Niecieczanie w meczu ekstraklasy po raz kolejny nie poradzili sobie z drużyną Wisły Płock
Zespół z Niecieczy, w swoim setnym występie w ekstraklasie, przgrał (1:2) przed własną publicznością z ekipą Wisły Płock. Była to pierwsza porażka „Słoni” jakiej zespół doznał pod wodzą trenera Jacka Zielińskiego.
fot. gpg
Drużyna Wisły Płock wyjątkowo „nie leży” niecieczanom, którzy na poziomie ekstraklasy jeszcze nigdy nie pokonali rywala z Mazowsza (w czterech meczach tylko raz zremisowali i trzykrotnie przegrali).
W piątek wydawało się, że zespół Bruk-Betu Termaliki , który do spotkania z Wisłą przystąpił w bardzo bojowych nastrojach i szybko objął prowadzenie, wreszcie przerwie czarna serię w rywalizacji z płocczanami. Skończyło się jednak na marzeniach i jednej strzelonej bramce Samuela Stefanika (pierwszy gol strzelony przez niecieczan Wiśle w ekstraklasie). Po meczu piękny tort jubileuszowy, ufundowany dla drużyny przez kibiców z okazji setnego meczu w ekstraklasie, z pewnością nie smakował piłkarzom tak jak byłoby to po wygranym spotkaniu z Wisłą.
- Wydawało się, że mecz zakończy się remisem, tak przynajmniej wskazywały na to wydarzenia boiskowe. Niestety w końcówce sami sobie sprokurowaliśmy drugą bramkę - przyznał trener Bruk-Betu Termaliki Jacek Zieliński. - Zagraliśmy słabszy mecz, widać było, że niektórych piłkarzy nogi nie niosły tak, jak w poprzednich dwóch spotkaniach. Porażką skomplikowaliśmy sobie sytuację w tabeli. W szatni powiedziałem jednak chłopakom, że jeszcze nikt nie umarł, dlatego nie ma co robić pogrzebu. Nasza sytuacja była i jest trudna, ale możemy z niej wyjść i taki mamy plan - dodał.
Strata drugiej bramki przez niecieczan była konsekwencją fatalnego kiksu popełnionego przez obrońcę „Słoni” Joonę Toivio. W poprzednim spotkaniu z Lechią Gdańsk Fin także sprokurował rzut karny, po którym niecieczanie stracili gola.
- Wiem, że Toivio jest teraz w trudnej sytuacji, gdyż każdy będzie go winił za porażkę z Wisłą. W spotkaniach z Sandecją i Lechią zagrał jednak bardzo poprawnie i absolutnie go nie skreślam przed kolejnymi meczami - stwierdził trener niecieczan.
- Na drugą połowę wyszliśmy chyba nieco rozkojarzeni. Zamiast grać swoją piłkę wdaliśmy się w kopaninę. Mieliśmy swoje zadania, lecz ich nie realizowaliśmy. Poza tym zbyt łatwo straciliśmy bramki - przyznał obrońca „Słoni” Rafał Grzelak, który podczas spotkania z Wisłą zobaczył czwartą żółtą kartką i nie wystąpi w najbliższym meczu wyjazdowym z Arką Gdynia.
MAGAZYN SPORTOWY24 - Ekspert o losowaniu MŚ: Polska najsłabsza w grupie?
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/d9ef15a6-e471-5b98-be97-6bb492a2e2bd,4014a6a4-fc25-0b85-f800-81200027c25e,embed.html[/wideo_iframe]