menu

Oceniamy „Górali” za mecz z Zagłębiem: obrońcy zostali w Bielsku

6 grudnia 2013, 00:45 | Przemysław Drewniak

Zamiast pójść za ciosem po niedzielnym zwycięstwie nad Legią Warszawa, Podbeskidzie przegrało w Lubinie z Zagłębiem (2:3) i ponownie wylądowało w strefie spadkowej. Dla bielszczan była to już piąta z rzędu wyjazdowa porażka. Zobacz, jakie oceny wystawiliśmy za ten występ podopiecznym Leszka Ojrzyńskiego.

Richard Zajac – 5: Świetnie wszedł w mecz po tym, jak wybronił sytuację sam na sam z Przybeckim. W obliczu błędów kolegów z obrony był w wielu przypadkach bezradny, choć wydaje się, że przy golu na 1:0 nieco za szybko wszedł z bramki.

Marek Sokołowski – 5: Kapitan Podbeskidzia wrócił na prawą obronę z konieczności, bo za kartki pauzował Błażej Telichowski. Zagrał dosyć poprawnie, starał się oskrzydlać akcje „Górali” i spośród defensorów bielszczan można mu zarzucić najmniej.

Dariusz Pietrasiak – 3: Z minuty na minutę grał coraz gorzej. Pierwszy błąd popełnił w 11. minucie, gdy nie skontrolował linii spalonego i Przybecki wyszedł sam na sam z Zajacem. Wówczas bramkarz uratował mu skórę, ale przy golu na 2:0 Pietrasiak znów się nie popisał.

Bartłomiej Konieczny – 3:
Zaczął nieźle. Dobra asekuracja, pewność i spokój w rozegraniu piłki… Późniejsze minuty to już katastrofa. Konieczny popełnił błędy przy wszystkich trzech bramkach strzelonych przez Zagłębie. W Lubinie obaj stoperzy Podbeskidzia podejmowali złe decyzje i często nie nadążali nad rywalami. Zawiedli w kolejnym już meczu wyjazdowym, podczas gdy przed własną publicznością grają znacznie pewniej. Gdzie leży tego przyczyna? Dobre pytanie.

Tomasz Górkiewicz – 4: Niepewny w defensywie, niewidoczny w ataku. Słowem – przeciętny, niczym nie wyróżniający się występ. Nie to jest jednak największym zmartwieniem obrońcy Podbeskidzia. „Górek” opuścił boisko po 54 minutach nie mogąc wyprostować kolana i wygląda na to, że w tym roku już nie zagra. Szkoda, bo ostatnio zadomowił się na prawej obronie (w Lubinie zagrał na lewej) i od jakiegoś czasu nie schodził poniżej pewnego poziomu.

Piotr Malinowski – 4: Poza jednym rajdem w 15. minucie, gdy agresywnym pressingiem zmusił bramkarza Zagłębia do wybicia piłki w aut, w pierwszej połowie nie pokazał nic. Trochę przebudził się po zmianie stron, gdy to po jego dośrodkowaniu Podbeskidzie strzeliło kontaktową bramkę. Leszek Ojrzyński z pewnością wymagał od niego więcej, choć z drugiej strony ciężko skrzydłowemu funkcjonować w ataku pozycyjnym, gdy w środku nie ma nikogo, kto mógłby posyłać mu dobre piłki.

Anton Sloboda – 6:
Ostatnio regularnie chwalimy słowackiego pomocnika Podbeskidzia i znów musimy to zrobić. Dużo biegał i zazwyczaj jako pierwszy dawał znak do pressingu. Kluczowy udział przy golu na 1:2 (to jego strzał główką dobijał Pawela) i wreszcie piękny strzał w okienko w doliczonym czasie gry, który dał „Góralom” honorowego gola. Spośród wszystkich bielszczan zasłużył w Lubinie na najwyższą notę.

Dariusz Łatka – 4: To nie był najlepszy występ doświadczonego „Łaty”. Być może we znaki dają mu się trudy intensywnej rundy jesiennej, bo momentami brakowało mu szybkiego doskoku do rywala, z którego przecież słynie.

Aleksander Jagiełło – 4: Początek miał obiecujący. Dwa razy „objechał” Cotrę, zmuszając obrońcę Zagłębia do ratowania się faulem. Jako jedyny spośród „Górali” oddał w pierwszej połowie celny strzał na bramkę Ptaka. Zbyt biernie zachowywał się jednak w obronie (gol na 1:0) i z minuty na minutę był coraz mniej widoczny. Leszek Ojrzyński zdjął go z boiska po godzinie gry.

Fabian Pawela – 5: Znów pokazał dużą wolę walki. Wykonywał na boisku dużo czarnej roboty, często wracając się pod własne pole karne, choć chyba nie jest to najlepsze rozwiązanie. Jedna z jego strat o mało nie skończyła się kolejną bramką dla Zagłębia, a raz po zagraniu głową był bardzo bliski pokonania… Zajaca. Był tam gdzie trzeba w 50. minucie, gdy zdobył gola kontaktowego.

Krzysztof Chrapek – 3: Zmieniony już po pierwszej połowie. Mało widoczny, w ogóle nie brał na siebie ciężaru gry.

Adam Deja – 5: Tym razem wszedł na boisko z ławki rezerwowych i zrobił pozytywne wrażenie. Na początku drugiej połowy wprowadził trochę spokoju w środku pola i znów kotłowało się po egzekwowanych przez niego rzutach rożnych.

Frank Adu Kwame – 4: Wszedł na plac gry w miejsce kontuzjowanego Górkiewicza i potwierdził, że poza dynamicznym włączeniem się w akcję ofensywną i umiejętnością dośrodkowania w pełnym biegu nie posiada zbyt wielu atutów. Popełniał błędy w ustawieniu i wyróżnił się przede wszystkim dwoma brutalnymi wejściami w nogi rywali.

Marcin Wodecki – 3: Miał wprowadzić trochę ożywienia w drugiej linii, ale aż do 85. minuty w ogóle nie było widać, że przebywa na boisku. Wtedy to oddał pierwszy strzał na bramkę Ptaka, a w doliczonym czasie gry, jeszcze przy stanie 1:3, zmarnował świetną sytuację. Kto wie, gdyby trafił do siatki, to może Podbeskidzie wróciłoby do Bielska z remisem?


Polecamy