Nice 1 Liga. Ruch bez błysku, ale z kolejnymi punktami. Dymy na trybunach
Nice 1 Liga. Styl na razie schodzi na dalszy plan. Ruch Chorzów może i niezbyt efektownie, ale przerwał passę czterech zwycięstw Rakowa Częstochowa. Beniaminkowi strzelił jednego gola. To wystarczyło do czwartej wygranej w sezonie. Mecz toczył się w nerwowej atmosferze, ponieważ na trybunach palono flagi oraz wyrywano krzesełka. Interweniowała ochrona i policja.
Tak jak zapowiadaliśmy argentyński szkoleniowiec Ruchu Juan Ramón Rocha na dzisiejszy mecz z beniaminkiem z Częstochowy oddelegował identyczną jedenastkę, jak na poprzednie spotkanie z Miedzią Legnica. Na ławce usiedli natomiast rekonwalescenci: Marcin Kowalczyk oraz Kamil Słoma. Oba zespoły walczyły dziś nie tylko o punkty, ale i o podtrzymanie dobrej passy. „Niebiescy” zwyciężali w dwóch ostatnich meczach (Pogoń Siedlce, Miedź Legnica), a podopieczni trenera Marka Papszuna wygrywali już czterokrotnie, za każdym razem strzelając po trzy gole.
Zamiast gradu bramek w pierwszej połowie oglądaliśmy wiele niedokładnych podań i strat. Chociaż to Ruch dłużej utrzymywał się przy piłce, to nie stworzył większego zagrożenia pod bramką Mateusza Kosa. Im bliżej było do gwizdka arbitra zapowiadającego przerwę, tym lepiej w spotkanie wchodzili piłkarze z Częstochowy. Dobrze wykorzystywali zamieszanie panujące w defensywie „Niebieskich”, a także pomyłki gospodarzy w linii pomocy. Najpierw po błędzie Mateusza Hołowni jeden z gości świetnie zagrał do Piotra Malinowskiego, lecz ten trafił w boczną siatkę. Po kilkunastu minutach futbolówkę stracił Brazylijczyk Mello i znów zrobiło się niebezpiecznie w polu karnym chorzowian. Z opresji ratował ich Nikołaj Bankow. Golkiper dobrze interweniował też w 40. minucie, gdy po dośrodkowaniu Rafała Figiela z rzutu rożnego i rykoszecie piłka zmierzała wprost do siatki. Do 45. minuty wynik nie uległ zmianie i zawodnicy obu drużyn zeszli do szatni na przerwę.
Na drugą część starcia z Rakowem trener Rocha zdecydował się dokonać zmiany. Boisko opuścił Artur Balicki, a w jego miejsce wszedł Mateusz Zawal. Grał on u boku Macieja Urbańczyka w pomocy, a rolę napastnika pełnił Vilim Posinković. To jednak nie on wyprowadził „Niebieskich” na prowadzenie. Gdy uwaga kibiców była zwrócona na sektor gości, gdzie „sympatycy” Rakowa zaczęli wyłamywać krzesełka, Ruch po rzucie rożnym strzelił gola. W 54. minucie Bojan Marković pokonał Kosa strzałem głową.
Po strzeleniu gola przez gospodarzy obraz gry nie uległ zmianie. Piłkarze Rakowa nie potrafili odpowiedzieć, ani zagrozić bramce strzeżonej przez Bankowa. Ostatnie minuty to nerwowa gra „Niebieskich” i wybijanie piłki, jak najdalej od własnego pola karnego. Nie podobało się to licznie zgromadzonym na trybunach kibicom, ale ostatecznie chorzowianie dowieźli do 90. minuty trzecie zwycięstwo z rzędu. Tym samym powiększyli swój dorobek punktowy i powoli zbliżają się do Zagłębia Sosnowiec, zajmującego 17. lokatę. Kolejna okazja do zdobycia cennych „oczek” już w środę. O godz. 15. Ruch pojedzie do Niepołomic, gdzie zmierzy się z Puszczą. Raków natomiast będzie musiał pogodzić się z tym, że dobra passa została przerwana. Okazja do rehabilitacji 18 października przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała.
Piłkarz meczu: Bojan Marković
Atrakcyjność meczu: 4,5/10
1. LIGA w GOL24
Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy