menu

Motor przegrywa z Wigrami w niecodziennych okolicznościach

17 sierpnia 2013, 20:46 | Dominik Smagała

Czerwone kartki, defensywny pomocnik w roli bramkarza i niezrozumiałe decyzje trenera. Emocji w sobotnim spotkaniu nie brakowało. Motor przez niemal godzinę prowadził, jednak wtedy przyszła feralna 70. minuta. W tym momencie sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie.

Motor Lublin - Wigry Suwałki 1:3
Motor Lublin - Wigry Suwałki 1:3
fot. Jakub Hereta/Kurier Lubelski

„Motorowcy” szybko wyszli na prowadzenie. W 12. minucie gry bramkarza gości strzałem głową pokonał Dawid Ptaszyński, który lekko strącił piłkę dośrodkowaną w pole karne przez Patryka Koziarę.

Pięć minut później mogło być 1:1, ale świetnej okazji nie wykorzystał Kamil Lauryn. Obrońca uderzał głową z kilku metrów, jednak trafił wprost w bramkarza lublinian, Pawła Lipca. Po tej sytuacji w pierwszej połowie nie działo się zbyt wiele. Gra się wyrównała, oba zespoły próbowały zagrażać bramce rywala, ale zarówno zawodnikom Wigier, jak i Motoru brakowało precyzji.

W ostatnich minutach pierwszej części zdecydowanie przeważali goście, którzy zamknęli „Motorowców” na ich własnej połowie. Przewaga nie zaowocowała jednak golem dla Wigier. Na przerwę drużyny schodziły przy skromnym prowadzeniu Motoru.

Przed rozpoczęciem drugiej części potrójnej zmiany dokonał szkoleniowiec Motoru, Przemysław Delmanowicz. Na boisku pojawili się Bronowicki, Kądzior i Wrzesiński, zmieniając trójkę Jaroń, Broź, Wróblewski. Ta ryzykowna roszada wkrótce obróciła się przeciwko trenerowi żółto-biało-niebieskich.

Więcej z gry w drugiej połowie mieli przyjezdni. Piłkarze Wigier coraz częściej zagrażali bramce Motoru, ale defensywa gospodarzy dobrze radziła sobie z ich atakami. Wszystko zmieniło się w 70. minucie meczu. Długie podanie z głębi pola minęło linię obrony lubelskiego zespołu, a do piłki dopadł Tomasz Tuttas. Napastnik opanował futbolówkę, po czym chciał minąć wychodzącego z bramki Pawła Lipca. Bramkarz przy próbie interwencji sfaulował rywala, nie pozostawiając wątpliwości sędziemu. Arbiter wskazał na wapno, a golkipera Motoru odesłał do szatni z czerwoną kartką. Jako że bramkarz rezerwowy, Mateusz Oszust, nie jest młodzieżowcem, sztab szkoleniowy nie mógł wprowadzić go na boisko. W bramce stanąć musiał więc jeden z piłkarzy z pola. Wybór padł na kapitana, występującego w tym meczu na pozycji defensywnego pomocnika, Dawida Ptaszyńskiego. Tymczasem do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Tomasz Tuttas. Sam poszkodowany pewnym strzałem przy słupku nie dał szans Ptaszyńskiemu.

Nie minęło 60 sekund, a było już 2:1 dla Wigier. Lewą stroną z piłką popędził niezwykle aktywny w tym meczu Adam Pomian. Pomocnik oddał niezbyt mocny strzał ze znacznej odległości, który nie powinien sprawić problemów żadnemu bramkarzowi. W bramce Motoru stał jednak defensywny pomocnik. Ptaszyński zbyt późno rzucił się do piłki zmierzającej w długi róg i nie zdążył z interwencją.

10 minut później prowadzenie gości podwyższył Tuttas. Napastnik wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie Pomiana w pole karne, pakując piłkę do bramki z najbliższej odległości. Strzelec dwóch goli w euforii podbiegł pod sektor rozwścieczonych kibiców Motoru, prezentując im efektowną „cieszynkę”. Arbiter uznał taki gest za niedozwoloną prowokację i ukarał Tuttasa drugą żółta i w konsekwencji czerwoną kartką. Oba zespoły mecz kończyły w dziesiątkę.

Po dramatycznych i niezwykle emocjonujących ostatnich dwudziestu minutach gry, spotkanie zakończyło się wyjazdowym zwycięstwem Wigier. Piłkarze Motoru mecz przegrali na własne życzenie, choć swoimi decyzjami tym razem nie pomógł im też trener Przemysław Delmanowicz. Po tej kolejce lublinianie spadają z pierwszego miejsca w tabeli gr. wschodniej 2. ligi. Po czterech seriach gier żółto-biało-niebiescy mają na swoim koncie 7 punktów. Wigry notują awans, wyprzedzając w drugoligowym zestawieniu choćby swoich sobotnich rywali, bowiem po tym meczu suwałczanie mają osiem punktów. W następnej kolejce Motor gra na wyjeździe z Siarką Tarnobrzeg, Wigry natomiast na własnym boisku podejmą Wisłę Puławy.


Polecamy