Mundial 2014. Juskowiak: Dla Niemców planem minimum jest półfinał
Niemcy nabrali jeszcze większego doświadczenia niż przed dwoma poprzednimi turniejami. W Brazylii na pewno powalczą o złoto - komentuje potencjał naszych zachodnich sąsiadów były zawodnik klubów niemieckich, a obecnie wiceprezes i dyrektor sportowy Lechii Gdańsk, Andrzej Juskowiak.
Niemcy to niewątpliwie jeden z faworytów brazylijskiego Mundialu. Ostatnie trzy edycje turnieju zawsze kończyli na podium, ale nie na najwyższym jego stopniu. Uważa pan, że zajdą daleko, ale znowu nie sięgną po złoto?
Oni zawsze jadą na Mistrzostwa Świata w roli potencjalnego zwycięzcy. Teraz nie jest inaczej. Myślę, że ich drużyna nabrała jeszcze większego doświadczenia w stosunku do poprzednich dwóch turniejów. Oczekiwania wobec nich są nieco mniejsze niż przed Euro 2012, ale nastawienie piłkarzy i trenera pozostaje niezmienne: do Brazylii pojechali po złoto, choć na ogół mówili o tym rzadko i cicho.
Dlaczego tonowali nastroje?
Nie chcą zapeszyć. Wygodniej im oddać pierwszoplanową rolę Brazylijczykom, którzy organizują turniej i którzy są najbardziej utytułowaną reprezentacją na świecie, czy broniącym tytułu Hiszpanom. Niemcy znają swoją moc. To bardzo silny zespół.
Ale zabrakło ich na zeszłorocznym Pucharze Konfederacji, a klimat południowoamerykański jest specyficzny. Czy taki detal może wpłynąć na wynik?
Niemcy się tego obawiają. Menedżer reprezentacji Oliver Bierhoff, kiedy rok temu wybierał bazę treningową na Mundial, powtarzał, że warunki klimatyczne będą jednym z czynników, od którego uzależniony jest sukces, zwłaszcza w przypadku Europejczyków nie do końca przystosowanych do wysokich temperatur, czy poziomu wilgotności, jaki występuje w Brazylii. Nieobecność Niemców na zeszłorocznym Pucharze Konfederacji zabrała im cenne doświadczenia. Nasi sąsiedzi to jednak profesjonaliści, więc podejrzewam, że zrobili wszystko, by zorganizować się w jak najlepszym stopniu.
Jak bardzo Niemcom będzie brakowało kontuzjowanego Marco Reusa?
Poczują jego stratę. To zawodnik, który miałby zagwarantowane miejsce w każdym zespole. Joachim Loew ma jednak ten komfort, że w pomocy roi się od potencjalnych, kreatywnych zastępców Reusa. Wymienić wystarczy Mario Goetze, czy Toniego Kroosa. Nie byłbym zaskoczony, gdyby Niemcy w ogóle zrezygnowali z pozycji napastnika na rzecz dodatkowego pomocnika. Ostatnio przewinęła się taka dyskusja w ich mediach. Miroslav Klose to najlepszy strzelec niemieckiej reprezentacji, ale z drugiej strony ma już swoje lata. Dla mnie to fenomen sportowca. W takim wieku zachować wysoka formę, skoczność, regularność strzelania, to duży wyczyn.
Akcje Lukasa Podolskiego wzrosły po kontuzji Marco Reusa?
Tak, choć wydaje mi się, że nawet jak miał problemy w klubie, to w reprezentacji grał i wykorzystywał swoje szanse. „Poldi” pasuje do sposobu gry Niemców. Często dośrodkowuje, nie ucieka od gry kombinacyjnej, umie strzelić z okolicy pola karnego. Zresztą pasuje do taktyki z wysuniętym Klose, bo obaj rozumieją się na pamięć. Jeżeli w składzie wyjdzie jeden, to będzie też drugi. Gdyby zdrowy był Reus, to podejrzewam, że Podolski lub Klose usiadłby na ławce.
Niemcy mają wymagającą grupę. Zaczynają turniej od meczu z Portugalią. Potem czeka ich starcie z niewygodną Ghaną i Stanami Zjednoczonymi, które prowadzi Juergen Klinsmann.
Podejrzewam, że właśnie spotkanie z USA będzie dla nich najtrudniejszą przeprawą. Klinsmann zna Niemców na wylot. Drużynę też ma niezłą, bo zostawił np. Landona Donovana na rzecz młodszych, szybszych zawodników. Jeżeli rezygnuje się z ikony reprezentacji, to trzeba mieć charyzmę, poczucie odpowiedzialności i jasno sprecyzowany plan. Na miejscu Niemców nie lekceważyłby Stanów Zjednoczonych. Z Portugalią i Ghaną będzie im łatwiej. Te zespoły nie mają zbyt mocnych defensyw, a Niemcy są solidni w każdej formacji. Nie ukrywajmy zresztą, że w przypadku Portugalii wszystko zależeć będzie od dyspozycji Cristiano Ronaldo. Jeśli zagra słabiej, to reprezentacja wpadnie w tarapaty. Ale chyba nic tego nie zapowiada. Wczoraj byłem w Lizbonie i tamtejsza prasa szeroko rozpisywała się na temat jego fantastycznej formy.
Bukmacherzy typują Brazylię jako faworyta turnieju. Niemcy w ich hierarchii są na trzecim miejscu – wyżej od Hiszpanii, ale niżej od Argentyny. To uczciwe oszacowanie potencjału naszych zachodnich sąsiadów?
Ranking dość wiernie odzwierciedla ich potencjał. Na sukces w Mistrzostwach Świata wpływ ma jednak tyle czynników, że równie dobrze możemy być świadkami triumfu Niemców, czy obrony tytułu przez Hiszpanów. Jeżeli miałbym określić plan minimum reprezentacji Niemiec, to powiedziałbym, że jest nim półfinał. Nikt jednak w ich gronie nie powie o tym głośno, bo każdy marzy i myśli o sięgnięciu po złoto. Czekają na nie już 24 lata.
Rozmawiał Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net