Najlepsza jedenastka do lat 23 w LOTTO Ekstraklasie [GALERIA]
15 czerwca 2017, 17:07 | Kaja Krasnodębska
Już w piątek startują Młodzieżowe Mistrzostwa Europy. Na arenach w całej Polsce do boju o najważniejsze juniorskie trofeum Starego Kontynentu staną najlepsi zawodnicy urodzeni po 1994 roku. To piłkarze, którzy już za parę lat będą stanowić o sile reprezentacji A swoich krajów. A kto zadecyduje o sile polskich rozgrywek? By odpowiedzieć na to pytanie przedstawiamy jedenastkę piłkarzy do lat 23, którzy najlepiej zaprezentowali się w Lotto Ekstraklasie w sezonie 2016/2017.
Najtrudniejsza do obsadzenia w naszej jedenastce pozycja. Tak jak w polu możemy obserwować sporo młodych i bardzo perspektywicznych zawodników, tak w bramce wciąż króluje doświadczenie. Najlepszym i zarazem jedynym zawodnikiem w tej kategorii wiekowej, który rozegrał więcej niż kilka spotkań jest Vanja Milinković Savić. Między słupkami pojawił się 18-krotnie. Cztery razy murawę opuszczał niepokonany, ratując nie raz gdańszczan przed stratą goli, a w konsekwencji punktów. Jego przygodę z Lotto Ekstraklasą zakończyła czerwona kartka obejrzana w meczu z Lechem. Już wcześniej jednak stracił miejsce w wyjściowym składzie na korzyść Dusana Kuciaka.
fot. Piotr Hukalo
fot. Piotr Hukalo
Kapitan reprezentacji Polski, która w piątek rozpocznie zmagania w ramach młodzieżowych mistrzostw Europy, pod nieobecność Łukasza Trałki również kapitan Kolejorza. Już samo to predestynuje go do naszej prawie-jedenastki. A jeżeli dołożył do tego sporo solidnych występów, to już w ogóle nie można go pominąć. Pewny punkt defensywy Lecha przez cały okrągły sezon, miał spory udział w wywalczeniu pozycji na podium. W zakończonych przed ponad tygodniem rozgrywkach opuścił tylko jedno spotkanie i to jedynie z powodu kartek. Zmieniali się szkoleniowcy, zmieniali się partnerzy w defensywie, ale on wciąż stanowił jeden z filarów zespołu z Poznania. Czy podobnie będzie w przyszłym sezonie, czy może po udanym turnieju uda się za granicę?
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
Za nim bardzo długi, ale i udany sezon. Rozpoczął się przecież od przygody lubinian w europejskich pucharach. W nich stoper nie rozegrał nawet minuty – całe spotkania spędzał na ławce rezerwowych. Błyszczał natomiast na arenach Lotto Ekstraklasy. Kolejne solidne w jego wykonaniu spotkania oraz powołania do reprezentacji Marcina Dorny. Zimowe pogłoski na temat zagranicznego transferu. Przed stoperem rysowała się jaskrawa przyszłość. Na drodze stanął mu jednak uraz, a występ w czerwcowym turnieju pod znakiem zapytania. 23-latek nie poddał się jednak. Walczył o jak najszybszy powrót do zdrowia. Udało się – już w 36. kolejce ponownie oglądaliśmy go w ligowych bojach.
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Wbrew pozorom wypożyczenie do Górnika Łęczna dało mu sporo. Przede wszystkim stał się dojrzalszym zawodnikiem. Wracając na Bułgarską postawił przed sobą trudne zadanie – zdecydował się wziąć na plecy numer po Marcinie Kamińskim. W kontekście całego roku można śmiało powiedzieć, że go uniósł. Podstawowy zawodnik Kolejorza, to on decydował o jego sile w defensywie. Jeden z głównych kreatorów gry i żywy dowód na to, że warto stawiać na wychowanków. Na ławce posadził między innymi sprowadzonego z zagranicy Lasse Nielsena. To wszystko zaowocowało październikowym debiutem w kadrze Marcina Dorny, a także powołaniem na mistrzostwa. Czy zbliżający się wielkimi krokami turniej będzie ostatnią okazją, żeby zobaczyć go na polskich boiskach?
fot. Grzegorz Dembinski
fot. Grzegorz Dembinski
I to się nazywa powrót. Po ponad rocznej przerwie spowodowanej kontuzją pojawił się na ekstraklasowych boiskach, a wyglądał jakby wcale nigdzie nie zniknął. Z miejsca poradził sobie z konkurencją na pozycji stopera w Chorzowie. W linie defensywy dawał dużo spokoju, swój wzrost wykorzystywał przy stałych fragmentach oraz powstrzymując kolejne natarcia z gry. Gdyby miał trochę więcej szczęścia oraz gdyby nie problemy poza boiskowe klubu, pewnie udałoby mu się utrzymać drużynę, w której spędził całe piłkarskie życie, w lidze. A tak od lipca zobaczymy go w trykocie Cracovii. Czy tam również będzie grał pierwsze skrzypce?
