menu

Co słychać u zagranicznych trenerów, którzy opuścili Ekstraklasę? [GALERIA]

16 lutego 2015, 08:45 | Kacper Rogacin / Polska The Times

Z Polski za chlebem emigrują nie tylko studenci. Levý, Moniz, Bakero... Sprawdzamy, co słychać u zagranicznych trenerów, którzy odeszli z Ekstraklasy. Jedni uciekali z podkulonym ogonem, inni (konkretnie jeden) wyjeżdżali w glorii. Zagraniczni trenerzy, którzy pracowali w Polsce, w większości mają się dziś całkiem dobrze.

"Chcemy trenera, a nie jakiegoś Bakera"

"Chcemy trenera, a nie jakiegoś Bakera" - skandowali w 2012 r. kibice Lecha Poznań, dając do zrozumienia, co myślą o umiejętnościach szkoleniowych Jose Mari Bakero. Hiszpanowi podziękowano w lutym, po porażce z Ruchem Chorzów 0:3.

Niecały rok Bakero spędził na bezrobociu, po czym zgłosił się po niego peruwiański Juan Aurich. Przygoda hiszpańskiego szkoleniowca z Ameryką Południową dobiegła końca we wrześniu 2013 r., po serii siedmiu meczów bez zwycięstwa.

Zatrudnieniem Bakero w roli dyrektora sportowego zainteresowana była niedawno Barcelona. Jeśli nie była to plotka, to możliwości są dwie: albo w Lechu, a wcześniej w Polonii nie poznano się na talencie Hiszpana, albo ktoś w Katalonii... przeholował z alkoholem.

Levy wylądował na Cyprze, Hapal w... młodzieżówce

A propos problemów z napojami - po zakończeniu przygody ze Śląskiem Wrocław Stanislav Levý wylądował na Cyprze. Sympatyczny skądinąd wąsacz objął funkcję dyrektora sportowego Omonii Nikozja, z którą na dzień dobry prawie awansował do fazy grupowej Ligi Europy. To on pociąga za sznurki w klubie, który w lidze cypryjskiej zajmuje czwarte miejsce.

Kolejnym czeskim trenerem, który wyemigrował ostatnio z Polski, jest Pavel Hapal. Koszmarne wyniki w Zagłębiu Lubin sprawiły, że w 2013 r. pożegnano go bez żalu.

Nieoczekiwanie w marcu 2014 r. Hapal znalazł pracę w słowackiej FK Senica, z którą zajął piąte miejsce w lidze. Na początku tego roku Czech został selekcjonerem młodzieżowej reprezentacji Słowacji, w której gra m.in. Ondrej Duda z Legii.

Było paru obieżyświatów

Wśród byłych zagranicznych szkoleniowców, którzy pracowali w Polsce, mamy też paru niezłych obieżyświatów.

W 2002 r. Dragomir Okuka zdobył z Legią mistrzostwo Polski oraz Puchar Ligi. W następnych latach "Drago" prowadził m.in. Omonię Nikozja i Lokomotiw Sofia (bez sukcesów), a także grecką Kavalę, której piłkarzem był wówczas Euzebiusz Smolarek. Okukę zwolniono w 2010 r., a zastąpił go Henryk Kasperczak.

Po przygodzie z Europą Serb wyjechał do Chin, gdzie w 2012 r. został wicemistrzem ligi z Jiangsu Shuntian. Zdobył także tytuł najlepszego trenera w kraju. Obecnie "Drago" prowadzi chiński Changchun Yatai.

Po przygodzie z ligą polską, sukcesy odnosił także Dan Petrescu. W 2006 r. nie poznano się na nim w Wiśle Kraków, a 3 lata później wprowadził on rumuńską Unireę Urziceni do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

W 2010 r. z Kubaniem Krasnodar awansował do rosyjskiej Premier League, gdzie później prowadził też bez większych sukcesów Dynamo Moskwa. Rok temu Rumun wylądował w... katarskim Al-Arabi SC.

Wisłę Kraków w niezbyt przyjemnych okolicznościach opuszczał także Robert Maaskant. W 2011 r. Holender zdobył z Białą Gwiazdą mistrzostwo Polski i awansował do fazy grupowej Ligi Europy. Mimo to, po serii słabszych meczów zarząd Wisły postanowił zwolnić Maaskanta.

Po odejściu z Krakowa Holender pracował krótko w Texas Dutch Lions, z którym w 2012 r. zerwał kontrakt z powodu oferty pracy, którą otrzymał z FC Groningen. Z tą drużyną zajął siódme miejsce w lidze holenderskiej i wywalczył prawo gry w barażach o awans do Ligi Europy.

W czerwcu 2013 r. Maaskant przeszedł do białoruskiego Dynama Mińsk, a od 2014 r. pełnił funkcję asystenta trenera w amerykańskim Columbus Crew. Na początku tego roku zgłosiła się po niego NAC Breda.

Jeden wygrany w Polsce, nie poradził sobie na zachodzie

Jedynym zagranicznym trenerem, który odchodził ostatnio z Polski w roli wygranego, był Ricardo Moniz. W ubiegłym sezonie holenderski trener dość nieoczekiwanie zrobił z Lechii Gdańsk porządną drużynę, która w pewnym momencie była jednym z najlepszych zespołów w lidze. To głównie za sprawą Moniza gdańszczanie zajęli czwarte miejsce w lidze. To najlepszy wynik klubu od 56 lat.

Jak na ironię, to właśnie szkoleniowiec, który osiągnął sukces w Polsce, nie poradził sobie na Zachodzie. Holender wybrał intratną ofertę z TSV Monachium, jednak już po kilku miesiącach zrezygnowano z jego usług. Może jednak trzeba było zostać w Polsce?

Polska The Times