menu

Poruszający "portret" Rickiego Lamberta. Od fabryki soków przez cztery ligi do klubu marzeń

2 czerwca 2014, 18:48 | Mariusz Lesiak

Liverpool oficjalnie potwierdził dziś, że 32-letni Rickie Lambert zasili szeregi ekipy z Merseyside. Zarówno dla klubu jak i zawodnika jest to wielka chwila, bowiem rozpoczęła ona nowy fantastyczny rozdział w historii doświadczonego snajpera, który przychodząc na Anfield spełnił swoje wielkie marzenie z dzieciństwa i pokazał, że wielka wola walki pomaga w przetrwaniu nawet najcięższych chwil.

Rickie Lambert urodził się 16 lutego 1982 roku w Kirkby. Od najmłodszych lat nie ukrywa, że jest wielkim fanem Liverpoolu, tak więc dołączenie do szkółki "The Reds" w wieku 10 lat było dla niego niesamowitym emocjonalnym przeżyciem. Niestety nie przekonał on do siebie sztabu trenerskiego w Melwood i po zaledwie pięciu latach wspólnych treningów z rówieśnikami w Liverpoolu odszedł i rozpoczął kolejny epizod, który jednak nie zakończył się dla niego najlepiej.

Rozczarowany wówczas takim rozwojem sytuacji Lambert związał się umową z Blackpool, jednak po raz kolejny "piłkarskie losy" nie potoczyły się po myśli młodego chłopaka, który zagrał w ekipie "The Pool" zaledwie trzy mecze. W głównej mierze było to spowodowane nieporozumieniami finansowymi. W ostateczności kontrakt został rozwiązany, a Lambert znalazł się na piłkarskim zakręcie i to dosłownie, bowiem po opuszczeniu drużyny z Bloomfield Road rozpoczął pracę w... fabryce, która produkowała sok z buraków, zarabiając przy tym zaledwie 20 funtów dziennie.

Później Lambert odbił się lekko od futbolowego dna i rozpoczął walkę, która zaowocowała pierwszym poważnym transferem do grającego wówczas w League One (trzeci poziom rozgrywkowy w Anglii) Southampton w 2009 roku. Miał wtedy 27 lat i nic nie wskazywało, że może jeszcze pograć na najwyższym angielskim poziomie. Jego przenosiny do zespołu "Świętych" poprzedziły epizody w takich klubach jak Macclesfield Town, Stockport County, Rochdale czy też Bristol Rovers.

Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy to wraz z drużyną z St Mary's Stadium zaliczył spektakularne awanse najpierw do Championship, a później do Premier League. Było to dość niewiarygodne, tym bardziej, że bardzo rzadko zdarza się, aby piłkarz miał okazję zdobywać bramki we wszystkich czterech profesjonalnych ligach w Anglii, na dodatek debiutując na samym szczycie futbolu brytyjskiego w wieku 30 lat.

Od tego momentu Lambert zaliczył niesamowity jakościowy skok, który bardzo szybko przełożył się na dwa spektakularne "błyski" w karierze, które jeszcze kilka lat temu można było ze sporym spokojem włożyć między bajki "science fictions". Pierwsze z nich to powołanie do reprezentacji Anglii, które otrzymał 8 sierpnia 2013 roku. Sześć dni później debiut w reprezentacji stał się niepodważalnym faktem, a sposób w jaki po raz pierwszy Lambert zaprezentował się w trykocie angielskiej kadry naprawdę robi wrażenie. Można zaryzykować tezę, że lepszej historii, która zapoczątkowałaby jego "piłkarski romans" z "Synami Albionu", nie wymyśliłby nawet sam Alfred Hitchcock.

Rickie Lambert pojawił się bowiem na boisku w 67. minucie meczu ze Szkocją, a trzy minuty później zapewnił reprezentacji "Trzech Lwów" zwycięstwo 3:2 (w drugim swoim spotkaniu w kadrze również zdobył bramkę i tym samym został pierwszym od 1976 roku zawodnikiem, który strzelił dwa gole w dwóch pierwszych meczach w reprezentacji). Nawiasem mówiąc 14 dzień sierpnia to nie tylko sukcesy sportowe Anglika, ale także i "życiowe", bowiem jego żona Amy tegoż dnia urodziła mu córeczkę.

Drugie "zdarzenie" wydarzyło się dziś, a więc podpisanie kontraktu z klubem, który "nosi" w sercu od najmłodszych lat. Umowa Lamberta z Liverpoolem pokazała, że walka do samego końca może w ostatecznym rozrachunku przynieść niesamowite efekty.

Czytaj także: