"Może to i lepiej, że nie było świadków" - hiszpańska prasa po remisie Realu z Legią
„Mecz bez niczego: bez publiczności, zaangażowania, motywacji, napięcia w obronie… ale też bez porażki - już 27 z rzędu” - tak środowy remis Realu Madryt przy Łazienkowskiej podsumowała "Marca". Inne gazety nie pozostawiają suchej nitki na piłkarzach Zinedine'a Zidane'a.
fot. Czarek Sokolowski
"Real spoliczkowany w Warszawie" - piszą po środowym meczu dziennikarze "Marki". "Wyrównująca bramka Mateo Kovacicia w końcówce pozwoliła na uniknięcie Realowi wstydliwej porażki w zremisowanym 3:3 spotkaniu z Legią. Po bramkach Bale'a i Benzemy wydawało się, że drużyna zmierza po kolejne rutynowe zwycięstwo. Polacy odpowiedzieli jednak trzema golami przed ostatnim trafieniem Kovacicia (...) Po uzyskaniu dwubramkowego prowadzenia Real zdrzemnął się, myśląc że jest już po meczu. Ze snu wyrwał ich przepiękny gol Vadisa Odjidji-Ofoego, który zatańczył przed polem karnym walca i strzelił kontaktowego gola. Real chciał mocno zacząć drugą połowę, ale kolejne błędy obrońców pozwoliły Legii wyrównać. Miroslav Radović po odbiorze piłki nie był naciskany przez nikogo zanim huknął z dystansu, a piłka minęła spóźnionego Keylora Navasa i wpadła do siatki (...) Osiem minut przed końcem meczu stało się to, co było nie do pomyślenia - Legia objęła prowadzenie, szokując całą Europę. Ale Real nigdy nie poddaje się, dopóki piłka jest w grze. Dwie minuty później odpowiedzieli jak mistrzowie. W końcówce desperacko szukali kolejnej bramki, ale strzał Lucasa Vázqueza zatrzymał się na poprzeczce" - relacjonuje mecz dziennik.
Mecz BEZ publiczności, BEZ zaangażowania, BEZ motywacji, BEZ napięcia w obronie...ale bez porażki juz 27 meczów z rzędu pic.twitter.com/khNhybEWmb— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) 2 listopada 2016
Na okładce czwartkowego wydania "Marki" czytamy: „Mecz bez niczego: bez publiczności, zaangażowania, motywacji, napięcia w obronie… ale też bez porażki - już 27 z rzędu”. "To była katastrofa. Chyba nawet lepiej, że kibice nie widzieli tego meczu z perspektywy trybun. Real zapisał w Warszawie jedną z najczarniejszych kart w historii swoich występów pucharowych. Dał Legii odrobić dwubramkową stratę, chociaż ta grała bez wsparcia kibiców. I w szczęśliwy sposób doprowadzili do remisu" - podkreśla "Marca". Dziennikarze zauważają problemy Królewskich w defensywie - mecz z Legią był już dziesiątym z rzędu, w którym stracili co najmniej jedną bramkę.
„Chaotyczny remis” – tak środowe spotkanie podsumowuje na okładce "AS". "Real zaczął dobrze, ale Legia odkryła jego słabości. Zidane chciał zadowolić wszystkich, wystawiając tercet BBC i Alvaro Moratę w wyjściowym składzie. Kiedy Legia naciskała, w szeregach obronnych Królewskich pojawiała się panika. Przez frywolność zawodników sytuacja drużyny Zidane'a w grupie mocno się skomplikowała" - dodają dziennikarze.
"El Mundo Deportivo" pisze z kolei, że Legia zatrzasnęła drzwi przed Realem. "Legia przeprowadziła remontadę i przy pustych trybunach zabrała Realowi punkty. Nie ma usprawiedliwienia dla takiego wyniku. Real ośmieszył się przed całą Europą, a honor zespołu uratował w końcówce Kovacić. Los Blancos stracili pozycję współlidera grupy F" - dodaje dziennik.
Kataloński "Sport" nie pozostawia na odwiecznych rywalach Barcelony suchej nitki. "Śmieszny Real" - pisze na okładce. "Zanosiło się na mecz do jednej bramki. A zakończyło się w absurdalny sposób, Legia uciszyła Real, który w ostatnich minutach musiał ratować remis" - podkreśla "Sport".