menu

Nieudany debiut Latala. Korona wygrała z Piastem w Gliwicach

22 marca 2015, 17:17 | Damian Orłowicz

Piłkarze Korony Kielce wciąż niepokonani w 2015 roku! Tym razem zawodnicy Ryszarda Tarasiewicza pokonali w wyjazdowym meczu 27. kolejki Ekstraklasy Piasta, na którego ławce trenerskiej debiutował czeski trener Radoslav Latal.

Piast Gliwice - Korona Kielce
fot. MIKOŁAJ SUCHAN/POLSKA PRESS
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
Piast - Korona
fot. polskapress
1 / 13

„Stawka większa niż życie”, „Najważniejszy mecz sezonu” – tak mówiono przed niedzielnym spotkaniem zarówno w Gliwicach, jak i Kielcach. Obie drużyny w tabeli dzieliły tylko dwa punkty. Wyżej znajdował się Piast, którego jedno zwycięstwo dzieliło od grupy mistrzowskiej. Punkt więcej od piętnastego Ruchu Chorzów mieli podopieczni Ryszarda Tarasiewicza. Ścisk w tabeli był więc mocny, a niedzielny mecz rozgrywany był w ramach 25. kolejki.

Spotkanie od mocnego uderzenia mogli rozpocząć podopieczni Radoslava Latala. W 3. minucie dobrze w pole karne Korony Kielce wbiegł Sasa Zivec, któremu piłkę zagrał Kamil Wilczek. Bez problemów wyłapał to uderzenie Vytautas Cerniauskas. Pierwszy kwadrans był bardzo wyrównany. Częściej przy piłce znajdowała się Korona Kielce, ale groźniejsze były kontry w wykonaniu gospodarzy.

W tym okresie mecz nie należał do najciekawszych. Przewagę w posiadaniu piłki nadal miała Korona Kielce, której po pół godziny gry udało się stworzyć groźne okazje. Najpierw po błędzie Ziveca, z piłką w pole karne powędrował Kapo, który zdecydował się na uderzenie, ale zostało ono zablokowane przez Herberta. Później rzut wolny wykonywał Jacek Kiełb, któremu zabrakło kilku centymetrów by umieścić piłkę w bramce.

Bliżsi zdobycia gola byli więc podopieczni Ryszarda Tarasiewicza, ale w 36. minucie to Piast Gliwice objął prowadzenie. Z lewej strony piłkę w pole karne dośrodkował Moskwik, a najwyżej wyskoczył do niej Kamil Wilczek, który zdobył swoją jedenastą bramkę w sezonie. Biernie w tej sytuacji zachował się Paweł Golański, nie kryjąc najgroźniejszego zawodnika gospodarzy.

Po przerwie piłkarze obu drużyn nie rozpieszczali swoich kibiców, którzy postanowili spędzić niedzielne popołudnie na stadionie przy ulicy Okrzei. Warto wspomnieć, że fanatycy Korony przybyli na Śląsk w liczbie tysiąca. Przez pierwszy kwadrans spotkania ciężko było zobaczyć dobrą akcję w wykonaniu któregoś z zespołów.

Emocje pojawiły się w 60. minucie, gdy piłkę ręką zagrał w polu Csaba Horvath. Sędzia Adam Lyczmański nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Do wykonania rzutu karnego podszedł Olivier Kapo, który fatalnie uderzył w prawy róg, gdzie rzucił się Jakub Szmatuła.

Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza dostali prezent od rywali i dziesięć minut później został podyktowany dla nich drugi rzut karny. Tym razem po faulu Adriana Klepczyńskiego na Luisie Carlosie. Na jedenasty metr podszedł Jacek Kiełb i pokonał bramkarza Piasta Gliwice. Gospodarze starali się odpowiedzieć Koronie Kielce i dwukrotnie bliski strzelenia bramki po dośrodkowaniach z rzutu rożnego był Horvath. Swój zespół przed stratą gola uratował krytykowany w ostatnim czasie Cerniauskas.

Zmarnowane okazje zemściły się na dziesięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry. Kapitalnym uderzeniem z dalszej odległości popisał się lewy obrońca Korony Kielce Leonardo Dos Santos, który pokonał bezradnego w tej sytuacji Jakuba Szmatułę. Chwilę później z piłką w pole karne wpadł Luis Carlos, ale zapędził się z piłką za linię końcową.


Polecamy