menu

4 liga. 500 zł i trzy mecze kary dla Grzegorza Opalińskiego. Decyzja ws. spotkania Karpaty Krosno – JKS Jarosław jeszcze nie zapadła

20 marca 2019, 18:31 | mawa,

Wydział Dyscypliny Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej ukarał trenera Watkem Korony Bendiks Rzeszów Grzegorza Opalińskiego 500-złotową karą i zawiesił go na trzy mecze. Wszczęto także postępowanie dyscyplinarne w sprawie spotkania Korony z Piastem w Tuczempach oraz ws. przerwanego meczu Karpaty Krosno – JKS Jarosław.

Grzegorz Opaliński narozrabiał w Tuczempach i musiał ponieść karę.
Grzegorz Opaliński narozrabiał w Tuczempach i musiał ponieść karę.
fot. Krzysztof Kapica

- W obu przypadkach zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Na posiedzenie w najbliższy wtorek zaprosiliśmy strony oraz sędziów oraz poprosiliśmy o nagranie wideo – mówi Sławomir Ferenc, rzecznik prasowy Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, który prowadzi rozgrywki.

- Natomiast trener Grzegorz Opaliński został ukarany z automatu za to, że wybiegł ze strefy technicznej, prowokując późniejsze zajścia – dodaje Ferenc.

Przypomnijmy – pod koniec pierwszej części meczu w Tuczempach miała miejsce sytuacja, która nie powinna się wydarzyć na żadnym stadionie. Stojący za bramką Piasta zawodnik rezerwowy albo kibic Korony (różne są opinie w obozie gości) podawał piłki, by prowadzący 1:0 gracze gospodarzy szybciej wznawiali grę.

Interweniowała osoba ze służby porządkowej, bez stosownej kamizelki. Zaczęła się przepychanka, na co mocno zareagował trener Opaliński. Opuścił strefę ławki rezerwowych i pobiegł na ratunek, co było punktem zapalnym dla całej reszty. Wywiązała się ogromna, niepotrzebna szarpanina. Wielu nie przebierało w środkach. Trener Opaliński decyzją arbitra Rafała Szydełko musiał opuścić ławkę rezerwowych i dyrygować drużyną zza boksu.

Natomiast w Krośnie, 75. minucie pojedynku z JKS-em (przy wyniku 0:0) na boisko wbiegli miejscowi kibole i sędzia zawodów był zmuszony przerwać spotkanie, którego już nie wznowiono.

Z sektora zajmowanego przez krośnieńskich szalikowców część pseudokibiców zaczęła przeskakiwać przez ogrodzenie i nawoływać kompanów do wbiegnięcia na murawę. Kilku ochroniarzy, którzy pojawili się przed trybuną tuż przed całym zajściem, nie było w stanie powstrzymać hordy.

Miejscowi kibole - wspierani w dużej sile przez sympatyków Stali Rzeszów, Stali Stalowa Wola i Glinika Gorlice - ruszyli na drugi koniec stadionu, gdzie siedzieli ich adwersarze z JKS-u Jarosław, wzmocnieni z kolei przez Stal Sanok i Resovię. Dobiegli do klatki dla gości i wtedy do akcji wkroczyła policja.

W tym momencie nastąpił odwrót, użyto gazu łzawiącego, dwóch pseudokibiców zatrzymano. Po chwili sektor pseudokibiców Karpat opustoszał. Wszyscy opuścili obiekt. Meczu jednak już nie wznowiono, ponieważ goście pozostali w szatni.

– Przepis mówi jasno, że jeżeli w ciągu pięciu minut nie zostanie zaprowadzony na stadionie porządek, to drużyny mogą odmówić ponownego wyjścia na murawę. Policja przebywała na płycie 13 minut, zatem piłkarze JKS-u mieli takie prawo – tłumaczył Hubert Toś, arbiter prowadzący to spotkanie.

[cyt]Czuliśmy się zagrożeni. Niektórzy zawodnicy przy zbieganiu z boiska poczuli gaz, więc ciężko w krótkim czasie zregenerować się do wysiłku. To młode chłopaki, wszyscy widzieli, co działo się na stadionie, także podjęliśmy decyzję o niekontynuowaniu gry
[/cyt]– wyjaśnił trener jarosławian, Paweł Załoga.

Karpatom grozi walkower oraz sankcje finansowe i gra przy pustych trybunach.

ZOBACZ TAKŻE – Grzegorz Lato, legendarny piłkarz Stali Mielec i reprezentacji [STADION EXTRA]


Polecamy