Nie możesz wygrać, to zremisuj. Bez bramek w meczu Piasta z Górnikiem Łęczna
Pierwsze spotkanie 15. kolejki T-Mobile Ekstraklasy zakończyło się bezbramkowym remisem. Piast Gliwice, po wysokich zwycięstwach z GKS Bełchatów i Podbeskidziem Bielsko Biała, zagrał poniżej oczekiwań. Więcej szans na zdobycie bramki miał Górnik Łęczna, ale zabrakło skuteczności.
Spotkanie Piasta Gliwice z Górnikiem Łęczna rozpoczynało 15. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy. Zdecydowanym faworytem piątkowego pojedynku wydawał się Piast Gliwice, który zwyciężył w Pucharze Polski z GKS Bełchatów 5:0, a w lidze z Podbeskidziem 4:2.
Początek meczu rozgrywanego przy ulicy Okrzei był wyrównany. Więcej z gry mieli piłkarze Górnika Łęczna. Po odbiorze piłki Grzegorz Bonin podał do Hasaniego, który ograł środkowego obrońcę. Mając czystą sytuację strzelecką, trafił wprost w Cifuentesa. Jeszcze lepszą okazję na zdobycie bramki miał kilka minut później, gdy Bozok idealnie dośrodkował na jego głowę. Napastnik z Kosowa uderzył jednak obok bramki.
Kibice zgromadzeni na stadionie mogli się czuć znużeni, bo na boisku przez dłuższy czas nie działo się nic ciekawego. Ożywili się dopiero w 35. minucie, gdy Sasa Zivec minął bardzo łatwo w polu karnym stopera Górnika Łęczna i miał przed sobą tylko bramkarza. Pomocnik Piasta Gliwice zwlekał jednak zbyt długo z oddaniem strzału i w końcu spod nóg wybił mu piłkę Łukasz Mierzejewski.
Przed gwizdkiem sędziego kończącym pierwszą połowę groźnie było jeszcze raz, gdy Szeliga otrzymał piłkę w okolice narożnika pola karnego. Bez zastanowienia zszedł do środka i oddał strzał lewą nogą. Niewiele zabrakło, by trafił do siatki rywali.
W przerwie meczu trener Piasta Gliwice nie był zadowolony z gry swoich piłkarzy i zdecydował się na jedną zmianę zdejmując Konstantina Vassiljeva, a zastępując go na boisku Łukaszem Hanzelem. Pierwsze minuty po wznowieniu należały do Górnika Łęczna, ale okazję na zdobycie bramki mieli gospodarze. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Badia, piłkę przedłużył jeszcze Klepczyński, a Kamil Wilczek przypadkowo uderzył, ale przeniósł ją nad poprzeczką.
Wydawało się, że w kolejnych minutach to Piast będzie miał przewagę na boisko, ale stało się odwrotnie. Bardzo dobrą okazję na zdobycie bramki mieli podopieczni Szatałowa. Po dośrodkowaniu Bonina, bramkę mógł zdobyć Mierzejewski, ale Cifuentes odbił piłkę przed siebie, po chwili z okolic dziesiątego metra strzelał Cernych, ale mając czystą pozycję uderzył obok słupka.
Nie minęło nawet sześćdziesiąt sekund, a Górnik Łęczna stworzył sobie kolejną sytuację na zdobycie gola. Piłka trafiła w polu karnym do Bożoka, a ten strzałem z ostrego kąta zdołał wywalczyć tylko rzut rożny.
Angel Perez Garcia przed gliwicką publicznością postanowił walczyć do końca o trzy punkty i zdecydował się wpuścić na boisko Dawida Janczyka. Ten mógł stanąć przed dobrą okazją na zdobycie bramki, bo dobrze pokazał się chwilę po wejściu na boisko Wilczkowi, lecz ten zbyt mocno podał do niego piłkę.
Mimo doliczonych trzech minut do regulaminowego czasu gry, obu drużynom nie udało przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Oceniając całe spotkanie trochę lepiej spisali się piłkarze z Łęcznej.