menu

Młodzi, zdolni... do kadry! [KOMENTARZ]

18 listopada 2015, 12:15 | Bartłomiej Stachnik

Dawno już nie mieliśmy reprezentacji, w której pojawiało się tak wiele młodych talentów. Adam Nawałka zgodnie z zapowiedziami chce powoli wprowadzać do reprezentacji zdolną młodzież. Trzeba przyznać, że na razie udaje mu się świetnie, a oni odwdzięczają się coraz lepszymi występami. Może jednak stać ich na jeszcze więcej, może będą odgrywać we Francji ważne role?

Polska - Czechy  3-1
Polska - Czechy 3-1
fot. Ryszard Kotowski

Niezwykle cieszyliśmy się, kiedy wyrastał nam trzon kadry, stworzony z zawodników śmiało poczynających sobie w czterech czołowych ligach europejskich, bo to oznaczało, że być może dla reprezentacji nadchodzą lepsze czasy. I rzeczywiście, daje nam ona najwięcej radości od eliminacji do Euro 2008. Dzisiaj wysyłane są kolejne pozytywne sygnały, bo do reprezentacji pukają młodzi zawodnicy. Pukają, i to niezwykle głośno.

Kiedy na poprzednie zgrupowanie Adam Nawałka wysłał powołanie Bartoszowi Kapustce, zdziwiony był każdy, a najbardziej chyba on sam. Jeszcze na początku sezonu nie łapał się nawet do podstawowej jedenastki Cracovii, a tutaj nagle miał jechać na reprezentację? Zdziwienie rosło jednak jeszcze bardziej, kiedy już w kadrze się pojawił. Dzięki wysokiemu prowadzeniu z Gibraltarem, dostał szansę wybiegnięcia na boisko już na pierwszym zgrupowaniu, na plecach mając numer 10, i strzelił bramkę po zaledwie 11 minutach. W towarzyskim meczu z Islandią na zdobycie gola nie potrzebował nawet jednej, a potem miał jeszcze swój duży udział przy pierwszej bramce Lewandowskiego. Ledwie trzy minuty czekał w meczu z Czechami, aby przytomnie odebrać piłkę, popędzić skrzydłem i zanotować asystę.

Takiego wejścia do reprezentacji mógłby mu pozazdrościć niejeden piłkarz, który w chwili debiutu miał zdecydowanie większe doświadczenie. Ciężko nawet wskazać kogoś, kto w ostatnich latach zaliczyłby, choćby w mniejszym stopniu, równie imponujący początek. Kapustka nie potrzebował zbyt dużo czasu, aby pokazać, że Adam Nawałka się nie pomylił i wie na kogo stawia, zaś on sam ma dużo do zaoferowania. A warto zaznaczyć, że powołanie tylko go uskrzydliło i w klubie gra coraz lepiej.

Zupełnie innym przypadkiem jest Piotr Zieliński. On pierwsze pozytywne sygnały wysyłał jeszcze za kadencji Waldemara Fornalika, ale potem nie mógł odnaleźć formy. Chociaż także obecny trener dawał mu kolejne szanse, to w meczach ze Szwajcarią i Grecją zawodził. W eliminacjach zgromadził jedynie 24 minuty z Gibraltarem. W meczu z Islandią również długo (właściwie przez całą pierwszą połowę) był niewidoczny. Z szatni wyszedł jednak jakby zupełnie inny zawodnik. Nareszcie znów zobaczyliśmy w nim rozgrywającego, którego w Polsce z taką niecierpliwością wypatrujemy. Przez te piętnaście minut, brał udział w każdej akcji, zaliczając po drodze asystę. Mało? Pewnie, że mało, ale Nawałka pewnie wiedział co robił, zdejmując go z boiska, a Zieliński udowodnił, że grać potrafi - i to na najwyższym poziomie. Potencjał trzeba tylko z niego wyciągnąć.

- Czuję większy spokój. Głupot w głowie nie ma - powiedział kilka dni temu w wywiadzie dla wp.pl. Sam przyznawał, że wie, iż głowa w jego przypadku jest dużym problemem, ale ostatnio wszystko się zmienia. Na pewno pomogła mu nareszcie ustabilizowana sytuacja w klubie, o czym sam wspominał. Trener Marco Giampaolo mu ufa, dostaje kolejne szanse gry w pierwszym składzie, nawet jeśli zdarzy mu się gorszy mecz, a odwdzięcza się coraz większym wkładem w grę Empoli.


Foto Olimpik/x-news

Jednak Zieliński i Kapustka to nie jedyni młodzi, z których reprezentacja może mieć pożytek. Do Milika zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale przecież to Nawałka mu zaufał, kiedy my zastanawialiśmy się dlaczego zamiast pomagać reprezentacji U-21, jedzie grać w tej seniorskiej. Jest Linetty, o którego potencjale dużo mówią nie tylko Polacy, a na którego selekcjoner chciał już stawiać podczas tych eliminacji zdecydowanie częściej, ale zazwyczaj pojawiała się jakaś przeszkoda. Na zgrupowaniu pojawił się Stępiński, a w Ekstraklasie zachwyca Damian Dąbrowski i wielu dziwi się, że jeszcze nie dostał powołania, ale może przed Euro będzie miał swoją szansę pokazania się.

Oczywiście zawodnicy ci mogą, ale wcale nie muszą mieć swojego czasu już na tym turnieju. Niektórzy swojej szansy nie wykorzystają, jak Kamiński z Lecha Poznań, innych biało-czerwona koszulka sparaliżuje. Wciąż pamiętamy, że Piotrek Zieliński miał swoje 45 minut także za kadencji Fornalika z Danią, a potem zgasł i, dostając również szanse od Nawałki, nie potrafił ich wykorzystać. Dlatego każdy pozytywny sygnał z ich strony trzeba przyjmować z pewną rezerwą. Przykładem może być chociażby obecny pewniak w reprezentacji, Michał Pazdan, który w 2008 roku jechał do Austrii i Szwajcarii jako ogromna nadzieja i przyszłość polskiej piłki, a wracał z przypiętą mu na lata łatką niespełnionego talentu.

- Myślę, ze brakowało mi doświadczenia, żeby zdać sobie sprawę z tego, że to wszystko jest mało istotne i skupić się tylko na piłce - mówił kilka miesięcy temu w rozmowie z Markiem Wawrzynowskim. Trenując z piłkarzami, których jeszcze niedawno znał tylko z gazet, chłonąc otoczkę jaką wytworzyło wokół niego sensacyjne powołanie, nie udźwignął presji i nie pokazał swoich umiejętności. Nikt także nie pomógł mu z tym sobie poradzić.

Wydaje się, że teraz mimo wszystko atmosfera w kadrze jest dla młodych bardziej przyjazna, co pozwala im myśleć o tym, co naprawdę ważne. Swój duży udział ma w tym kapitan, Robert Lewandowski. Po pierwszym zgrupowaniu Bartosz Kapustka opowiadał, że został przez piłkarza Bayernu zaproszony do gry w "dziadka" z nim i kilkoma innymi doświadczonymi zawodnikami. Dzięki temu od razu poczuł się częścią drużyny. Wciąż jednak wiele jest zagrożeń, ale liczy się, że młodzi w tej kadrze są, ogrywają się, a co najważniejsze nie zadowalają się pośledniejszymi rólkami. Oni chcą się do kadry dostać przebojem. Kto wie, może któryś z nich będzie we Francji jokerem Adama Nawałki?


Polecamy