menu

Młodzież w natarciu – podsumowanie 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

27 sierpnia 2012, 21:41 | Jakub Królak

Widzew bez żadnego respektu pokonuje kolejnych faworytów, Korona stawia się mistrzowi grając w "dziewiątkę", a wicemistrz Polski zamyka tabelę – T-Mobile Ekstraklasa nie przestaje zaskakiwać!

Zobacz koniecznie: 2. kolejka Ekstraklasy okiem Czesława Michniewicza [TYLKO U NAS!]

Zagłębie się podniosło, Piast znów przegrywa

W pierwszym meczu na swoim obiekcie Zagłębie chciało zrehabilitować się za wysoką porażkę z Pogonią Szczecin w poprzedniej kolejce. Cel udało się osiągnąć, choć styl wciąż pozostawia sporo do życzenia. Najlepiej zaprezentował się Szymon Pawłowski, który najpierw przeprowadził kapitalną akcję, po której pierwszą bramkę dla Miedziowych zdobył Jeż, a w drugiej połowie świetnie dograł do Woźniaka, który strzelił pięknego gola na wagę trzech punktów. Kto wie, może po tym spotkaniu nazwisko Pawłowskiego pojawiło się w notesie selekcjonera Fornalika?

Piast w swoim drugim meczu po powrocie do Ekstraklasy zagrał walecznie, ale to nie wystarczyło nawet na przeciętne w tym dniu Zagłębie. Największym problemem gliwiczan jest obrona, która popełnia znaczące błędy. Słabo zaprezentował się nowy stoper, Czech Jan Polak. Dużym wzmocnieniem może być za to doświadczony Marokańczyk El Mehdi Sidqy, który podpisał z klubem roczny kontrakt.

Pierwszy remis w sezonie, błysk nastolatka

W meczu z Górnikiem, "Jaga" musiała sobie radzić bez zawieszonego Tomasza Frankowskiego. Mimo to gra białostoczan wyglądała naprawdę ciekawie. Widać było, że piłkarze zaczynają rozumieć filozofię gry Tomasza Hajty. Długo utrzymywali się przy piłce, umiejętnie przerzucali akcje na skrzydła i przyśpieszali je w odpowiednim momencie. To była już zupełnie inna Jagiellonia niż ta sprzed tygodnia. Niedługo drużyna z Białegostoku może być jedną z najciekawiej grających ekip całej ligi.

W Zabrzu już zacierają ręce, wygląda bowiem na to, że trafił im się nieprzeciętny talent. Zaledwie 18-letni Arkadiusz Milik grywał już nieco w zeszłym sezonie, ale dopiero ten rozpoczął jako piłkarz pierwszego składu. Trener Nawałka na pewno nie żałuje tej decyzji, bo młody napastnik strzelił w Białymstoku swoją drugą bramkę w sezonie, tym razem po precyzyjnym strzale z rzutu wolnego. Jeśli woda sodowa nie uderzy mu do głowy, zrobi dużą karierę.

Górale powstrzymali Białą Gwiazdę

Podbeskidzie, które w poprzedniej kolejce napsuło sporo krwii Jagiellonii, tym razem skutecznie przeciwstawiło się faworyzowanym Wiślakom. W zespole trenera Kasperczyka wystąpił debiutujący w Ekstraklasie Kamil Adamek. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że poprzednio grał on w... lidze okręgowej. 23-letni napastnik zagrał odważnie i zaliczył nawet asystę przy golu Demjana. To doskonały przykład na to, że warto penetrować niższe ligi w poszukiwaniu młodych perełek.

Po dwóch meczach sezonu Wisła ma więcej powodów do radości ze zdobyczy punktowej niż ze swojej gry. Niby cztery oczka po dwóch spotkaniach to niezły rezultat, ale trzeba pamiętać, że rywalami Białej Gwiazdy były drużyny typowane do spadku. Tydzień temu udało się uratować zwycięstwo nad Bełchatowem w doliczonym czasie, z Podbeskidziem Wisła niemiłosiernie się męczyła i zdołała wywalczyć tylko punkt. A już za tydzień na Wiślaków czeka znacznie trudniejszy test – do Krakowa przyjedzie warszawska Polonia.

