Motor Lublin w sobotę gra z Karpatami w Krośnie
Druga liga coraz bardziej oddala się zawodnikom Motoru. Lublinianie po domowej przegranej z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:1, zajmują w trzecioligowej tabeli ósme miejsce i do prowadzącej Garbarni Kraków tracą dziewięć punktów.
fot. Andrzej Wisniewski / Polskapresse
W sobotę (godzina 15) podopieczni Jacka Magnuszewskiego zmierzą się na wyjeździe z odradzającymi się Karpatami Krosno i muszą wygrać, tym bardziej, że w następnej serii spotkań czeka ich pauza i rywale mogą im jeszcze bardziej odskoczyć. Motor ma tylko sześć oczek więcej od czternastej lokaty, a ta oznacza spadek do niższej klasy rozgrywkowej.
W czwartek Magnuszewski spotkał się z Waldemarem Leszczem, prezesem Motoru. – Rozmawialiśmy na temat zespołu, jego dotychczasowej grze, ewentualnych zmianach i perspektywach na przyszłość, ale szczegóły zachowam dla siebie – wyjawia trener żółto-biało-niebieskich.
Sytuacja jest daleka od komfortowej. Motor w tym sezonie przegrał już pięć spotkań (w tym trzy na Arenie Lublin), dwukrotnie dzielił się z rywalami punktami i odniósł pięć zwycięstw. Jednak na radykalne kroki kadrowe nie ma w tej chwili szans, ponieważ kadra nie jest szeroka, a ma to związek z kontuzjami zawodników.
Niezdolni do gry są m.in. Rafał Król, Kamil Oziemczuk, Paweł Myśliwiecki (chociaż wznowił treningi, ale najpierw ma zagrać w rezerwach), czy Iwan Pecha.
- Generalnie za mecz z KSZO nie mogę mieć do chłopaków pretensji – mówi Magnuszewski. – Mieliśmy sporo sytuacji do strzelenia goli, ale znów ich nie wykorzystaliśmy. Niestety, po raz kolejny nie ustrzegliśmy się błędów. Poza tym w paru momentach zabrakło nam lepszej decyzyjności, czyli brakowało nam strzałów na bramkę rywala lub dokładnego podania. Zabrakło nam chłodnej głowy i zimnej krwi - dodaje.
– Liga jest wyrównana i każdy może powalczyć z każdym. Zespoły z czołówki będą tracić punkty. Garbarnię i KSZO teraz czekają ciężkie mecze, więc trzeba grać do końca. Nie możemy jednak patrzeć na rywali, lecz skupić się na sobie. Nie ukrywam, że brakuje nam egzekutora, ale na treningach pracujemy nad skutecznością – wyjawia Magnuszewski.
W sobotę Motor zagra z Karpatami, których ponoć piłkarze mają największe zarobki w trzeciej lidze. Na razie nie przekłada się to na wyniki, chociaż ten zespół ostatnio wyszedł z „dołka”. Ekipa z Podkarpacia miała fatalny początek rundy jesiennej, zajmując przez kilka kolejek ostatnie miejsce w tabeli.
Karpaty miały bić się o awans. Początkowo nie pomogła nawet zmiana trenera, którym został Adam Fedoruk. Jednak w dwóch ostatnich meczach krośnianie zdobyli sześć punktów pokonując u siebie Sołę Oświęcim 2:1 i na wyjeździe Cosmos Nowotaniec 1:0. Skutecznością błyszczy Mariusz Gabrych. 22-latek w czterech ostatnich meczach strzelił cztery gole.
- Czeka nas ciężkie spotkanie przed specyficzną, agresywną publicznością, wywierającą dużą presję na trójkę sędziowską. Zapowiada się twarda walka, ale jesteśmy na nią przygotowani – kończy Magnuszewski.
Mimo słabych wyników działacze Motoru starają się zachować spokój. – Czeka nas arcyważne spotkanie. Zresztą teraz nie mamy wyjścia, musimy wygrywać wszystkie mecze – dodaje Waldemar Leszcz, prezes Motoru. – Z drużyną z Ostrowca Świętokrzyskiego zespół nie zagrał źle. Wydaje mi się, że byliśmy lepsi, ale przegraliśmy. Taka jest jednak piłka. Mamy pewne problemy, ale drużyna musi się w końcu przełamać. Koncentrujemy się ma najbliższym meczu. W Krośnie, bez względu na styl, musimy po prostu zainkasować komplet punktów – kończy prezes Leszcz.
Z niepokojem na sytuację panującą w Motorze patrzą władze miasta, głównego akcjonariusza Motoru S.A. – Przed zespołem ciężkie mecze, ale łatwych już nie będzie. Dziewięć punktów straty to dużo. Twardo stąpamy po ziemi, ale cały czas wierzymy, że drużyna zacznie osiągać wyniki, na które ją stać. Wszystko jest do odrobienia, ale zespół musi robić swoje, a nie patrzeć się na rywali – mówi Krzysztof Komorski, wiceprezydent Lublina.