menu

Niesamowity centro-strzał dał Pogoni zwycięstwo z Podbeskidziem na inaugrację (ZDJĘCIA)

18 lipca 2014, 19:53 | Przemysław Drewniak

Podbeskidzie Bielsko-Biała na inaugurację sezonu Ekstraklasy przegrało na własnym stadionie z Pogonią Szczecin 2:3. Gole dla "Górali" zdobyli Bartłomiej Konieczny i Marek Sokołowski, natomiast dla "Portowców" trafili Łukasz Zwoliński,i Maciej Dąbrowski i Adam Frączczak, który popisał się doskonałym centro-strzałem w doliczonym czasie gry!

Spotkanie w Bielsku-Białej znacznie lepiej rozpoczęli gospodarze - Podbeskidzie miało przewagę w posiadaniu piłki i było bliższe strzelenia gola. Pierwszy sygnał ostrzegawczy wysłał szczecińskiej defensywie Tomasz Górkiewicz, który w 7. minucie przedarł się w pole karne rywali, ale nikt nie zdołał skierować do siatki jego prostopadłego zagrania. Już chwilę później bielszczanie cieszyli się z prowadzenia. "Górale" wykorzystali swój najważniejszy atut z poprzedniego sezonu, a więc stałe fragmenty gry. Demjan przedłużył dośrodkowanie z rzutu rożnego Macieja Iwańskiego, a piłkę do bramki skierował Bartłomiej Konieczny, który wykorzystał zbyt bierną postawę Radosława Janukiewicza.

Wydawało się, że Podbeskidzie spokojnie kontroluje mecz i będzie stwarzało sobie kolejne sytuacje do strzelenia bramki. Takie mieli chociażby Anton Sloboda czy Maciej Iwański, którego groźny strzał z narożnika pola karnego wybronił nogami Janukiewicz. Z czasem jednak zaczęła dochodzić do głosu Pogoń. Za sprawą aktywności Mateusza Matrasa, Rafała Murawskiego i Takuyi Murayamy, "Portowcy" zyskali przewagę w środku pola i prostopadłymi podaniami sprawiali ogromne problemy źle ustawionej defensywie Podbeskidzia. Najwięcej szans na pokonanie Zajaca miał Adam Frączczak. Tylko w pierwszej połowie piłkarz Pogoni miał trzy znakomite okazje, ale dwukrotnie na drodze stanął mu Zajac, a po jednym ze strzałów piłka trafiła w słupek.

Obrońcy Podbeskidzia nie wyciągali jednak wniosków z tych sytuacji i wciąż pozostawiali rywalom zbyt wiele miejsca we własnym polu karnym. W 29. minucie wykorzystał to Łukasz Zwoliński, który po świetnym podaniu od Murawskiego wyszedł sam na sam ze słowackim bramkarzem i pewnym strzałem doprowadził do wyrównania. W końcówce pierwszej połowy Pogoń mogła jeszcze kilka razy skarcić bielszczan, ale jej napór ostatecznie nie przyniósł skutku.

Widząc, że gra Podbeskidzie coraz bardziej "gaśnie", Ojrzyński zdecydował się na zmianę. Bezproduktywnego Wojciecha Trochima zastąpił Sylwester Patejuk, co zwiększyło rozmach w poczynaniach drugiej linii "Górali". Na początku drugiej połowy bielszczanie ponownie przycisnęli i już po ośmiu minutach ponownie objęli prowadzenie. Po dokładnym dośrodkowaniu na długi słupek Damiana Chmiela pojedynek główkowy z obrońcą wygrał Marek Sokołowski i Pogoń znów musiała odrabiać straty.

Dążenie do wyrównania szło jednak "Portowcom" jak po grudzie. Coraz bardziej cofnięci bielszczanie rozbijali ataki rywali i wyprowadzali kontrataki, korzystając z szybkości Patejuka czy wprowadzonego na boisko Piotra Malinowskiego. W poczynaniach gości było dużo niedokładności, ale bielszczanie zbyt szybko zaczęli myśleć o obronie dostępu do własnej bramki, za co przyszło im zapłacić w 87. minucie. Wtedy to po jednym z rzutów rożnych na ponowne dośrodkowanie piłki w pole karne zdecydował się Wojciech Golla, a pozostawiony zupełnie bez opieki obrońców Maciej Dąbrowski nie miał problemów ze skierowaniem piłki do bramki.

Pogoń nie miała jednak dosyć. Walka do ostatniej minuty opłaciła się, bo w doliczonym czasie gry "Portowcy" wyprowadzili decydujący cios. W jednej z ostatnich akcji meczu Frączczak zdecydował się na zaskakujący strzał z bocznego sektoru boiska, po którym piłka wpadła "za kołnierz" Richardowi Zajacowi. W takich dramatycznych okolicznościach Pogoń wywalczyła komplet punktów, a skonsternowani i załamani gospodarze jeszcze długo leżeli na murawie.


Polecamy