Niewykorzystane sytuacje zemściły się na Pogoni. Górnik Zabrze wywiózł punkt ze Szczecina [RELACJA, ZDJĘCIA]
W pierwszym spotkaniu w ramach 14. kolejki Ekstraklasy, Pogoń Szczecin zremisowała z Górnikiem Zabrze (1:1). Obie bramki padły po przerwie. Najpierw dla gospodarzy trafił Mateusz Matras, a wyrównał w końcówce Aleksander Kwiek.
Pierwszą dobrą sytuację do zdobycia bramki Pogoń stworzyła sobie pięć minut po pierwszym gwizdku arbitra. Po prawej stronie boiska obrońcom uciekł Marcin Listkowski, dośrodkował w pole karne, ale Patryk Małecki uderzył nad poprzeczką. Do skrzydłowego sporo pretensji miał wówczas Łukasz Zwoliński, który znajdował się w nieco lepszej pozycji do oddania strzału. W 9. minucie Dawid Kudła niepotrzebnie wychodził z bramki, zderzył się z Jakubem Czerwińskim, a jeden z graczy Górnika umieścił piłkę w siatce. Sędzia uznał jednak, że Czerwiński był wcześniej popchnięty przez Macieja Korzyma i podyktował rzut wolny dla gospodarzy.
Na początku drugiego kwadransa gry Pogoń przeprowadziła ładną kontrę, lecz kończący ją Zwoliński został złapany na spalonym. Po chwili Górnik odpowiedział za pomocą strzału Łukasza Madeja. Piłka zmierzała pod poprzeczkę bramki Kudły, ale golkiper Pogoni był czujny i wybił ją na rzut rożny. W 22. minucie pod bramką gospodarzy znowu zrobiło się bardzo gorąco. Tym razem z rzutu wolnego dośrodkowywał Aleksander Kwiek, Adam Danch zgrał piłkę głową, a Kopacz miał doskonałą okazję do zdobycia bramki. Uderzył jednak nieczysto i Kudła instynktownie wybił piłkę. Dwie minuty później Madej zagrał prostopadłą piłkę do Macieja Korzyma, lecz golkiper Pogoni po raz kolejny uratował swój zespół, wygrywając pojedynek z napastnikiem Górnika.
W końcówce pierwszej połowy poczynania obu zespołów cechowała spora niedokładność. Zwoliński domagał się rzutu karnego, Małecki starał się szarpać lewą stroną, ale skończył pierwszą połowę jedynie z żółtą kartką. Pogoń nie oddała w pierwszej połowie nawet celnego strzału, a piłkarzy po gwizdku kończącym pierwszą połowę żegnały gwizdy. Nic dziwnego – pierwsze 45 minut w Szczecinie zdecydowanie rozczarowało.
Drugą część gry od ataków zaczęli goście, ale przyniosło to jedynie kontrę Pogoni. Mateusz Lewandowski zagrał świetną prostopadłą piłkę do Zwolińskiego, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Kasprzikiem. Napastnik Pogoni był jeszcze naciskany przez obrońców i ostatecznie oddał jedynie bardzo lekki strzał, a w zasadzie wbiegł z piłką w bramkarza Górnika. Zwoliński nie tylko zmarnował znakomitą okazję na gola, ale na domiar złego doznał przy tym kontuzji.
Obaj szkoleniowcy dokonali roszad w składach, ale nie zmieniło to obrazu gry. Jednym z tych, którzy pojawili się na boisku, był były piłkarz Pogoni – Michał Janota. To właśnie on zagrał świetną piłkę do Kurzawy w 69. minucie spotkania. Ten drugi znalazł się w polu karnym, lecz musiał strzelać z dość ostrego kąta i uderzył obok bramki. Później przycisnęli „Portowcy”. Po dośrodkowaniu Frączczaka dobra szansę miał Zwoliński, ale nie zdołał oddać strzału. Po chwili próbował za to Takafumi Akahoshi, lecz skończyło się tylko na rzucie rożnym.
Kolejnego kornera mieliśmy także po strzale Lewandowskiego. Akahoshi dośrodkował w pole karne, a piłka dotarła do znajdującego się na piątym metrze Mateusza Matrasa. Defensywny pomocnik Pogoni znakomitej sytuacji nie zmarnował i w 73. minucie dał swojemu zespołowi prowadzenie. Po straconej bramce Górnik zaczął odważniej atakować, ale skończyło się to tylko kontrą gospodarzy. Prawą stroną popędzili zmiennicy - Murayama i Dwaliszwili. Gruzin przegrał jednak pojedynek z Kasprzikiem.
Po strzelonej bramce Mateusz Matras był zdecydowanie najjaśniejszą postacią Pogoni. Często odbierał piłkę rywalom, do tego świetnie podawał do przodu. Tak było w 84. minucie, kiedy po prostopadłym podaniu od Matrasa w świetnej sytuacji znalazł się Miłosz Przybecki. Skrzydłowy gospodarzy uderzył jednak wysoko nad bramką. Pogoń atakowała, a trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry do wyrównania doprowadził Górnik. Po szybkiej kontrze z piłką po lewej stronie znalazł się Madej, dośrodkował w pole karne, a tam zupełnie niepilnowany Kwiek pokonał Kudłę. Winę za tego gola ponosi Murayama, który wywrócił się, próbując przeciąć podanie do Kwieka.
Już w doliczonym czasie gry zabrzanie mogli nawet wyjść na prowadzenie. Strzał zza pola karnego oddał Widanow, piłka odbiła się jeszcze od Sebastiana Murawskiego, lecz na linii bardzo dobrze zachował się Kudła. Goście mieli jeszcze dwa rzuty rożne, ale wynik już się nie zmienił – Pogoń Szczecin zremisowała z Górnikiem Zabrze 1:1.