menu

Niemiły powrót Sebastiana Dudka na Aleję Piłsudskiego

27 lipca 2013, 11:35 | Daniel Kawczyński

Po sezonie spędzonym w łódzkim Widzewie, Sebastian Dudek powrócił na Aleję Piłsudskiego, ale tym razem w koszulce Zawiszy Bydgoszcz. Z pewnością nie będzie jednak miło wspominał tej podróży. Sam zagrał nienajlepiej, a Widzew odrobił stratę i pokonał jego zespół 2:1.

Dudek trafił do Widzewa rok temu ze Śląska Wrocław. Wystąpił w sumie w 28 spotkaniach, w których zdobył jedną bramkę. Choć grał regularnie, nie był wybitnym wzmocnieniem. Często tracił piłkę w środku pola i niedokładnie podawał. Kibicom jednak najbardziej zapadł w pamięci dzięki świetnemu występowi przeciwko Legii w rundzie wiosennej, kiedy naprawdę wspiął się na wyżyny możliwości biorąc na siebie ciężar bycia motorem napędowym drużyny.

- Byłem tu rok, szkoda, że tylko rok, bo nie lubię często zmieniać otoczenia. Na pewno było miło. Mam tu kolegów, z którymi grałem oraz znajomych pracowników, których szanuję i będę szanował. Mimo to dzisiaj sentymentów nie było i naprawdę nie chciałem przegrać - mówi nam Dudek o swoim powrocie.

Na porażkę niewiele jednak wskazywało, bo to goście lepiej rozpoczęli spotkanie: - Do momentu straty bramki, w pierwszej połowie graliśmy naprawdę fajnie. Chcieliśmy się trochę odbudować po przegranej z Jagiellonią, bo nie tak to wszystko planowaliśmy. Niestety po raz drugi straciliśmy punkty - mówi nowy nabytek Zawiszy.

Gol wyrównujący kompletnie podłamał bydgoszczan i to Widzew zaczął przejmować inicjatywę: - Po pierwszej straconej bramce nasza gra kompletnie siadła, długo nie potrafiliśmy się podnieść i wstać z kolan. Nie wiem, z czego to mogło wynikać. Potem jeszcze próbowaliśmy zaatakować, a zamiast tego dostaliśmy drugiego gola.

Dla Zawiszy była to już druga porażka w nowym sezonie: - Najbardziej boli to, że remis był naprawdę w naszym zasięgu. Szkoda, bo widać, że płacimy małe frycowe. Mamy sytuacje, ale ich nie wykorzystujemy. To przeciwnik ustępujący nam zdobywa bramki, a my wracamy bez punktów. Musimy się wziąć w karby i w następnym meczu już zapunktować.

Widzew Łódź

WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy