Nielba tylko zremisowała z Górnikiem Wałbrzych
Trener Piotr Gruszka po udanym debiucie w Tychach mógł iść za ciosem i dopisać do swojego dorobku kolejne trzy punkty. Do pełni szczęścia zabrakło kilkudziesięciu sekund. Zamiast wygranej Nielba w sobotę musiała się więc zadowolić remisem, już czwartym w tym sezonie.
fot. Tomasz Barylski/nozna.nielba.pl
- Początkowo byłem wściekły na los, ale potem zacząłem doceniać wysiłek zawodników. Tym bardziej że od 30 min graliśmy w dziesiątkę. W takim osłabieniu nie jest łatwo grać jak równy z równym, z przeciwnikiem, który ma w składzie wielu solidnych piłkarzy - tłumaczył trener Piotr Gruszka.
Z boiska po dwóch kwadransach wyleciał Adrian Mikołajczak. Do tego momentu nieco lepiej prezentowali się przyjezdni. Wydawało się więc, że w przewadze uzyskają totalną przewagę. Niespodziewane komplikacje podziałały jednak na gospodarzy mobilizująco. Już w końcówce pierwszej połowy przejęli oni inicjatywę i z minuty na minutę ich akcje stawały się groźniejsze.
Determinacja wągrowczan wzrosła jeszcze po zmianie stron. Tuż przed pierwszą bramką siły się wyrównały, bo czerwoną kartkę zobaczył Michał Łaski. W zdobyciu gola duży udział miał Krzysztof Gryszczyński, który świetnie podał do Jakuba Poznańskiego, który z kilku metrów trafił do siatki. Gryszczyński zresztą już wcześniej nękał obronę Górnika, decydując się na rajdy przy bocznej linii. Po straconej bramce wałbrzyszanie nie zdecydowali się na huraganowe ataki. Na trybunach panowało więc przekonanie, że miejscowi z łatwością dowiozą trzy punkty do końcowego gwizdka.
Tymczasem w doliczonym czasie gry sędzia podyktował wolnego przed polem karnym. Na bramkę zamienił go doświadczony Marcin Morawski i tym samym gospodarze opuszczali boisko z poczuciem niedosytu i straconej szansy...
- Obawiałem się, że w osłabieniu możemy stracić wiarę w zwycięstwo, tym bardziej że początek spotkania nie był dla nas budujący. Drużyna jednak stanęła na wysokości zadania i zagrała na maksymalnych obrotach. To my stworzyliśmy sobie więcej sytuacji i to my objęliśmy prowadzenie. Potem też było wszystko pod naszą kontrolą do momentu jednego błędu, który zaważył na wyniku. Do nikogo nie mam jednak pretensji, bo takie rzeczy w piłce się zdarzają. Mam tylko nadzieję, że z tej lekcji wyciągniemy właściwe wnioski - dodał Gruszka.
W jego ekipie mocnym punktem był też obok Gryszczyńskiego bramkarz Jacek Wosicki. W tej sytuacji największym problemem Nielby pozostaje skuteczność. Następcy Rafała Leśniewskiego i Adriana Pietrowskiego wciąż bowiem nie mogą wejść na wyższy pułap lotu...