Niespodzianka w Pampelunie. Real stracił punkty z Osasuną (ZDJĘCIA)
Dzielnie grająca Osasuna wywalczyła w Pampelunie punkt w starciu z Realem Madryt. Gospodarze prowadzili już 2:0 i grali z przewagą jednego zawodnika, ale ostatecznie "Królewscy" odrobili straty, a mecz zakończył się remisem 2:2.
Spotkanie od pierwszych minut toczone było w szybkim tempie, choć brakowało nieco dokładności z obu stron. Lepiej w tym fragmencie meczu prezentowali się goście, ale to Osasuna jako pierwsza miała dobrą okazję, kiedy to w 7. minucie źle zachował się Diego Lopez, ale piłka została wybita przed bramką. W odpowiedzi w doskonałej sytuacji znalazł się Ronaldo, który mając przed sobą już tylko bramkarza gospodarzy strzelił tuż obok słupka. Kapitalnym podaniem w tej akcji popisał się Isco.
W 14. minucie odważnie atakująca Osasuna stworzyła sobie kolejną sytuację. Sam na sam z Lopezem znalazł się Roberto Torres, ale nie wytrzymał ciśnienia i przerzucił futbolówkę nad poprzeczką. Mecz mógł się podobać, a wydarzenia z 16. minuty jedynie podkręciły atmosferę, ponieważ to gospodarze wyszli na prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Oriol Riera, który wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie Bertrana i strzałem głową otworzył wynik spotkania. Oszołomieni goście próbowali odpowiedzieć, ale bezskutecznie.
W 23. minucie z dystansu próbował zaskoczyć Ronaldo, ale piłka po rykoszecie wylądowała na siatce bramki. Dziesięć minut później sprytnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Armenteros, ale Lopez w ostatniej chwili sparował futbolówkę. W 39. minucie doszło do kolejnego trzęsienia ziemi, a gospodarze zdobyli drugą bramkę. Konkretnie uczynił to Riera, który bezbłędnie dobił piłkę głową po odbiciu przez Lopeza. Chwilę później perspektywy Realu zaczęły się rysować w jeszcze gorszych odcieniach, ponieważ drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Sergio Ramos za uderzenie łokciem rywala.
Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem Osasuny, goście zdobyli kontaktową bramkę. Tej sztuki dokonał Isco, który wykorzystał podanie Ronaldo i strzałem tuż przy słupku wpisał się na listę strzelców. Chwilę później arbiter zaprosił piłkarzy do szatni.
Druga połowa, wbrew temu czego można było się spodziewać, wcale nie rozpoczęła się od huraganowych ataków gości. To raczej ekipa z Pampeluny cierpliwie rozgrywała piłkę i kontrolowała przebieg spotkania, przeprowadzając groźne akcje. W 60. minucie Osasuna mogła zdobyć trzecią bramkę, kiedy to gospodarze ruszyli z szybką kontrą, ale ofiarnie interweniujący Alonso zażegnał niebezpieczeństwo i uratował swój zespół.
Czas upływał, a Real wyglądał coraz gorzej. Gospodarze kompletnie wyeliminowali największe atuty przeciwnika, który z każdą minutą zdawał się tracić nadzieję na zmianę niekorzystnego rezultatu. Zupełnie niewidoczny był Bale, który w końcu został zmieniony przez Di Marię. Argentyńczyk także jednak nie potrafił porwać do walki swojego zespołu. W 71. minucie mogło być po meczu, kiedy to po dograniu z prawej strony i złej interwencji jednego z obrońców Realu w doskonałej sytuacji znalazł się Roberto Torres, ale piłka po jego potężnym uderzeniu trafiła wprost w Lopeza.
W 77. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Ronaldo, który w polu karnym próbował się przedrzeć pomiędzy czterech rywali, ale bezskutecznie. Osasuna kontrolowała mecz, ale na własne życzenie zgotowała sobie horror. Najpierw w kretyński sposób drugą żółtą kartkę zarobił Silva, który musiał opuścić boisko. Chwilę później goście doprowadzili do remisu. Na listę strzelców wpisał się Pepe, który pięknym strzałem głową przedłużył nadzieje podopiecznych Ancelottiego.
W ostatnich minutach "Królewscy" przejęli inicjatywę, starając się zdobyć zwycięskiego gola, ale momentami rozpaczliwa obrona Osasuny okazywała się skuteczna. W 89. minucie po ładnej, kombinacyjnej akcji w dobrej sytuacji znalazł się Di Maria, ale strzał Argentyńczyka na raty obronił golkiper gospodarzy. To była ostatnia, godna odnotowania okazja. Ostatecznie Osasuna zremisowała w Pampelunie z Realem Madryt 2:2. Niespodzianka stała się faktem.