Widzew pogromcą faworytów

Niesamowity początek sezonu notuje łódzki Widzew, typowany przed sezonem jako jeden z głównych kandydatów do spadku. Zespół oparty przede wszystkim na młodzieży najpierw pokonał mistrza kraju, a teraz okazał się lepszy od wicemistrza. W meczu wystąpił 17-latek, dwóch 19-latków, dwóch 21-latków oraz 22-latek. W połączeniu z rutyniarzami takimi jak Mielcarz, Kaczmarek czy Dudek, ci młodzi gracze stworzyli niezwykle ciekawą drużynę, która jest jak na razie największą niespodzianką rozgrywek. Trener Mroczkowski musi teraz stonować nastroje w zespole i nie pozwolić mu osiąść na laurach.

O postawie Ruchu na początku nowego sezonu można powiedzieć tylko jedno: katastrofa. Kto by pomyślał, że wicemistrz kraju po dwóch kolejkach nie będzie miał na swoim punkcie ani jednego punktu? Co więcej, drużyna Tomasza Fornalika nie zdobyła jeszcze ani jednej bramki! O bezradności Ruchu w meczu z Widzewem najlepiej świadczy fakt, że mecz kończyli w dziewięciu na jedenastu po czerwonych kartkach dla Djokicia i Sadloka. Nieskuteczny jest Arkadiusz Piech, który w poprzednim sezonie był najlepszym graczem Niebieskich i prowadził ich do kolejnych zwicięstw. Prezes Ruchu zapewniał, że darzy Fornalika pełnym zaufaniem, ale jeśli sytuacja nie ulegnie rychłej zmianie, brat selekcjonera kadry może pożegnać się z posadą.

Genialny Tonew, Trałka wraca do stolicy

W sobotę przy Konwiktorskiej spotkały się zespoły, które znakomicie rozpoczęły sezon ligowy. Mecz zapowiadał się bardzo ciekawie i zdecydowanie nie rozczarował. Polonia mimo porażki potwierdziła swoją siłę i pokazała, że bliżej będzie jej do pucharów niż do spadku. Wiele dobrego można powiedzieć o grze Pawła Wszołka, który wyrasta na lidera Czarnych Koszul. Nieźle zaprezentował się też Teodorczyk, ale cień na występ młodego napastnika rzuca żenujący "popis" aktorski z drugiej połowy. Lekko muśnięty głową przez Luisa Henriqueza zawodnik po chwili namysłu padł jak rażony gromem na murawę. Na szczęście arbiter nie dał się na to nabrać i nie wyrzucił Panamczyka z boiska.

Mecz z Polonią był wyjątkowy dla Łukasza Trałki, który w stolicy spędził prawie cztery lata. Kibice Czarnych Koszul nie przyjęli swojego byłego kapitana serdecznie. Każdy jego kontakt z piłką kwitowali gwizdami, ponadto obrażali gracza Kolejorza wulgarnymi okrzykami. Ten jednak nic sobie z tego nie robił i kiedy w 33 minucie nadarzyła się okazja do zdobycia bramki, noga mu nie zadrżała i pewnym strzałem zmieścił piłkę w siatce.

Zwycięstwo poznaniakom dał fenomenalny gol Aleksandara Toneva. Tydzień temu Bułgar był zupełnie niewidoczny, zaś bohaterem spotkania został Gergo Lovrencsics. Tym razem zawodnicy zamienili się rolami. Jeśli w następnych meczach obaj ustabilizują formę, staną się duetem o zabójczej skuteczności.

Mistrz zwycięski, ale słaby

Wygrać za wszelką cenę – taki cel przyświecał graczom Oresta Lenczyka przed meczem z Koroną. Cel udało się co prawda osiągnąć, ale styl, w jakim zrobili to wrocławianie, pozostawia wiele do życzenia. Kielczanie dostali dwie czerwone kartki jeszcze w pierwszej połowie, Śląsk wykorzystał dwa karne i do przerwy prowadził 2:0. Postawa wrocławian w drugiej połowie była jednak skandaliczna. Mistrz kraju, który przez 45 minut nie potrafi strzelić gola grając w jedenastu na dziewięciu, w dodatku na swoim stadionie? Takie rzeczy tylko u nas. Po meczu Mateusz Cetnarski przyznał, że w drugiej części zależało im głównie na utrzymaniu wyniku. Z tych kompromiyujących słów można wnioskować, że nasza liga odstaje od lig zachodnich nie tylko pod względem sportowym i finansowym, ale też (a może przede wszystkim) mentalnym.

