Trenerzy po meczu Zawisza Bydgoszcz - MKS Kluczbork
Sensacyjne zwycięstwo beniaminka 1. ligi nad spadkowiczem z Ekstraklasy z pewnością jest wydarzeniem drugiej serii gier 1. ligi. Na pomeczowej konferencji prasowej swojego rozgoryczenia nie ukrywał szkoleniowiec gospodarzy, Mariusz Rumak.
fot. Grzegorz Dembiński
Andrzej Konwiński (MKS Kluczbork): Mecz zaczął się od tego, że skutecznie odpieraliśmy ataki i czekaliśmy na okazję do zdobycia bramki. Podwójnie cieszy to że zdobyliśmy dwie w pierwszej połowie, natomiast nasze założenia, które były w szatni legły w gruzach, gdy po kilku minutach Zawisza strzelił bramkę, 15-20 minut mieliśmy wytrzymać napór, nie udało nam się, ale zrobiliśmy swoje zdobywając tego jednego gola w drugiej połowie w takim bardzo trudnym momencie, bo wtedy, kiedy rywal był rozpędzony, a my w defensywie. Ten gol pozwolił nam w siebie uwierzyć, pokazaliśmy charakter. Dla nas to ogromny sukces, szczególnie że wygraliśmy w Bydgoszczy, z silnym rywalem.
W zwycięstwo nad Zawiszą uwierzyłem w ubiegłym tygodniu, po przegranym meczu w Głogowie. Nie brałem pod uwagę scenariusza w którym jedziemy do Bydgoszczy przegrać. Futbol taki jest, że można grać dobrze a i tak tracić bramki, na początku drugiej połowy bramkarz Zawiszy obronił sytuacje sam na sam Maćka Kowalczyka, a zamiast strzelić trzecią, straciliśmy pierwszą bramkę.
Tak się złożyło, że zawodnicy, którzy nie grali tydzień temu, w tym meczu zdecydowali o wyniku. Dzisiejszy rezultat to efekt okresu przygotowawczego, nie mamy szczególnych gwiazd, tylko zespół, bardzo dobrych piłkarzy, wyróżniających się na poziomie pierwszej ligi. Na poszczególnych pozycjach nie prezentowaliśmy się dziś gorzej od naszych rywali, chociaż ich atutem była kultura i organizacja gry. Chłopcy wykonali kawał dobrej roboty.
Mariusz Rumak (Zawisza Bydgoszcz): Dla mnie założenie było takie żeby Zawisza wziął sprawy w swoje ręce, nie pozwalał na zbyt wiele przeciwnikowi, starał się cierpliwie budować akcje. Uczulałem moich piłkarzy, że nasz rywal może nam zagrozić w dwóch momentach: Raz, to stałe fragmenty gry. Tak straciliśmy pierwszego gola, ale wcześniej mieliśmy problemy z kryciem. Nieodpowiedzialność niektórych z piłkarzy spowodowała że graliśmy bez tego elementu. Gra się 11 na 11, przeciwnik nie grał w przewadze żeby to stanowiło problem. Drugi element to moment, kiedy stracimy piłkę- faza przejścia do defensywy musi być zawsze optymalnie zorganizowana, a drugą bramkę straciliśmy w ten dokładnie sposób.
W przerwie zwróciłem uwagę na kilka elementów taktycznych, to jest niedoświadczony zespół, przerwa została wykorzystana bo zmieniliśmy sposób grania. Udało się docisnąć przeciwnika, przyśpieszyć grę, ale nie ustrzegliśmy się błędów, bo jeśli rywal zdobywa gola po wrzucie z autu z wysokości chorągiewki przy swoim polu karnym to znaczy, że zbyt łatwo traciliśmy bramki. Ostatni raz straciliśmy u siebie trzy gole w meczu z Cracovią, która przecież oddała wtedy trzy strzały. Musimy poprawić się w każdym możliwym elemencie. Dziś zawiódł cały zespół. Bardzo słabo wyglądały stałe fragmenty, w porównaniu do meczu z Arką zbyt dużo było niedokładności. Zbyt długie „zbieranie się” w trakcie sezonu może się zakończyć tym, że w pewnym momencie już się z tego nie wyciągniemy.
Gra defensywna miała być atutem, gdy się patrzy na CV moich piłkarzy można uznać, że mamy doświadczony blok defensywny, ale tego doświadczenia nie było widać. Za wynik odpowiada jednak cały zespół, łącznie ze mną. W pierwszej połowie bardzo słabo prezentowaliśmy się także z przodu, większość ataków kończyła się stratą piłki w prosty sposób, bez wysiłku ze strony rywali, z błędów technicznych czy złych wyborów. Uczulałem moich piłkarzy na mocne strony swoich rywali. Graliśmy dziś tylko jednym defensywnym pomocnikiem, było obok niego miejsce, jednak skrzydłowi mogli się szerzej ustawiać - o ile Smektała starał się grać szeroko, tak Łukomski czy Żylski ustawiali się w środku i było łatwo kasować ich akcje. To też wynika z braku doświadczenia.
Jeśli chodzi o nieobecnych, to Mica cały czas narzeka na ból, chociaż wszystkie testy medyczne wykazują na to że jest zdrowy. Natomiast Alvarinho odmówił wyjścia na trening i w chwili obecnej nie ma dla niego miejsca w zespole. W grę wchodzi zespół rezerw albo rozwiązanie kontraktu. Nie ma zaufania mojego ani innych zawodników, teraz zarząd musi rozstrzygnąć sprawę.