Moneta po debiucie w Ruchu: Odczuwałem lekki stresik, ale myślę, że nie było źle
W środowym meczu przeciwko Cracovii w barwach Ruchu Chorzów zadebiutował sprowadzony zimą Łukasz Moneta. - Cieszę się, że dostałem szansę tak szybko i będę dalej ciężko pracować, aby takich szans było jak najwięcej.
fot. Łukasz Łabędzki
Dzisiejsze spotkanie to Twój oficjalny debiut w barwach Ruchu. Pokazałeś się z dobrej strony, jednak chyba mogło być lepiej. Szczególnie żal niewykorzystanej szansy zaraz po Twoim pojawieniu się na murawie…
Rzeczywiście szkoda tej sytuacji. Mam wrażenie, że mogłem się zachować nieco lepiej. Gdybym sobie nie wypuścił tej piłki tak mocno, to pewnie byłaby bramka. Ogólnie nie mogę być zadowolony z tego spotkania. Nie zasługiwaliśmy na porażkę. Do przerwy przecież prowadziliśmy, a w drugiej połowie daliśmy sobie strzelić aż trzy gole. Nie powinniśmy w taki sposób dawać sobie wydrzeć tak ważnych teraz trzech punktów.
Czego mogło Wam zabraknąć do osiągnięcia zwycięstwa?
Przede wszystkim koncentracji przy stałych fragmentach. Straciliśmy aż dwie bramki po rzutach rożnych. To nie powinno się nam przydarzyć. Szkoda także tych niewykorzystanych sytuacji. Myślę, że zarówno one, jak i błędy w obronie sprawiły, że dzisiejszy mecz zakończyliśmy bez punktu.
W końcówce mieliście przewagę. Twoje dwa strzały, uderzenia innych… Czy można powiedzieć, że Grzegorz Sandomierski uratował Cracovii trzy punkty?
Trzeba oddać bramkarzowi Cracovii, że rozegrał dobre spotkanie. Bez zarzutu wykonywał swoje zadania. Niekorzystny dla nas rezultat nie jest jednak wyłącznie wynikiem jego solidnej postawy. Musimy przede wszystkim poprawić skuteczność. Bardzo smutne jest to, że strzelamy dwie bramki, a nie mamy z tego nawet punktu.
Kamil Mazek został wybrany przez kibiców "plusem meczu". Jak Ty ocenisz jego występ?
Kamil po raz kolejny udowodnił, że jest w dobrej dyspozycji. Wykonuje ogromną pracę w ofensywie, strzela bramki. Naprawdę wiele daje zespołowi.
Czy spodziewałeś się, że dzisiaj wystąpisz?
Nie. Jest to już decyzja trenera, którą ten podjął w czasie meczu. Byłem jednak przygotowany na taką ewentualność. Rozgrzewam się i czekam na sygnał od szkoleniowca. Jeżeli on zadecyduje, że mam grać, to gram. Tak też było dzisiaj.
Czy czułeś presję wychodząc na boisko?
Nie. Nie był to bowiem mój debiut w rozgrywkach Ekstraklasy. Już w Legii rozegrałem trzy spotkania na ligowych boiskach, więc wiedziałem czego mogę się spodziewać. W związku z tym, że po raz pierwszy miałem zagrać w barwach Niebieskich, odczuwałem lekki stresik. Myślę jednak, że nie było tak źle. Jak już mówiłem, cieszę się, że dostałem szansę tak szybko i będę dalej ciężko pracować, aby takich szans było jak najwięcej.
Jaka jest Twoja ulubiona pozycja na boisku?
Najlepiej czuję się na lewej pomocy. Tak jak już wcześniej mówiłem, w Legii debiutowałem na obronie, która nie jest moim optymalnym miejscem na boisku. Nie jestem zadowolony z tamtych występów i dlatego chcę tutaj powalczyć o miejsce właśnie w linii pomocy.
Za Wami bardzo ciężki okres. Derby z Górnikiem, starcie z Legią i dzisiaj porażka z Cracovią. Teraz czas na odpoczynek, czy od razu zaczynacie treningi przed wyjazdem do Szczecina?
Przygotowania, zarówno psychiczne, jak i mentalne rozpoczniemy już jutro. Poniedziałkowy mecz z Pogonią jest dla nas bardzo ważny. To nie tylko kolejne starcie z zespołem z czołówki, ale przede wszystkim okazja na zdobycie punktów. A te są nam bardzo potrzebne. Nie mogę się już doczekać poniedziałku. Dla zawodnika po porażce nie ma nic lepszego niż szybka szansa na naprawę tego, co nie udało się w ostatnim spotkaniu. Nie mogę się więc doczekać starcia z Pogonią. Pokażemy tam sportową złość i pojedziemy tylko i wyłącznie po trzy punkty.
W Chorzowie rozmawiali i notowali - Marcin Szczepański i Kaja Krasnodębska