W Kluczborku liczą, że MKS pójdzie w górę tabeli
Po spadku z 1 ligi piłkarze MKS-u Kluczbork niespecjalnie radzą sobie w rozgrywkach 2 ligi. To jednak nie może być wielkie zaskoczenie, bo generalnie spadkowicze w naszej krajowej piłce mają problemy. Biało-niebiescy są w strefie spadkowej, ale do zespołów ze środka tabeli nie mają wielkich strat. Jeśli zaczną wygrywać, to szybko podskoczą w klasyfikacji.
fot. Grzegorz Gałasiński
Po ośmiu kolejkach, a więc prawie na półmetku pierwszej rundy rozgrywek, MKS w tabeli 2 ligi zajmuje 16. miejsce, czyli jest w strefie spadkowej. Zdobył tylko siedem punktów. Wygrał raz, cztery mecze zremisował i trzy przegrał. Tylko ostatnia w tabeli Gwardia Koszalin ma mniej strzelonych goli. MKS zdobył ich sześć. Stracił 13, czyli prawie najwięcej w stawce. Proste wyliczenia wskazują na to, że nie jest dobrze.
Na sprawę można jednak popatrzeć z innej perspektywy. Poza dwoma spotkaniami: z GKS-em Jastrzębie i Wartą Poznań, które MKS wysoko przegrał, w żadnym innym nie stracił więcej niż jednego gola. Poza tym mierzył się już, pomijając GKS Bełchatów, z wszystkimi zespołami typowanymi do miejsc w czołówce. Jednocześnie różnice w tabeli nie są duże. Zespół z Kluczborka, choć jest na 16. pozycji, to do 6. Garbarni Kraków traci tylko cztery punkty, a do 10. Wisły Puławy zaledwie dwa.
- Dobrze widzimy w jakiej sytuacji w tabeli jesteśmy, ale widzę też pozytywy - mówi trener MKS-u Andrzej Konwiński. - Ten zespół ma potencjał, a dodatkowo kilkanaście dni temu przeprowadziliśmy badania, które wykazały, że pod względem fizycznym zawodnicy wyglądają dobrze. Na tym można opierać optymizm przed kolejnymi meczami. Poza tym trzeba pamiętać, że to jest zespół budowany w zasadzie od nowa i potrzeba nieco czasu, żeby wszystkie element w grze zaczęły się zazębiać. Liczę, że wkrótce powinno się tak stać i drużyna pójdzie w górę tabeli. Niby będziemy mieć teoretycznie łatwiejszych przeciwników, ale absolutnie tym nie ma co się sugerować. Wiem, że w każdym meczu będzie ciężko.
Pewnie wielu kibiców po spadku liczyło, że zespołowi uda się włączyć do walki o powrót na zaplecze ekstraklasy. Była to jednak nierealna ocena rzeczywistości. Po pierwsze skład MKS-u bardzo mocno się zmienił, po drugie kluczborski klub jest jednym z biedniejszych w 2 lidze, a po trzecie spadkowiczom w naszych krajowych realiach jest ciężko w nowym otoczeniu. Przykładem tego jest choćby MKS sprzed sześciu lat. Wtedy też był zaraz po spadku i choć dysponował „na papierze” mocnym składem, to zajął w 2 lidze 10. miejsce. Przykład z poprzedniego sezonu, kiedy spadkowicze z 1 ligi: GKS Bełchatów i Rozwój Katowice mieli problemy potwierdza tę tezę. Obecny sezon zresztą również. Tyle samo punktów co MKS ma bowiem Znicz Pruszków. Wspominana wcześniej Wisła Puławy, która też jest spadkowiczem ma dziewięć punktów, a więc również bliżej jej do strefy spadkowej niż do grupy drużyn ze ścisłej czołówki.
- Spodziewaliśmy się, że to będzie bardzo trudny sezon dla nas - przyznaje wiceprezes MKS-u Wojciech Smolnik. - To się potwierdza. Szkoda, że kilka punktów nam uciekło, bo przynajmniej o dwa powinniśmy mieć więcej.
- Wchodzimy w drugą część rundy - zaznacza trener Konwiński. - Nie planuję ile punktów musimy zrobić. Na pewno więcej niż do tej pory. Jeśli chodzi o zaangażowanie czy też długimi fragmentami grę, to nie mogę mieć pretensji do zawodników. Brakuje jeszcze konsekwencji, pewnie też i momentami jakości. Mentalnie widzę jednak, że chłopcy wyglądają dobrze. Teraz trzeba przełożyć to na wyniki. Dwa-trzy zwycięstwa w najbliższych meczach powinny dać nam więcej spokoju.
W sobotę MKS zmierzy się na wyjeździe z Siarką Tarnobrzeg. Nie najlepiej zaczęła ona sezon, ale dwa ostatnie mecze wygrała i ma na koncie 10 punktów.
[wideo_iframe]http://get.x-link.pl/c66b69d1-41c1-b6c7-8712-dcf9ec7493b2,c5dc5824-d1c5-f244-e8ed-31feae23be34,embed.html[/wideo_iframe]