menu

Niesamowity mecz spadkowiczów! Cracovia lepsza od ŁKS, grad goli w Krakowie [FOTO]

8 września 2012, 20:55 | Tomasz Kozimala

Spore emocje zafundowali piłkarze Cracovii i ŁKS swoim kibicom, którzy licznie stawili się w Krakowie, żeby obejrzeć mecz spadkowiczów z ekstraklasy. "Pasy" wreszcie pokazały skuteczność, pokonując łodzian 4:2.

Cracovia Krakow - LKS Lodz
fot. Ryszard Kotowski
Cracovia Krakow - LKS Lodz
fot. Ryszard Kotowski
Cracovia Krakow - LKS Lodz
fot. Ryszard Kotowski
Cracovia Krakow - LKS Lodz
fot. Ryszard Kotowski
Cracovia Krakow - LKS Lodz
fot. Ryszard Kotowski
1 / 5

Od pierwszych minut zawodnicy "Pasów" grali w ataku pozycyjnym i nie pozwalali gościom z Łodzi pograć piłką. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Licznie zgromadzona publiczność przy Kałuży 1 mogła już w 10. minucie świętować strzelenie pierwszej bramki. Autorem gola okazał się kapitan Cracovii - Sławomir Szeliga, który popisał się wspaniałym uderzeniem zza pola karnego.

Łodzianie nie cofnęli się i pressingiem skutecznie spychali gospodarzy pod własną bramkę. Szkoleniowiec gości był zmuszony do pierwszej zmiany już w 17. minucie meczu. Kontuzja mięśnia czworogłowego wykluczyła z gry Jacka Kuklisa, który z bólem na twarzy opuszczał plac gry. „Rycerze wiosny” walczyli jak na wojowników przystało. Pierwsza groźna sytuacja pod bramką "Pasów" wyklarowała się w 21. minucie, kiedy to po faulu na zawodniku gości z boku boiska futbolówkę w pole karne posyłał Paweł Kaczmarek. Piłka uderzona głową przez Damiana Pawlaka minimalnie minęła słupek bramki gospodarzy.

Kolejne minuty to okres pozycyjnej gry Cracovii. Owacyjnie powitany trener gospodarzy - Wojciech Stawowy wybrał taki wariant gry i widać było na boisku, że jego podopieczni realizują plan z niezłą precyzją. Kilka bardzo dobrych podbramkowych sytuacji miał Bartłomiej Dudzic i Łukasz Zejdler. Ich strzały lądowały jednak poza bramką strzeżoną przez Bogusława Wyparło. Nieźle prezentował się również nowy nabytek Cracovii - Edgar Bernhardt. Jednak napastnik krakowian w pierwszej połowie zmarnował dwie sytuacje „sam na sam”. Rosjanin z trzema obywatelstwami pokazał jednak klasę oraz instynkt strzelecki i jeszcze przed przerwą po kombinacyjnej akcji Zejdlera podwyższył wynik na 2:0.

Coś niesamowitego stało się jeszcze przed przerwą, gdyż za sprawą Konrada Kaczmarka licznie zgromadzeni przy Kałuży sympatycy ŁKS-u mogli cieszyć się z remisu! Pierwsza bramka padła po wspaniałej wrzutce z lewej strony Pawła Sasina. Kaczmarek popisał się świetnym uderzeniem z głowy i przelobował źle ustawionego Pilarza. Dwie minuty później łodzianie przejęli piłkę w środku boiska i przeprowadzili klasyczną akcję na „rozklepanie” rozluźnionych obrońców gospodarzy, którzy myślami byli już chyba w szatni. Znów w tej sytuacji głowę do piłki najwyżej wystawił Konrad Kaczmarek. Krakowianie schodzili z boiska niezadowoleni, gdyż w zaledwie dwie minuty dali sobie wbić dwie bramki. Niesamowita końcówka pierwszej odsłony meczu zszokowała fanów krakowskiego klubu i na trybunach zapadła grobowa cisza.

Druga połowa stała pod znakiem deszczu i na boisku wyraźnie było widać koncentrację nie tylko na samej grze, ale również na tym aby zachować równowagę. Taktyka wrzucania futbolówki na pole karne Cracovii towarzyszyła gościom z Łodzi przez całe spotkanie. Słaby punkt defensywy "Pasów" wykorzystywali skrzydłowi przeciwników. Parę groźnych sytuacji mogło zakończyć się nawet bramką, jednak w ostatniej chwili jakimś cudem piłkę poza plac gry wybijali obrońcy spod Wawelu.
Dobrze w drugiej odsłonie prezentował się Jakub Więzik, który szybkimi kontratakami popsuł dużo zdrowia Mateuszowi Żytko. Początkowo podopieczni trenera Stawowego nie mieli pomysłu na rozbicie muru ŁKS-u, jednak w 55. minucie przebudził się niewidoczny do tej pory Dudzic. Na nieszczęście dla kibiców krakowskiego klubu piłka uderzyła tylko w poprzeczkę. Zaledwie trzy minuty później znów prowadzenie krakowskiemu klubowi przywrócił kapitan zespołu – Sławomir Szeliga.

Dwie kolejne sytuacje przyniosły gospodarzom bramkę na 4:2. Ładnym uderzeniem tuż zza pola karnego łodzian popisał się wprowadzony parę minut wcześniej Vladimir Boljević. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem "Pasów", mimo że przebieg pierwszej połowy spotkania wskazywał na to, iż zawodnicy ŁKS-u nie złożą broni. Szkoleniowiec krakowian uśmiechnięty i oklaskiwany schodził na pomeczową konferencję prasową. Wynik nie uległ już zmianie, chociaż powinno tak się stać, gdyż autor czwartej bramki strzelił w słupek bramki Wyparły.


Polecamy