menu

Oceniamy Portugalczyków za mecz z USA: Serce mistrza biło do ostatniej minuty

23 czerwca 2014, 02:59 | Przemysław Drewniak

Mimo przeciętnego występu całego zespołu, reprezentacja Portugalii zdołała w dramatycznych okolicznościach doprowadzić do remisu w meczu z USA i przedłużyć swoje szanse na awans do 1/8 finału mistrzostw świata. Zobacz, jak oceniliśmy Cristiano Ronaldo i spółkę za spotkanie z drużyną Juergena Klinsmanna.

Beto - 5: Zastąpił w bramce kontuzjowanego Rui Patricio i niczego nie można mu zarzucić. Zaliczył kilka udanych interwencji, a przy golach USA nie miał wiele do powiedzenia.

Joao Pereira - 5: Poprawnie spisywał się po swojej stronie, gdzie Amerykanom atakowało się trudniej niż prawą flanką.

Bruno Alves - 4: Na plus dobre wprowadzanie piłki do gry i kilka udanych interwencji, na minus zbyt głębokie ustawienie w pierwszej połowie i przede wszystkim zachowanie przy bramce na 2:1. Alves jak mucha w smole podnosił się z murawy, przez co Clint Dempsey w momencie podania nie był na spalonym.

Ricardo Costa - 5: W swoich poczynaniach był nieco pewniejszy niż partner ze środka obrony. Najlepiej zapamiętamy jego szczęśliwą interwencję z drugiej połowy, gdy przy stanie 1:1 wybił piłkę z linii bramkowej po strzale z bliskiej odległości Michaela Bradley'a.

Andre Almeida - 4: Zmieniony już w przerwie meczu. Kilka razy pozostawił rywalom zbyt wiele miejsca po swojej stronie, a w ofensywie grał dosyć bojaźliwie i nie wspomagał na lewej flance Cristiano Ronaldo.

Joao Moutinho - 6: To on nadawał akcji Portugalczyków tempa i brał na siebie odpowiedzialność rozegrania piłki. Gdyby nie jego postawa, środek pola w ekipie Paulo Bento wyglądałby znacznie gorzej.

Miguel Veloso - 3: Trener zrobił mu krzywdę, przesuwając go w drugiej połowie ze środka pola na lewą obronę. Mimo wsparcia Meirelesa, Veloso nie nadążał nad rywalami, przez co Amerykanie urządzali sobie autostradę po jego stronie boiska. To właśnie prawą flanką piłkarze Klinsmanna przeprowadzili akcję bramkową na 2:1.

Raul Meireles - 4: Szczególnie w pierwszej połowie zbyt często pozostawiał rywalom miejsce w okolicach dwudziestego piątego metra, zbyt głęboko cofał się pod własne pole karne. Wprowadzał do gry Portugalczyków waleczność, ale często grał niedokładnie.

Nani - 6: To był cały Nani - momentami irytujący, nieregularny, ale bardzo pożyteczny. Pomocnikowi Manchesteru United przydarzyło się w tym meczu sporo bardzo prostych błędów, ale i tak był on najgroźniejszym zawodnikiem swojej drużyny. Strzelił bramkę, a w drugiej połowie miał jeszcze kilka szans do powiększenia swojego dorobku. Mógł zachować się lepiej przy golu na 1:1 - stojąc bliżej strzelca mógł zapobiec oddaniu strzału, choć uderzenie Jonesa było niespodziewane i perfekcyjne.

Cristiano Ronaldo - 5: "Nigdy nie lekceważ serca mistrza" - to znane w Stanach powiedzenie trenera koszykówki Rudy'ego Tomjanovicha jak ulał pasuje do występu CR7. Gdy rozpoczynał się doliczony czas gry, a zdobywca Złotej Piłki marnował kolejną sytuację pod bramką Amerykanów, na całym świecie podważano już zasadność jego decyzji o wyjściu na boisko mimo kontuzji. To nie był mecz Ronaldo, który momentami nie mógł znaleźć sobie miejsca na boisku, nie był waleczny w defensywie i miał wyraźne problemy z czuciem piłki. Aż do 95. minuty, gdy doskonałym dośrodkowaniem posłał piłkę na głowę Vareli. Ostatecznie został więc bohaterem, choć gdyby był w lepszej formie, to już wcześniej powinien był przesądzić o losach meczu.

Eder - 2: Kompletnie bezużyteczny występ napastnika Sportingu Braga. Bento postawił na niego z konieczności, bo w pierwszym meczu kontuzji doznał Hugo Almeida, a na początku spotkania z USA murawę musiał opuścić Helder Postiga. Eder tracił piłki, przegrywał pojedynki z obrońcami i wyraźnie odstawał od nich poziomem. Miał jedną okazję na gola w pierwszej połowie, gdy dobijał strzał w słupek Naniego, ale kapitalną interwencją popisał się wówczas Howard.

William Carvalho - 5: Wszedł na boisko po przerwie i wprowadził do gry Portugalczyków trochę jakości. 22-latek ze Sportingu Lizbona z dużym spokojem i rozsądkiem rozgrywał piłkę, wyróżniał się wysoką celnością podań, choć w akcji na 2:1 stał za daleko od pola karnego i nie zdążył powstrzymać wchodzącego w szesnastkę Bradleya.

Silvestre Varela - 5: Do momentu strzelenia bramki niemal zupełnie niewidoczny. O tym nikt jednak nie będzie pamiętał, bo trafienie napastnika FC Porto przedłużyło nadzieje Portugalczyków na awans do 1/8 finału.

Helder Postiga grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy