia nie przybliżył go do pierwszej jedenastki - 3
Janusz Dziedzic i Łukasz Sekulski grali krótko, by uwzględnić ich przy ocenie. Niemniej, pierwszy z nich zdążył zapisać się w rubryce "żółte kartki" oraz zepsuć dwie, groźne sytuacje Wisły Płock. Na usprawiedliwienie trzeba dodać, że obie okazje zostały stworzone w sporym zamieszaniu w polu karnym.