Mroczkowski: Nasza robota, to jak wspinanie się na Mount Everest bez zabezpieczenia
Mimo zwycięstwa nad Zawiszą Bydgoszcz, w Widzewie nie ma łatwo. Nie dość, że niektórzy zawodnicy są kontuzjowani, a inny niezdyscyplinowany, to jeszcze z klubem pożegnało się najważniejsze ogniwo ofensywy. - Były trener Widzewa (Mroczkowski nie chciał ujawnić kto - przyp. red.) powiedział, że nasza robota to jak wspinanie się na Mount Everest bez zabezpieczenia - przytoczył na konferencji, trener Radosław Mroczkowski.
Szkoleniowiec Widzewa zdaje sobie sprawę ze straty, jaką Widzew poniósł w związku z odejściem Bartłomieja Pawłowskiego, ale jednocześnie cieszy się ze szczęścia dawnego podopiecznego. - Cieszymy się, że podpisał kontrakt z dobrym klubem w najlepszym dla siebie momencie. My owszem ponieśliśmy stratę i musimy znaleźć inne rozwiązanie. Mamy kadrę młodych zawodników dysponujących wieloma możliwościami, którzy mogą wypełnić powstałą lukę. Teraz dostaną szansę i od nich zależy czy ja wykorzystają. Przykład Bartka pokazuje, że determinacja i pewność siebie pozwalają robić spore postępy, a niektórym właśnie tego brakuje - mówi Mroczkowski.
I dodaje: - Mamy zawodników, którzy jak tylko dostają szansę, to od razu chcą dać coś w zamian w zespołowi. Cierpią, kiedy nie grają. Pamiętam minę Tomka[Kowalskiego], jak z Legię siedział na trybunach, lecz z Zawiszą dostał szansę, wszedł i było nieźle. Patryk[Stępiński] jak nie pojechał na mecz to miał czkawkę przez pół dnia. Zawodnicy czują rywalizację, wyzwala się w nich sportowa złość. Dla młodych graczy to najlepszy, co może być.
Co jego zdaniem jest największy atutem Widzewa przed jutrzejszym spotkanie? - Korona nie zmieniła się w porównaniu z poprzednim sezonem. Wiemy czego się spodziewać. O nas już tak nie można powiedzieć. Roszad mieliśmy zdecydowanie więcej, przez co jesteśmy nieobliczalni - uważa.
W jutrzejszym spotkaniu Mroczkowski nie może wystawić narzekających na urazy Michała Płotki i Hachema Abbesa. O ile jednak tą dwójkę da się jeszcze zastąpić, o tyle Koronie może być trudno znaleźć zastępcę dla Tomasza Lisowskiego. - Zarówno my jak i oni mają w składzie kontuzjowanych zawodników, co moim zdaniem wyrównuje pole manewru.
W Widzewie bardzo liczą na dobrą postawę Eduardsa Visnjakovsa. W debiucie z Zawiszą zapakował dwie bramki przesądzające o zwycięstwie. Teraz kibice wymagają od niego znacznie więcej. - Na pewno poczuję tą ligę nieraz. Z Zawiszą miał problem z wejściem w mecz, ale w końcu się pokazał. Trzeba zdać sobie sprawę, że pierwsze spotkani mogą być nierówne w jego wykonaniu. Niemniej mamy zawodnika z wielkim potencjałem i będzie go szykować pod kątem przeciwnika.
Nie ulega wątpliwości, że po wybrykach Thomasa Phibela i niedawnym odejściu Bartłomieja Pawłowskiego, Widzew koniecznie musi się wzmocnić. - Potrzebujemy w sumie 24 zawodników. W niedzielę na meczu kontrolnym sprawdzimy graczy, który trenowali w tygodniu z drużyną rezerw, by nie mącić nam przygotowań. Spodziewamy się również kolejnych zawodników na pozycje wymagające wzmocnienia i uzupełnienia. Koniecznie chcemy wyrównać kadrę i podnieść rywalizacje w drużynie i takich też graczy poszukujemy. Będziemy się o to starać, póki okienko będzie otwarte- zapewnia Mroczkowski.