Nykiel: Były momenty bardzo dobre, nie ma co się załamywać
- Po bramce na 0:1 przestaliśmy realizować nasze założenia taktyczne. Sytuacje, jakie mieliśmy w I połowie, trzeba wykorzystywać na poziomie ekstraklasy - mówi Krzysztof Nykiel, obrońca Cracovii.
Białka Tatrzańska. Zbójnicy ścigali się na nartach biegowych [ZDJĘCIA]
Może Pan ten pierwszy występ po długiej przerwie zaliczyć do udanych, choć zespołowo nie poszło najlepiej...
Nie myślę o swoim występie. Niestety, nie udało się wygrać. Przegraliśmy ten mecz w drugiej połowie, gdy Zawisza nas stłamsił. Po bramce na 0:1 przestaliśmy realizować nasze założenia taktyczne. Sytuacje, jakie mieliśmy w I połowie, trzeba wykorzystywać na poziomie ekstraklasy.
Pan jednak może być zadowolony ze swojej gry, harował Pan, biegając od jednego pola karnego do drugiego. Był Pan najlepszym zawodnikiem Cracovii w tym meczu.
To marne pocieszenie, ale dziękuję. Jak mówię, nie patrzę pod tym kątem. Trener mi zaufał, a są przecież inni zawodnicy do gry na tej pozycji. Trzeba wykorzystywać szansę. Najważniejsze jest jednak to, że przegraliśmy bardzo ważny dla nas mecz. Kontrolowaliśmy grę w I połowie, a niestety mamy zero punktów.
Wcześniej, w ciągu tygodnia czuł Pan, że wystąpi w tym spotkaniu?
Zawodnik dowiaduje się o tym, czy gra, czy nie gra w dniu meczu. Być może z obserwacji można było coś wywnioskować, zawsze człowiek musi być przygotowany na to, że może zagrać, jak również na to, że nie wystąpi, by nie być zaskoczonym.
Mówiło się o konflikcie między Panem a trenerem Stawowym, do jakiego miało dojść na zgrupowaniu w Turcji. Jak się Pan do tego odniesie?
Nie ma o czym mówić. Nie wracajmy już do tego, zaczął się sezon, a odpowiedź była w tym meczu - zagrałem od początku. Było to za bardzo nagłośnione, bo pewnie nie było o czym pisać...
Wróćmy do meczu, wydaje się, że wasza gra "posypała się" w momencie zejścia z boiska Sławomira Szeligi. Zgodzi się Pan z tym?
Nie patrzyłem na to, być może z boku było lepiej widać. Sławek zszedł, bo musiał, cofnął się Krzysiek Danielewicz, na tej pozycji już grywał.
Od momentu zdobycia bramki przez Zawiszę Cracovia jednak stanęła.
Nie wiem, z czego to wynikało, rozmawialiśmy o tym bezpośrednio po meczu. Bywały mecze w tamtej rundzie, że koledzy się podnosili, czy to w meczu z Ruchem u siebie, czy w spotkaniu derbowym. Czasem zespół się podnosi, czasem nie. Szkoda że padło na pierwszy mecz, w którym chcieliśmy się pokazać.
Z pewnością ciężko się pogodzić z porażką, gdy przez długi czas nie była ona oczywista... Łatwiej byłoby ją przyjąć, gdybyście zostali np. zdeklasowani.
Tak jest, będzie to gdzieś siedzieć w tyle głowy, ale mimo wszystko trzeba będzie zapomnieć, bo przecież czasu się nie cofnie.
Przed derbami niepokojąco wygląda sytuacja w obronie, bo nie zagra z powodu kartek Mateusz Żytko. Może trener Pana przesunie na pozycję stopera?
Nie wiem, nie myślę na razie o derbach. A jeśli chodzi o moją pozycję, to jest to pytanie do trenera, gdzie on mnie widzi.
Macie wiele trudności, jeśli chodzi o formację obronną. Był to pierwszy mecz Damiana Dąbrowskiego na pozycji stopera, a gdzie jak gdzie, ale w obronie szczególnie potrzeba zgrania.
Na pewno tak, teraz wypada Mateusz. Mamy jednak jeszcze tydzień i trener na pewno coś wymyśli.
W związku z tym falstartem będzie trudniej grać z Wisłą?
Nie wiem, na pewno nie możemy dopuścić do tego, byśmy mieli być przybici. To dopiero pierwszy mecz. W dodatku nie było to spotkanie, w którym gralibyśmy jakoś tragicznie. Były momenty bardzo dobre, nie ma co się załamywać.