Mundial 2018. Neymar nie sprostał Belgom. "Czerwone Diabły" były dziś nie do zatrzymania
Piłkarze reprezentacji Brazylii odpadają w ćwierćfinale Mistrzostw Świata 2018 w Rosji. Wszystko za sprawą skuteczności "Czerwonych Diabłów" w pierwszej połowie spotkania. Nacer Chadli dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, a do własnej bramki skierował ją Fernandinho. Druga bramka dla Belgów to wręcz podręcznikowa kontra, którą znakomitym strzałem zakończył Kevin De Bruyne. Drużyna Belgii zagra o finał z Francją.
fot. Bartek Syta
Spotkanie Brazylii z Belgią przez większość osób uznawane było za hit ćwierćfinałów, jeśli chodzi o mundial w Rosji. Niektórzy nazywali nawet ten mecz przedwczesnym finałem i trzeba przyznać, że zawodnicy obu drużyn od początku starali się udowodnić, że tak właśnie jest. Wysokie tempo, spore emocje i dużo sytuacji podbramkowych – w Kazaniu obserwowaliśmy to od pierwszej minuty, choć na początku piłkarzom brakowało nieco skuteczności.
Już osiem minut po pierwszym gwizdku arbitra przed znakomitą szansą stanął Thiago Silva. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Miranda zgrał piłkę głową do kolegi z linii obrony, ale ten był tym tak zaskoczony, że piłka tylko odbiła się od niego i trafiła w słupek, mimo że Silva miał do bramki około dwóch metrów. Po chwili okazje mieli jeszcze Gabriel Jesus i Paulinho, lecz obaj także nie potrafili oddać celnego strzału.
W 13. minucie na prowadzenie wyszli natomiast Belgowie. Po dośrodkowaniu Nacera Chadliego Fernandinho interweniował na tyle niefortunnie, że piłka wpadła do brazylijskiej bramki. „Canarinhos” starali się szybko odpowiedzieć. Szczęścia próbowali między innymi Marcelo, Coutinho i Willian, ale albo na posterunku był Thibaut Cortois, albo udanie interweniowali belgijscy obrońcy. Ekipa „Czerwonych Diabłów” miała natomiast w składzie Romelu Lukaku i Kevina de Bruyne – właśnie ta dwójka zapewniła Belgom podwyższenie prowadzenia.
Bo o ile Brazylijczycy często atakowali i mieli inicjatywę, to podopieczni Roberto Martineza podobnie jak z Japonią wyprowadzili zabójczą kontrę. Piłkę na własnej połowie odzyskał Lukaku, przebiegł z nią pół boiska i dograł do De Bruyne, który pięknym, mierzonym strzałem sprzed pola karnego pokonał bezradnego w tej sytuacji Alissona. Do brazylijskiego golkipera trudno mieć w tej sytuacji pretensje, ale to Courtois po drugiej stronie boiska wyrastał na cichego bohatera. Najpierw instynktownie odbił piłkę po rykoszecie, aby po chwili fenomenalnie obronić strzał Coutinho.
Brazylijczycy byli nieskuteczni, a Belgowie jeszcze w pierwszej części gry mogli strzelić trzecią bramkę. De Bruyne próbował szczęścia z rzutu wolnego, po rzucie rożnym Vincent Kompany uderzał nawet piętką, Alisson był jednak czujny na linii bramkowej. Wynik 2-0 po znakomitej grze z pewnością mógł zadowalać piłkarzy ze Starego Kontynentu.
Pod wodzą Tite reprezentacja „Canarinhos” przegrała przed spotkaniem z Belgią tylko jeden mecz. Piłkarze z Kraju Kawy robili co tylko mogli, aby odwrócić losy spotkania. Niedługo po wznowieniu gry w pole karne dośrodkowywał Marcelo, lecz żaden z jego partnerów nie zdołał przeciąć piłki. Belgowie znów próbowali kontr. Po jednej z nich o losach meczu mógł przesądzić Eden Hazard, ale uderzył tuż obok bramki.
Brazylia była natomiast coraz bliżej gola kontaktowego. Jeszcze przed sytuacją Hazarda sędzia podyktował nawet rzut karny dla „Canarinhos” po tym, jak w polu karnym padł Gabriel Jesus, lecz „jedenastka” została anulowana po tym, jak Milorad Mazić skorzystał z systemu VAR. W końcu gracze z Kraju Kawy dopięli swego. O ile strzał Douglasa Costy po raz kolejny obronił Courtois, to przy kolejnej akcji Brazylijczyków belgijski bramkarz był już bezradny. Coutinho dośrodkował wprost na głowę Renato Augusto, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku i w 76. minucie pokonał belgijskiego bramkarza.
Do remisu podopiecznym Tite nie udało się już doprowadzić, choć Brazylijczycy mieli ku temu znakomite okazje. Spudłował Roberto Firmino, bohaterem mógł zostać również Renato Augusto, który w końcówce meczu zmarnował lepszą sytuację, niż miał przy zdobyciu gola. Z szesnastego metra uderzył jednak tuż obok bramki, podobny kiks zaliczył również Coutinho, pudłujący w znakomitej sytuacji już z pola karnego.
Neymar ma z pewnością ambicje na zdobycie Złotej Piłki i dzisiaj mógł nawet przybliżyć się do tej nagrody. Lider Brazylijczyków w doliczonym czasie gry oddał znakomity strzał zza pola karnego, lecz Courtouis był z pewnością jednym z bohaterów tego meczu. Raz jeszcze uratował Belgów i to właśnie oni zagrają o finał mistrzostw świata w Rosji. Półfinał z Francją już teraz zapowiada się pasjonująco, jednak wcześniej, już jutro, czekają na nas kolejne dwa ćwierćfinały!