Mundial 2014. Duch Maracany nawiedził stadion w Fortalezie
Mundial z 1950 roku jest z pewnością tym, o którym Brazylijczycy chcieliby zapomnieć. Wówczas na własnym stadionie przegrali z Urugwajem finał mistrzostw świata, co prześladuje ich do dziś. Duch Maracany z tamtego turnieju pojawił się wczoraj w Fortalezie, by dopingować "Urusów" w meczu z Kostaryką.
Zwycięstwo "Celestes" z 1950 roku przeszło do historii jako jedno z najbardziej spektakularnych. W wielkim finale mistrzostw świata gospodarz imprezy, Brazylia mierzyła się z Urugwajem. Do 66. minuty "Canarinhos" prowadzili 1:0 i wszystko wskazywało na to, że sięgną po upragniony puchar. "Urusi" potrzebowali jednak tylko trzynastu minut, by odrobić straty, wyjść na prowadzenie i sięgnąć po tytuł najlepszej drużyny globu. Od tamtej pory porażkę Brazylijczyków z tamtego turnieju nazywa się "Maracanazo".
Od tego czasu Urugwaj, w przeciwieństwie do Brazylii, nie triumfował już na mistrzostwach, ale odkąd wygrał na Maracanie finał mundialu, zyskał znacznie więcej szacunku ze strony Brazylijczyków. Kiedy Urugwaj przybywa do "Kraju Kawy" na mecze, zawsze pojawia się wątek przegranego finału sprzed lat, a "duch Maracany" nawiedza wtedy Brazylijczyków.
Nie mogło go zabraknąć na tegorocznych mistrzostwach, aby pomóc piłkarzom Oscara Tabarez w powtórzeniu sukcesu z 1950 roku.
Duch pojawił się na pierwszym meczu Urugwaju z Kostaryką, jednak nie przyniósł swojej drużynie szczęścia. Czwarta ekipa poprzednich mistrzostw sensacyjnie poległa na inauguracje rozgrywek 1:3.
Jak widać w Brazylii duch Maracany obecny jest wszędzie.