menu

Oceniamy „Górali” za mecz z Zawiszą: Zajac znowu nie zawiódł

8 grudnia 2013, 21:22 | Przemysław Drewniak

W ostatnim w tym roku meczu w Bielsku-Białej, Podbeskidzie zremisowało bezbramkowo z bydgoskim Zawiszą. Dla podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego był to już piąty kolejny mecz u siebie bez porażki, ale marne to pocieszenie, bo „Górale” bardzo liczyli na trzy punkty. Zobacz, jak oceniliśmy ich grę w spotkaniu z beniaminkiem.

Richard Zajac – 7: Jeśli Podbeskidzie miało w meczu z Zawiszą jakiegoś bohatera, to niewątpliwie był nim słowacki bramkarz. Gdyby w ostatniej minucie meczu Zajac nie powstrzymał w sytuacji sam na sam Vasconcelosa, bielszczanie nie wywalczyliby nawet jednego punktu. Richard zaliczył poza tym kilka pewnych interwencji i potwierdził, że jest mocnym punktem drużyny.

Mateusz Kupczak – 6: Bardzo dobry występ pochodzącego z Podbeskidzia reprezentanta kadry U-21. Co prawda jego nominalną pozycją jest defensywna pomoc, ale Kupczak z konieczności po raz drugi w tym sezonie wybiegł w podstawowym składzie jako prawy obrońca (wcześniej grał z Piastem). Wychowanek żywieckich klubów grał odważnie, bez respektu wobec bardziej doświadczonych rywali, włączając się także do akcji ofensywnych. Popełnił jeden duży błąd, gdy pozostawił w polu karnym samego Luisa Carlosa (jego strzał wybronił Zajac), ale i tak pozostawił po sobie dobre wrażenie.

Dariusz Pietrasiak – 6: Wśród przedmeczowych założeń na tablicy w szatni Podbeskidzia widniał między innymi napis: „zachować czyste konto”. Po słabym pod względem gry w defensywie spotkaniu w Lubinie „Górale” postawili to sobie za punkt honoru i udało się. Pietrasiak dobrze radził sobie w starciach z Vasconcelosem i gdyby tylko nie pozwolił mu na dojście do stuprocentowej okazji w doliczonym czasie gry, zasłużyłby na jeszcze wyższą notę.

Bartłomiej Konieczny – 6: Dobrze współpracował z Pietrasiakiem i także ustrzegł się poważnych pomyłek. Nieco gorzej szło mu wprowadzanie piłki do gry, ale do tego już zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Błażej Telichowski – 6: W Lubinie brakowało jego gry "do przodu" na lewej obronie. Przeciwko Zawiszy, szczególnie w drugiej połowie, „Telich” często oskrzydlał akcje swojej drużyny, stwarzając przewagę po swojej stronie boiska. Niewiele brakowało, by sam trafił do siatki. Po jego główce w 66. minucie piłka trafiła jednak w słupek.

Damian Chmiel – 5: Nie miał prawa być w swojej najlepszej formie, bo był to jego pierwszy występ od niespełna dwóch miesięcy. Wcześniej leczył kontuzję i wydawało się, że w tym roku już nie zagra. O tym, jak wiele znaczy dla ofensywy Podbeskidzia niech świadczy fakt, że Leszek Ojrzyński i tak zdecydował się wystawić go w wyjściowym składzie. Dzięki Chmielowi, który wprowadza do poczynań drużyny z Bielska dużą płynność gry i wymienność pozycji, gospodarze potrafili w pierwszej połowie zawiązać kilka ciekawych akcji. Zszedł z boiska po niespełna godzinie, bo na więcej nie starczyłoby mu sił.

Adam Deja – 4: Dał dobrą zmianę w Lubinie i trener zdecydował się ponownie posłać go do boju od pierwszej minuty. Był jednak mało widoczny, nie gwarantował jakości w środku pola. Ojrzyński zmienił go już w przerwie.

Dariusz Łatka – 6: Jeden z lepszych występów „Łaty” w ostatnich tygodniach. Być może szczególnie zmobilizował go fakt, że rozgrywał swój jubileuszowy, setny mecz w barwach Podbeskidzia (przez pierwszym gwizdkiem otrzymał z tej okazji pamiątkową koszulkę). Był skuteczny w odbiorze, wygrywał pojedynki główkowe z wyższymi od siebie rywalami i nie odstawał także szybkościowo. W drugiej połowie być może uratował swoją drużynę przed stratą bramki, wracając się kilkadziesiąt metrów za pędzącym na bramkę Masłowskim i powstrzymując go tuż przed polem karnym.

Piotr Malinowski – 5: Cały „Malina”. Ambitny, szybki, waleczny, ale też podejmujący niewłaściwe decyzje z piłką. Gdyby jednak skuteczniejszy pod bramką był Pawela, skrzydłowy Podbeskidzia zaliczyłby asystę już na początku spotkania. W niedzielę nie miał łatwego zadania, bo na jego drodze często stawał dobrze dysponowany Igor Lewczuk.

Dariusz Kołodziej – 5: Pierwszy raz od pięciu miesięcy zagrał w podstawowym składzie „Górali”. Nie jest w rytmie meczowym, więc nie było sensu spodziewać się po nim fajerwerków. Był jednak pod grą, starał się rozgrywać akcje swojej drużyny i usilnie próbował wykorzystać swój największy atut – strzały z dystansu. Wychodziło mu to z różnym skutkiem, ale najważniejsze, że nie był pasywny.

Fabian Pawela – 5: I jak tu ocenić występ napastnika Podbeskidzia? Nie można o nim powiedzieć, że kiedykolwiek przechodzi obok meczu. Przeciwko Zawiszy też był aktywny, ale przede wszystkim nie zrobił tego, co do niego należy, a więc nie trafił do siatki rywala. A miał ku temu doskonałą okazję, gdy już w 8. minucie trafił z trzech metrów prosto w Kaczmarka. Pawela gra regularnie, jest zdrowy, na boisku walczy za dwóch i dochodzi do sytuacji strzeleckich, ale ich nie wykorzystuje. Zimą będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego.

Rudolf Urban – 3: Zmienił w przerwie Deję i miał wprowadzić więcej jakości w drugiej linii Podbeskidzia. Ojrzyński ustawił go na „ósemce”, między Łatką a stojącym przed nim ofensywnym pomocnikiem. Niektórzy kibice na stadionie z pewnością nawet nie zorientowali się, że Słowak jest na boisku. Nie dlatego, że przysypiali, ale Urban w żaden sposób nie zaznaczył swojego udziału w tym spotkaniu.

Sebastian Bartlewski – 4: Dostał od Leszka Ojrzyńskiego 25 minut gry. Był aktywny, starał się zrobić różnicę, ale zabrakło mu szczęścia.

Aleksander Jagiełło – 5: Pojawił się na boisku w drugiej połowie, ale nie było to takie "wejście smoka", jak w meczach z Lechią i Legią. Popisał się dobrym dośrodkowaniem na głowę Telichowskiego, gdy ten trafił w słupek.


Polecamy