Niemcy pokonali Irlandię Północną i z grupy wychodzą jako pierwsi
W ostatnim spotkaniu grupowym Niemcy skromnie aczkolwiek zasłużenie wygrali z Irlandią Północną 1:0 (1:0). Jedynego gola strzelił Mario Gomez, który dotąd był rezerwowym. Dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu od Polski mistrzowie świata awansowali do 1/8 finału Euro 2016 z pierwszego miejsca.
W końcu zobaczyliśmy prawdziwych mistrzów świata. Co prawda niemal wyłącznie w pierwszej połowie, niemniej był to chyba najlepszy (na razie) występ Niemców na turnieju we Francji.
- Cel jest jasny. Musimy wygrać i ukończyć zmagania w naszej grupie na pierwszym miejscu. Innej możliwości nie ma - nie owijał przed meczem w bawełnę Joachim Löw. Innej drogi faktycznie nie było, bo po dwóch poprzednich - zwłaszcza po bezbramkowym remisie z Polską - na mistrzów świata i ich selekcjonera spadła fala krytyki.
Zarzucano im nieskuteczność (najwięcej zastrzeżeń niemieckie media miały do Mario Götzego i Thomasa Müllera). Löw nasłuchał się w dodatku cierpkich uwag, że za bardzo zapatrzył się w Pepa Guardiolę i uparcie trzyma się wariantu bez klasycznego napastnika (w tej roli wystąpił w dwóch pierwszych spotkaniach Götze), a jego zespół nadużywa też gry kombinacyjnej - taki przynajmniej zarzut przedstawił były kapitan niemieckiej reprezentacji Michael Ballack.
- Wszyscy biegną do przodu i próbują wjechać z piłką do bramki. Można grać ładny i przyjemny dla oka futbol, ale czasami należy skoncentrować się na tym, żeby odnieść zwycięstwo - podkreślał.
Trudno powiedzieć na ile poważnie potraktował jego słowa Löw. Faktem jest jednak, że na mecz z Irlandią Płn. przemeblował formacje ofensywne, wystawiając od pierwszej minuty Mario Gomeza. Götze przeszedł na lewe skrzydło, kosztem Juliana Draxlera.
Na efekty nie trzeba było czekać, bo mistrzowie świata zaatakowali już od pierwszej minuty, za nic mając sobie autobusy postawione na własnej połowie przez Michaela O’Neilla.
Porównywany w ostatnich dniach do słynnego Jose Mourinho irlandzki selekcjoner postawił na ten sam skład, co w wygranym 2:0 meczu z Ukrainą, ale tym razem nie było szczęśliwego zakończenia. Prowadzenie Niemców do przerwy 1:0 było najniższym wymiarem kary, bo równie dobrze mogli zdobyć dwie, albo trzy bramki - tyle stworzyli sobie sytuacji.
Ta jedna wykorzystana była dziełem Gomeza, który musiał czuć dodatkową satysfakcję, bo Löw długo sprawiał wrażenie, jakby postawił już na nim krzyżyk. Najpierw nie zabrał go na zwycięski dla Niemców mundial w Brazylii (tu usprawiedliwieniem mogły być problemy ze zdrowiem, bo przez cały sezon zmagał się z kontuzją kolana), a potem powoływał sporadycznie. W zasadzie tylko na mecze towarzyskie.
We wtorek napastnik Besiktasu udowodnił jednak, że można na niego liczyć. Dorobek strzelecki Niemców mogli powiększyć Götze i Müller, ale ich strzały albo mijały bramkę, albo padały łupem Michaela McGoverna. Ten drugi mógł sobie za to dopisać do statystyk asystę.
Po przerwie przebudzili się w końcu Irlandczycy, skupiający się w pierwszych 45 minutach niemal wyłącznie na obronie własnej bramki. Wspierani żywiołowym dopingiem swoich kibiców ruszyli do przodu. Nie udało im się jednak stworzyć sobie ani jednej dogodnej sytuacji. Niemcy utrzymali do końca korzystny rezultat, a Irlandczycy muszą poczekać ze świętowaniem awansu do czasu, aż zapadną rozstrzygnięcia we wszystkich grupach.
Oglądaj Euro 2016 za darmo. Jak to zrobić? [PORADNIK]