Motor zagra z Radomiakiem. W Radomiu będzie komplet widzów
Piłkarze Motoru Lublin wygrali trzy ostatnie mecze, ale w sobotnim wyjazdowym spotkaniu z Radomiakiem czeka ich trudne zadanie. Beniaminek na własnym boisku jeszcze nie przegrał, zwyciężając pięć razy i trzykrotnie remisując.

fot. Marcin Łukasik
Dla kibiców obydwu drużyn to szczególne spotkanie. - Spotkają się dwa zespoły, których nazwy wyzwalają u przeciwników dodatkowe bodźce - mówi Mirosław Kosowski, były trener Motoru, obecnie drugi szkoleniowiec Radomiaka. - Dla naszych fanów to wyjątkowy mecz od kilku lat.
Kibice żółto-biało-niebieskich dostali 255 biletów, ale do Radomia pojedzie ich znacznie więcej. W szeregach miejscowych sympatyków futbolu także wyjątkowa mobilizacja i wszystko wskazuje na to, że w sobotę na stadionie przy Struga padnie rekord frekwencji.
- Szykuje się ciekawy mecz. To dla mnie podróż sentymentalna. W Motorze pracowałem przez wiele lat, ale teraz liczę na zwyciestwo mojej drużyny. U siebie gramy skutecznie ichcemy to powtórzyć w sobotę. Radomiak, jak i Motor to zasłużone kluby i ich miejsce jest przynajmniej w pierwszej lidze. Wydaje mi się, że niedługo tak się stanie - dodaje Kosowski.
Patryk Kozak był na testach w Motorze Lublin
Beniaminek z Radomia sezon rozpoczął bardzo udanie. Podopieczni Armina Tomali (w składzie z byłym napastnikiem Motoru Piotrem Prędotą, który jest najskuteczniejszym strzelcem gospodarzy - ma pięć bramek na koncie) po trzech kolejkach byli nawet liderem drugiej ligi. Potem nie było już tak różowo.
- Każdy zespół dodatkowo się na nas mobilizuje. Poza tym nie ma co ukrywać, że zespół wciąż uczy się drugiej ligi - ocenia Kosowski.
Motor jest na fali, a jego trener, Piotr Świerczewski, podkreśla, że na koniec jesieni celem jest zdobycie kompletu punktów. - Wiemy, że lublinianie ostatnio wygrywają, ale wcale nas tym nie przestraszyli. Zresztą, my do tego meczu podchodzimy, jak do każdego innego. Nie napinamy się, ale chcemy zwycięstwem zakończyć rundę - kończy "Kosa".








