Na finiszu Premier League. Co jeszcze może się stać w czubie tabeli? [ANALIZA]
Sezon Premier League wkracza w decydującą fazę. Mistrzostwo Anglii, a więc kwestia najistotniejsza co prawda jest już rozstrzygnięta na korzyść Leicster City. Nie oznacza to jednak, że piłkarze z Wysp Brytyjskich nie mają do zaoferowania kibicom emocji nawet do ostatniej minuty rozgrywek. Wręcz przeciwnie. Sprawa awansu do Ligi Mistrzów nadal jest otwarta i trzyma sympatyków kilku drużyn w sporym napięciu. Przyjrzyjmy się jakie nastroje i oczekiwania panują przed 37 oraz 38 kolejką spotkań w obozach ekip, które mają w tej chwili najwięcej do wygrania.
fot. AP Photo/Alastair Grant
Tottenham Hotspur
Tottenham jest jak do tej pory największym pozytywnym zaskoczeniem, poza ekipą Leicester City. Drugie miejsce nie jest dziełem przypadku. Równa forma prezentowana przez cały rok zaprocentowała zagwarantowaniem sobie udziału w rozgrywkach Ligi Mistrzów w następnym sezonie. Przez długi czas londyńczycy utrzymywali się w grze o mistrzostwo i nic dziwnego, że plują sobie w brodę po dwóch ostatnich remisach z rzędu z West Bromich Albion i Chelsea. W przypadku zwycięstw gra o tron w angielskim futbolu ciągle byłaby dostępna dla Tottenhamu. Mimo to "Koguty" wyrastają na kolektyw, który przez najbliższe lata pod wodzą Mauricio Pochettino może rok w rok bić się o mistrza. Kluczem do tego z pewnością będzie utrzymanie bieżącego składu z Harrym Kane'em, Dele Allim czy też Christianem Eriksenem na czele.
Oczekiwania na końcówkę sezonu? Utrzymanie drugiego miejsca. Zdobycie niezbędnych 4 oczek w domowym spotkaniu z niezwykle groźnym Southampton i wyjazdowym meczu z Newcastle wydaje się być w zasięgu ręki. Londyńczycy na pewno zagrają o pełną pulę, by przypieczętować najlepszy sezon w XXI wieku.
Arsenal Londyn
Kolejny sezon, który brutalnie weryfikuje mistrzowskie ambicje podopiecznych Arsene'a Wegera oraz jego samego. Powtarza się sytuacja, w której to "Kanonierzy" przez sporą część sezonu grają piękną dla oka piłkę, zdobywając do tego dużo punktów. Niestety po jakimś czasie Arsenal ponownie daje satysfakcję krytykom tej drużyny, potwierdzając tezę o braku zwycięskiej mentalności londyńczyków. The Gunners nie potrafili udźwignąć presji jaka na nich ciążyła. Powodowała ona przeplatanie meczów, których sympatycy tej drużyny sobie życzą z takimi o których woleliby zapomnieć.
Arsenal będzie chciał zamazać złe wrażenie i powalczy o drugie miejsce. Jest to zadanie o tyle trudne, że trzeba liczyć nie tylko na siebie, ale też na słabą dyspozycję sąsiadów zza miedzy, biegających z Kogutem na piersi. Najpierw spotkanie na wyjeździe z rozdrażnionym odpadnięciem z półfinału Ligi Mistrzów Manchesterem City, a na zakończenie rywalizacja z outsiderem rozgrywek, Aston Villą. Biorąc pod uwagę trzy punktową stratę do drużyny Tottenhamu oraz gorszy bilans bramkowy, wskoczenie rzutem na taśmę na drugie miejsce wydaje się być "Mission Impossible". Tak czy owak zdobycie 3 punktów w meczu z The Citizens zagwarantuje Arsenalowi trzecią pozycję i bezpośrednią kwalifikację do Champions League.
Manchester City
Z jednej strony historyczne dotarcie do półfinału Ligi Mistrzów. Z drugiej kompromitacja w walce o 1 miejsce w Premier League. Nie do końca tak sobie wyobrażał swoją drużynę szejk Mansour bin Zayed, gdy kupował ją 8 lat temu. Po świetnym początku sezonu bukmacherzy to właśnie Obywatelom przypisywali największe szanse na czempionat. Czwarta pozycja nie jest szczytem marzeń ustępującego wraz z końcem rozgrywek Manuela Pellegriniego.
Jakie perspektywy rysują się przed Manchesterem City w najbliższym czasie? Istnieje wariant optymistyczny, pośredni i skrajnie pesymistyczny. Zacznijmy może od opcji pierwszej. Obywatele ogrywają na własnym obiekcie Arsenal oraz na wyjeździe Swansea dzięki czemu za pięć dwunasta meldują się na najniższym stopniu podium. Ewentualność pośrednia to strata punktów w którymś z tych spotkań przy jednocześnie niekorzystnych wynikach największego wroga z czerwonej części Manchesteru, który depcze po piętach Obywatelom. Wtedy The Citizens kończą sezon na pozycji czwartej. Jak się okazuje Pep Guardiola wcale nie ma pewności, że jego przyszła drużyna zagra w Champions League w następnym sezonie. Jeśli zespół Pellegriniego straci punkty w ostatnich meczach, a Manchester United odniesie komplet zwycięstw w trzech spotkaniach to tegorocznego półfinalistę Ligi Mistrzów nie zobaczymy w ogóle w tych rozgrywkach za rok. Taki scenariusz z całą pewnością przyniósłby trzęsienie ziemi na Etihad Stadium.
Manchester United
Manchester United przypomina nieco osierocone dziecko, które trzeci rok szkolny z rzędu ma problemy ze zdaniem do następnej klasy, mimo, że wcześniej przyzwyczaił wszystkich do bycia uczniem co najmniej piątkowym. Czerwone Diabły nadal nie mogą wyjść z marazmu przeciętności pod wodzą Louisa van Gaal'a. Surowe traktowanie boiskowych leniów, konsekwencja w działaniu oraz przekazywaniu holenderskiej filozofii miały przynieść efekt w postaci przywrócenia blasku klubu z Sir Matt Busby Way. Drugi sezon w wykonaniu Holendra nie miał być niczym innym, jak walką o mistrzostwo Anglii i pokazaniem się z pozytywnej strony w Lidze Mistrzów. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała plany Holendra. Jak dobrze wiemy występ w Europie okazał się blamażem i pokazał, że na dobre występy w Champions League Manchester United liczyć może nie wcześniej niż za rok. A może za dwa lub trzy? Jedynym pozytywem jest awans do finału F.A. Cup. Nie zmienia to faktu, że Manchester nadal ma o co walczyć na ligowym podwórku, o ile naostrzy diabelskie widły nieco lepiej.
Czerwone Diabły ciągle mają szanse na wejście na czwartą lokatę, która da im szansę gry w eliminacjach do Ligi Mistrzów. By tak się stało należy zdobyć 9 punktów w meczach wyjazdowych z Norwich i West Hamem i domowym spotkaniu z Bournemouth. Wyzwanie spore, szczególnie mecz z bardzo dobrze dysponowanym West Hamem zapowiada się emocjonująco. Ekipa Slavena Bilicia w lidze znajduje się pozycję niżej z ledwie jednym punktem mniej. Komplet zwycięstw nie jest jedynym warunkiem do spełnienia oczekiwań kibiców z Old Trafford. Sympatycy "Czerwonych Diabłow" w najbliższą niedzielę będą ściskać kciuki za Arsenal Londyn, by ten chociaż zremisował z Manchesterem City. Wtedy plan minimum na Old Trafford zostanie zrealizowany.