Korona o tym meczu chciałaby na pewno jak najszybciej zapomnieć. Do 24 minuty toczyli wyrównaną walkę, ale cały plan runął, gdy katastrofalny błąd Kijanskasa musiał naprawić faulem Małkowski. Od tej pory Korona przegrywała i grała w osłabieniu, a gdy tuż przed przerwą straciła jeszcze Lisowskiego i drugą bramkę, szanse na dobry wynik zostały ostatecznie pogrzebane. Kielczanom należą się jadnak brawa za to, że udało im się uniknąć straty kolejnych bramek.

Korony nie należy jeszcze przekreślać. Drużyna na starcie mierzyła się z dwoma bardzo silnymi rywalami, będącymi dodatkowo w rytmie meczowym ze względu na grę w pucharach. Bez wątpienia Buldogi Ojrzyńskiego ugryzą jeszcze niejednego rywala.

Spokojna Legia, słaby Bełchatów

GKS Bełchatów, który w poprzedniej kolejce mocno nastraszył Wisłę, nie był w stanie przeciwstawić się warszawskiej Legii. Bełchatowianie zagrali słabo i bez polotu. Dość powiedzieć, że przez cały mecz nie byli w stanie oddać celnego strzału na bramkę Kuciaka! Imponujące wejście miał za to osiemnastolatek Łukasz Wroński, który był właściwie jedynym jasnym punktem Brunatnych.

Legia chciała odnieść zwycięstwo jak najmniejszym nakładem sił, mając w perspektywie czwartkowy rewanż z Rosenborgiem. Cel osiągnęła bez żadnych problemów. W pierwszych minutach rzuciła się na rywala, szybko zdobyła bramkę i potem mogła grać już na luzie. Wojskowi imponowali tak dokładnym i szybkim rozegraniem piłki, że gracze GKS-u nie byli w stanie nadążyć za akcjami Legii. Kolejny świetny mecz zaliczył Saganowski, który w tej chwili wydaje się być jedynym sensownym kandydatem na zmiennika Roberta Lewandowskiego w kadrze. Doświadczony napastnik strzelił gola, celnie dogrywał i walczył o każdą piłkę jak za swoich najlepszych lat. W kadrze byłby na pewno dużo pożyteczniejszy od Sobiecha czy Piecha.

Derby Pomorza dla Lechii

Drugą kolejkę Ekstraklasy zamknęło poniedziałkowe spotkanie w Szczecinie, w którym beniaminek podejmował Lechię. Kibice Portowców, będący jeszcze w euforii po efektownej wygranej drużyny w pierwszej kolejce, tym razem przeżyli zawód. Długo wydawało się, że Pogoń przeważa, jednak w drugiej połowie dwa ciosy wyprowadzili gdańszczanie i to oni zgarnęli komplet punktów. Dobra postawa Ediego nie wystarczyła, by wywalczyć choćby remis.

Lechia w pierwszej połowie była mało konstruktywna, groźny był jedynie strzał z dystansu Razacka Traore. Druga połowa była już jednak prawdziwym popisem tego gracza. Nie tylko zdobył on bramkę, ale też popisywał się znakomitymi podaniami i dryblingami. Wreszcie wrócił zawodnik, którego kibice kochali za dynamikę, widowiskowość i skuteczność. Już nie raz pokazywał, że jeśli tylko mu się chce, może być gwiazdą całej ligi. Piłkarze tej klasy często przechylają szalę zwycięstwa w wyrównanych meczach i tak właśnie było w Szczecinie.


Ekstraklasa młodych pełna bramek

Druga kolejka Ekstraklasy przyniosła nie mniej emocji niż pierwsza - we wszystkich meczach padały przynajmniej dwa gole. Objawiło się sporo młodych graczy, wśród których niejeden może zrobić sporą karierę. Ciekawe, czy swoje umiejętności potwierdzą w następnej kolejce.

Statystyki 2. kolejki:

  • Liczba goli - 18
  • Średnia goli na mecz - 2,25
  • Zwycięstwa gospodarzy - 3
  • Remisy - 2
  • Zwycięstwa gości - 3
  • Liczba czerwonych kartek - 7
  • Liczba żółtych kartek - 36
  • Liczba widzów - ok. 49 tys.
  • Średnia frekwencja na mecz - ok. 6,1 tys.