Niezgoda: Widziałem już piłkę w bramce. Wystarczyło tylko dołożyć nogę
Jarosław Niezgoda, napastnik Ruchu Chorzów, opowiada o swojej niewykorzystanej okazji w meczu z Piastem Gliwice oraz o tym jak z jego perspektywy wyglądały derby Śląska
Dlaczego nie zamienił pan na bramkę podania Miłosza Przybeckiego? Sytuacja była z gatunku stuprocentowych...
Czasem tak już w futbolu jest, że ma się taką najłatwiejszą piłkę, a jednak się pudłuje. Wydawało się, że ta piłka jest już w siatce, bo wystarczyło tylko dołożyć nogę i dopełnić formalności, a jednak w tym decydującym momencie zabrakło mi koncentracji. Piłka przeskoczyła mi nad nogą, choć sam widziałem ją już w bramce Piasta.
Remis w derbach sprawił, że praktycznie zarówno Ruch jak i Piast straciły szansę na awans do czołowej ósemki.
Zwycięstwo w tym meczu pozwalało nam wierzyć w to, że do tej górnej ósemki możemy się dostać. Remis zamyka nam do niej drogę, choć matematycznie mamy jeszcze szansę. Szkoda, ale to nie znaczy, że w trzech pozostałych do zakończenia serii zasadniczej spotkaniach nie będziemy walczyli o zwycięstwa.
Czy przerwa na mecze reprezentacji nie wybiła was trochę z rytmu? Przed nią zarówno Ruch jak Piast prezentowały się lepiej.
Nie mam pojęcia. Na zgrupowanie kadry młodzieżowej pojechało nas czterech z Ruchu i Radek Murawski z Piasta. Nie było nas przez pewien czas w klubie, ale nie uważam, że zagraliśmy jakiś słaby mecz. Zabrakło jednak tej kropki nad „i”, czyli bramki, która dała by nam zwycięstwo. Piast jednak też mógł nas skontrować, ale na szczęście Vranjes nie trafił w bramkę będąc sam na sam z bramkarzem, więc w sumie ten remis nie jest taki zły.
Z trybun wyglądało to tak, jakby obie drużyny bały się postawić wszystko na jedną kartę i bardziej szanowały punkt niż ryzykowały zdobycie trzech...
Na pewno nie chcieliśmy w derbach stracić bramki, ale wygrać z Piastem i podtrzymać serię wygranych bardzo chcieliśmy. Tera nie pozostaje nam nic innego jak powalczyć o trzy punkty z Koroną.