Niespodzianka w Siedlcach, Garbarnia wygrała z Pogonią
Nie tak wyobrażali sobie sobotnie popołudnie kibice siedleckiej Pogoni. Po bramce Mateusza Brozia podopieczni Piotra Szczechowicza ulegli Garbarni 0:1.
fot. Maciej Frelek
Przed meczem wydawało się, że ten pojedynek może rozstrzygnąć się tylko na korzyść gospodarzy. Inne cele, różnica w sile rażenia i wreszcie fantastyczna seria Pogoni na własnym boisku determinowały piłkarzy do zwycięstwa. Ci jednak, byli zbyt pewni siebie i to ich zgubiło.
Spotkanie rozpoczęło się od przewagi optycznej biało-niebieskich, z której jednak nic nie wynikało. Piłkarze trenera Motyki grali uważnie w defensywie i nie pozwalali wyrządzić sobie krzywdy. Konsekwencja w obronie opłaciła się dosyć szybko, bo już w 9. minucie. Po indywidualnym błędzie obrońcy Pogoni Broź miał przed sobą kilkadziesiąt metrów wolnej przestrzeni na skrzydle. Popędził lewą flanką i niezatrzymywany wpadł w pole karne, uderzył w krótki róg i już po chwili jego zespół cieszył się z prowadzenia. Niestety kilka minut później strzelec bramki musiał opuścić boisko z powodu kontuzji.
Gospodarze nie byli w stanie odpowiedzieć na bramkę Brozia, a Garbarnia nie chciała podwyższać prowadzenia za wszelką cenę, dlatego długimi okresami mecz był po prostu nudny. Pogoń utrzymywała się przy piłce, próbowała konstruować akcje pod bramką przeciwnika, ale w ich działaniach brakowało pomysłu. W 42. minucie byliśmy świadkami bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Po rzucie rożnym dla Garbarni piłka wyraźnie odbiła się od ręki Kosieca, przez co gracze gości nie byli w stanie do niej dobiec. Arbiter nie podyktował jednak jedenastki, co spotkało się z ostrą krytyką ze strony trenera Motyki.
Jeżeli po pierwszej połowie ktoś narzekał na jakość gry, to powinien już w przerwie opuścić trybuny, bowiem z upływem czasu było już tylko gorzej. Już kilka minut po rozpoczęciu drugiej części spotkania doszło do przepychanki, Adam Czerkas był wściekły po tym, jak został zaatakowany wślizgiem. Podbiegł do przeciwnika, uderzył go głową, a po chwili do awantury przyłączyli się prawie wszyscy piłkarze obu drużyn. Sytuację udało się opanować, a arbiter pokazał Czerkasowi żółtą kartkę, choć wydaje się, że powinien go wyrzucić z boiska.
Te wydarzenia były zapowiedzią obrazu gry w drugiej połowie. Pogoń wciąż nie potrafiła znaleźć sposobu na defensywę Garbarni, a goście próbowali kontratakować. Nwachukwu i Leszczak mieli dogodne okazje do podwyższenia wyniku, jednak fatalnie pudłowali. Ostatni kwadrans to już seria popisów aktorskich gości, którzy co chwilę kładli się na murawie z byle powodu. Za przykład można przytoczyć przypadek Uwakwe, który przez kilka minut zwijał się z bólu, a kiedy wreszcie sędzia przerwał grę, piłkarz Garbarni sprintem powrócił zza linii bocznej na swoją pozycję.
Pogoń przegrała zasłużenie pierwsze spotkanie w roli gospodarza w tych rozgrywkach. Trzeba przyznać, że przegrała je całkowicie zasłużenie. Szansę do rehabilitacji siedlczanie będą mieli już za tydzień w starciu z Unią Tarnów.