Niewykorzystana szansa - Bytovia na remis z Bałtykiem
Rewelacyjny beniaminek II ligi, Bytovia Bytów, nie wykorzystał wielkiej szansy na objęcie przodownictwa w tabeli. W obliczu porażki Elany Toruń goście w Gdyni potrzebowali trzech punktów w starciu z Bałtykiem, aby usadowić się w fotelu lidera, jednak w II-ligowych, piłkarskich derbach Pomorza padł remis.
fot. Tomasz Młynek
Kibice Bałtyku, podbudowani wygraną gdynian w ostatniej kolejce na wyjeździe z Górnikiem Wałbrzych, przywitali piłkarzy transparentem "Tylko zwycięstwo!". Okazało się jednak, iż na boisku będzie bardzo trudno zrealizować ten ambitny plan. Tym bardziej że w pierwszej części gry to Bytovia sprawiała lepsze wrażenie od gospodarzy. Jako pierwszy dogodną okazję we wczorajszym spotkaniu stworzył jednak Bałtyk. Po dokładnym dośrodkowaniu aktywnego Pawła Nogi z lewego skrzydła, niepilnowany w polu karnym Robert Hirsz strzelił niewiele obok bramki. Goście odpowiedzieli natomiast szybko i skutecznie. W 15. minunie, w bliźniaczo podobnej sytuacji, Sławomir Pufelski precyzyjnym strzałem w lewy, górny róg bramki, nie dał szans Marcinowi Matysiakowi. Dość licznie zgromadzona na stadionie grupa kibiców gości mogła więc podnieść ręce w geście triumfu.
Bytovia starała się pójść za ciosem i już chwilę później po rozegraniu klepki z Dawidem Retlewskim w dość klarownej sytuacji w polu karnym znalazł się Michał Pietrzyk. Pomocnikowi Bytovii piłka jednak zeszła z nogi i Matysiak mógł odetchnąć z ulgą. Na tym emocje w pierwszej połowie praktycznie się skończyły. Kibice podnieśli się jeszcze z krzesełek tylko w 43. minucie, kiedy po dalekim wykopie Matysiaka przez całe boisko niewiele brakowało, aby osamotniony Radosław Wiśniewski wykorzystał gapiostwo Gostomskiego oraz obrońców Bytovii i wyszedł sam na sam z pustą bramką.
W przerwie meczu trener Bałtyku Adam Topolski najwyraźniej musiał przeprowadzić ze swoimi podopiecznymi męską rozmowę w szatni, bowiem drugą odsłonę gdynianie rozpoczęli z dużo większym animuszem. Już w 47. minucie udało im się doprowadzić do wyrównania. Z rzutu rożnego dośrodkował Sławomir Ziemak, a celnym strzałem głową popisał się Michał Benkowski. Już sześć minut później Bałtyk mógł prowadzić. Dynamicznie wchodzącemu z prawego skrzydła Lemankowi nie udało się jednak, mimo dwóch prób, pokonać Gostomskiego.
W 75. minucie gracze Bałtyku dwa razy stanęli "oko w oko" z Gostomskim. Nie przyniosło to jednak zmiany rezultatu. Najpierw po zagraniu Miłosza Filipiaka golkiper Bytovii zdołał sparować strzał Macieja Manelskiego, a piłkę wybili obrońcy gości. Futbolówka trafiła do Dawida Ambroziaka, który jednak fatalnie skiksował i podał ją do będącego kilka metrów przed obrońcami Piotra Włodarczyka. Ale napastnik Bałtyku, nie niepokojony przez nikogo, nie popisał się, trafiając wprost w bramkarza. To były sytuacje, które mogły, a nawet powinny rozstrzygnąć losy spotkania. Gdynianie nie wykorzystali ich i w związku z tym nadal pozostają bez zwycięstwa u siebie w tej rundzie II ligi.
Jako ciekawostkę można napisać, iż w wyjściowym składzie Bytovii zagrało wczoraj aż czterech piłkarzy, którzy jeszcze całkiem niedawno reprezentowali barwy Bałtyku. Był to kapitan Wojciech Pięta, ponadto Michał Wróbel, Pietrzyk i Gostomski.