fot. Karolina Misztal
fot. Karolina Misztal
Nie ma jeszcze 21-lat a za sobą już grę z kapitańską opaską na ramieniu w ekstraklasowym zespole. Ciężko na nim zapracował. To we Wrocławiu stawiał pierwsze kroki w dorosłym futbolu i w obecnym sezonie był jedną z jaśniejszych postaci Śląska. Jego klub nie ma za sobą najlepszego sezonu, ale Dankowski nie może narzekać. Wywalczył sobie stałe miejsce w wyjściowej jedenastce, dał poznać szerszej publiczności, a także zanotował zwycięskie trafienie w meczu z Koroną Kielce. Jego postawa w ostatnich miesiącach niesie za sobą sporo nadziei na przyszły sezon. Czy poprowadzi wrocławian ku grupie mistrzowskiej?
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zaczął od przyzwoitego występu w Turbokozaku, skończył na solidnej grze w lidze. Jeśli chodzi o graczy Pogoni Szczecin, to z pewnością on zrobił największy postęp w tym roku. Pozytywnie zaskoczył – z piłkarza, który większość boiskowych minut zbierał w zespole rezerw, stał się głównym kreatorem gry w środku pola w zespole. Zapracował sobie na zaufanie trenera Moskala i to na niego mocną pozycję będzie miał w nowym roku u Macieja Skorży? W rundzie finałowej Portowcy większych tryumfów, ale Kort był jednych z mocniejszych punktów Pogoni.
fot. Andrzej Szkocki/Polska Press
fot. Andrzej Szkocki/Polska Press
Rafał Boguski, Patryk Małecki, Piotr Brożek czy Zdenek Ondrasek – mocnych nazwisk w ofensywie Białej Gwiazdy nie brakuje, ale to właśnie Brlek pozostawił po sobie w tym sezonie najlepsze wrażenie. Nieco niespodziewanie, bowiem w Polsce jest już przeszło półtora roku i przez pierwsze miesiące pozostawał raczej w cieniu, na co wpływ mogła mieć kontuzja odniesiona pod koniec ubiegłego sezonu. Ten zakończony w czerwcu przetrwał bez większych problemów zdrowotnych, dzięki czemu mógł rozwinąć skrzydła. Czapką przykrył Semira Stilicia, zdobył osiem bramek (w tym kilka na wagę punktów), dopisał sobie dwie asysty i tylko żal, że Chorwacja nie zakwalifikowała się na nadchodzący turniej.
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
Pięć bramek oraz siedem asyst to tegoroczny dorobek młodego pomocnika. A kto wie jaki byłby on, gdyby 23-latek miał szansę wystąpić również w ostatnich kolejkach? Już w poprzednich miesiącach pokazywał się jednak z tak dobrej strony, że otrzymał zaproszenie na zgrupowanie reprezentacji Polski. Jeden z głównych aktorów w Ruchu Chorzów oraz autorów dobrego początku 2017 roku w wykonaniu Niebieskich. Gdy odszedł w jego buty próbował wejść Bartosz Nowak – jak pokazują wyniki oraz statystyki, z niewielkim skutkiem.
fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
W Lechii Gdańsk konkurencja na każdej pozycji jest niezwykle wysoka, toteż przebicie się do wyjściowego składu czy tez regularne występy, nie należą do najłatwiejszych do odnotowania. Haraslinowi w tym roku udało się jednak wywalczyć solidna pozycję w zespole Piotra Nowaka. Największy beneficjent kartek oraz pauz Sławomira Peszki. To one pozwoliły mu trafić do pierwszej jedenastki. Swojego miejsca już nie oddał i w rundzie finałowej miał spory wpływ na grę Lechii w ofensywie. W ogólnym rozrachunku zdobył trzy gole oraz zanotował trzy asysty.
fot. Piotr Hukalo
fot. Piotr Hukalo
Mimo że w przeciwieństwie do Jakuba Araka nie zdobył gola w swoim debiucie w Ruchu Chorzów, można powiedzieć, że wejście na areny Lotto Ekstraklasy miał mocne. Pierwsze siedem spotkań to aż pięć bramek. Żadna z nich nie zaważyła co prawda o punktach dla Niebieskich, ale wysoka skuteczność napastnika przykuła uwagę kibiców w całej Polsce. Swój dobytek kontynuował w grudniu, lutym oraz marcu, aż licznik zatrzymał się na jedenastu trafieniach. Spore osiągnięcie jak na pierwszy sezon rozgrywany w najwyższych polskich rozgrywkach. Premierowe zaproszenie na obóz juniorskiej reprezentacji, debiut oraz szansa na występ podczas mistrzostw. Gra na międzynarodowym turnieju przede wszystkim dodałaby mu pewności siebie i wzmocniła pozycje przed bardzo trudnym dla niego sezonem. Teraz Niezgoda będzie bowiem musiał udowodnić swoje umiejętności w zespole mistrza Polski.
fot. Andrzej Banas / Polska Press
fot. Andrzej Banas / Polska Press
1 / 13
Komentarze (0)
>