Mundial 2014. Oceniamy Japończyków za mecz z Grecją
W ostatnim meczu ósmego dnia mundialu rozegranym tradycyjnie o północy polskiego czasu, Japonia bezbramkowo zremisowała z Grecją. Nie można powiedzieć, że mecz był interesujący. Nasze oceny za to nudne widowisko nie będą więc najlepsze...
Z uwagi na okoliczności nie mogło być inaczej. Reprezentacja Japonii zagrała fatalnie i uśpiła swoim występem niejednego kibica. Pierwszy raz na mundialu zobaczyliśmy mecz, który nie miał wiele wspólnego z grą w futbol.
Jedynym "ocalałym" jest bramkarz reprezentacji "Kraju Kwitnącej Wiśni". O postawie Enjiego Kawashimy nie można powiedzieć niczego złego, wręcz przeciwnie - golkiper miał kilka bardzo pewnych i dobrych interwencji, które uratowały zespół przed stratą bramki i z czystym sumieniem zasługuje na wyróżnienie na tle zespołu.
Natomiast to, co wyczyniali jego koledzy z pola przeszło najśmielsze oczekiwania. Japonia, która aspirowała do tytułu czarnego konia mundialu, nie potrafiła sobie poradzić z Grecją na dodatek grając przez większą cześć spotkania w przewadze jednego zawodnika! Emocji w tym meczu nie było. Napastnicy reprezentacji Japonii myśleli chyba, że grają w rugby bo non-stop wybijali piłkę w trybuny.
Okubo, który zrobił lepszego "Torresa" niż sam Torres mógłby nawet aspirować do zera, gdyby taka ocena mogła być wystawiona. Nie trafić w takiej sytuacji, oczywiście, to zdarza się najlepszym, ale nie trafić w tak efektowny sposób to nie lada wyzwanie. Zarówno ten strzał, jak i uderzenie Yoshidy, który po odbiorze piłki w polu karnym nie potrafił przymierzyć nawet w światło bramki, najlepiej podsumują występ Japonii. Takich meczów na mundiali zdecydowanie oglądać nie chcemy. I miejmy nadzieję, że więcej takich spotkań oglądać nie będziemy.