menu

Nadszedł czas Buchalika [KOMENTARZ]

12 lutego 2013, 14:19 | Jacek Czaplewski

Największym wygranym zimowych przygotowań w Lechii Gdańsk jest Michał Buchalik. Zagrał najwięcej minut w zimowych sparingach i to on, a nie Sebastian Małkowski, czy Bartosz Kaniecki, będzie stał między słupkami w meczu inauguracyjnym z Polonią Warszawa.

Pawłowski poszedł po rozum do głowy? Chce wrócić do kadry młodzieżowej

Na Michała Buchalika nie stawiał ani Tomasz Kafarski, ani Rafał Ulatowski, ani tym bardziej Paweł Janas. Cała trójka widziała dla niego miejsce albo na trybunach PGE Areny, albo w trzecioligowych rezerwach. Nie chcę ich za to ganić. Przecież Wojtek Pawłowski wyczyniał cuda w bramce, a w obwodzie pozostawał solidny Sebastian Małkowski, który nawet zaliczył jeden występ w reprezentacji Polski (no dobrze, w reprezentacji "B"). Buchalik pozostawał w cieniu, gdzieś za ich plecami. Na poważnie brano go pod uwagę jedynie na wypadek kontuzji, lub kiepskiej formy konkurentów. Nie wiem, czy go to frustrowało, czy był raczej cierpliwy. Fakt faktem - nowe rozdanie w Lechii, a więc powrót Bogusława Kaczmarka na ławkę trenerską i łut szczęścia w postaci poważnych urazów, jakich doznali Małkowski i Bartosz Kaniecki sprawił, że role się odwróciły.

Buchalik wystąpił w dwunastu meczach rundy jesiennej; jedenaście razy w pierwszym składzie, raz wchodząc z ławki. Cztery czyste konta, trzynaście wpuszczonych goli. Niezły wynik. Znając jednak trenera Kaczmarka i trenera bramkarzy, Dariusza Gładysia - Buchalik nie mógł, z marszu, czuć się numerem jeden na wiosnę. Do treningów wrócili przecież dwaj (wcale nie gorsi) konkurenci. Szanse rozłożyły się po równo. Bo każdy z tych bramkarzy ma swoje mocne strony; Buchalik jest opanowany, Małkowski ma świetny refleks, a Kaniecki potrafi grać na przedpolu. Sztab w sparingach stawiał na tego pierwszego. Chyba się nie pomylili, skoro Lechia straciła niewiele bramek.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy