menu

Mundial 2014. Kto wykończył Ribery'ego? Francuzi wskazują na... lekarza Bayernu

24 czerwca 2014, 15:43 | Hubert Zdankiewicz / Polska The Times

Franck Ribery i Arjen Robben na co dzień są pod opieką doktora Hansa-Wilhelma Müllera-Wohlfahrta i obaj szaleją w Bundeslidze. W Brazylii błyszczy tylko Holender, Francuz leczy kontuzję.

Arjen Robben i Franck Ribery - co ich łączy? Na co dzień Holender i Francuz tworzą zabójczy dla rywali duet skrzydłowych Bayernu Monachium. "Robbery", jak ochrzciła ich niemiecka prasa. Długo można by wyliczać wygrane przez tę dwójkę mecze, choćby finał Ligi Mistrzów z 2013 roku. Zwycięska bramka Robbena w spotkaniu z Borussią Dortmund padła po podaniu Ribery'ego.

Podczas trwającego mundialu obaj znaleźli się po dwóch stronach barykady, nie tylko ze względu na narodowość. Holender gra na razie w Brazylii fantastycznie. W dwóch meczach grupowych strzelił trzy gole, a w pierwszym - z Hiszpanią - pobił przy okazji rekord. W akcji z 80. minuty, którą zakończył strzeleniem piątej bramki, zmierzono mu prędkość 37 km/godz. Tak szybko nie biegał jeszcze żaden piłkarz.

Francja również dobrze zaczęła mistrzostwa świata, ale jej największy gwiazdor śledzi poczynania kolegów w telewizji, bo nie zdołał wyleczyć kontuzji pleców. Co ciekawe, w obu przypadkach odpowiedzialna za ten stan rzeczy ma być jedna osoba - klubowy lekarz Bayernu, doktor Hans-Wilhelm Müller-Wohlfahrt.

W ocenie opiekującego się francuską kadrą doktora Francka Le Galla o absencji Ribery'ego zadecydowały metody leczenia stosowane przez Bawarczyków. - Franck gra w klubie, w którym na wszystkie tego typu schorzenia, jak skręcone kostki, siniaki, bóle, naderwania mięśni czy skurcze, stosuje się zastrzyki. Przyszedł więc taki moment, gdy on miał po prostu dość zastrzyków. Dlatego my nie mogliśmy go leczyć w ten sposób, gdyż na chwilę obecną on zwyczajnie boi się igły - narzekał, oskarżając niemieckiego kolegę po fachu.

Müller-Wohlfahrt zrewanżował mu się opinią, że gdyby piłkarza leczono według jego zaleceń, to byłby gotowy do gry na mundialu. Nie sprecyzował jakich, ale o jego metodach krążą w Niemczech legendy, niektórzy nazywają je wręcz szamańskimi. Oficjalnie niewiele o nich wiadomo, bo nigdy nie zgodził się poddać ich naukowej weryfikacji.
Wiadomo, że z wykształcenia jest ortopedą, stara się jednak unikać używania chirurgicznego skalpela tak długo, jak to tylko możliwe. Bazuje na homeopatii, akupunkturze i dziwnych substancjach pochodzenia zwierzęcego, jak... wyciąg z grzebienia koguta. Kontuzjowanym piłkarzom wstrzykuje antyutleniacze, kwas hialuronowy i Actovegin - specyfik wytwarzany z krwi cieląt, nazywany superwitaminą dla krwi i bardzo często spotykany w "diecie" złapanych dopingowiczów (o jego stosowanie był oskarżony m.in. słynny kolarz Lance Armstrong), choć Światowa Agencja Antydopingowa oficjalnie go nie zabrania. Pod warunkiem tylko, że nie jest stosowany dożylnie. Mimo to jest niedopuszczony do sprzedaży m.in. w USA i Kanadzie. - Pachnie tu Frankensteinem - ocenił swojego czasu Niemca Travis Tygart, szef Amerykańskiej Agencji Antydopingowej, ten sam, który przyczynił się do skazania Armstronga.

Z drugiej jednak strony, jego metody są niesamowicie skuteczne, co widać nie tylko na przykładzie Robbena. - Miałem świetne propozycje z innych klubów, ale zdecydowałem się zostać w Monachium. Również z powodu doktora Müllera-Wohlfahrta, bo dzięki niemu mam pewność, że jeszcze wiele lat kariery przede mną - stwierdził, przedłużając kontrakt z Bayernem, Bastian Schweinsteiger, a lista pacjentów niemieckiego doktora nie ogranicza się tylko do piłkarzy z Monachium. Z jego usług korzystały takie sławy Boris Becker, Władimir Kliczko, Bode Miller, Ronaldo (ten z Brazylii), Jürgen Klinsmann, Steven Gerrard, Michael Owen, Paula Radcliffe, Maurice Greene czy Usain Bolt, a nawet celebryci spoza świata sportu, jak wokalista U2 Bono czy śpiewak operowy Luciano Pavarotti. "Der Doc", jak nazywają go w Niemczech, leczy też piłkarzy z innych klubów Bundesligi.

Trudno przesądzać, kto ma rację w przypadku urazu Ribery'ego. Główny zainteresowany zapewnia, że nie boi się zastrzyków. - Po prostu nie chciałem, żeby ktoś wstrzykiwał mi kortyzon [środek przeciwbólowy stosowany domięśniowo - red.]. Wiem, że to nie jest zbyt pomocne - stwierdził skrzydłowy Trójkolorowych, a niemiecka prasa przypomniała przy okazji historię sprzed czterech lat. Wtedy to Müller-Wohlfahrt oskarżył sztab medyczny reprezentacji Holandii o zaniedbania przy leczeniu kontuzji Robbena, który przez cały mundial w RPA miał grać z kontuzją uda (po turnieju leczył się kilka miesięcy).

Dziś 30-letni Holender biega po boisku jak źrebak. Nikt nie będzie zdziwiony, jeśli jesienią szaleć w Bayernie będzie również Ribery.

Polska The Times


Polecamy