MKS Kluczbork - Wisła Puławy 1:1. Remis po golu w końcówce
W meczu 6. kolejki drugiej ligi, Wisła Puławy zremisowała w Kluczborku z MKS 1:1. Od 14. minuty przyjezdni przegrywali i wydawało się, że wrócą do domu bez nawet "oczka". Jednak w doliczonym czasie gry, punkt gościom uratował Alen Ploj. Puławianie mogą odczuwać niedosyt, ponieważ byli w sobotę lepsi, jednak zawodzili pod bramką przeciwnika.
fot. Fot. Łukasz Kaczanowski
Wiślacy na Opolszczyznę udali się w dobrych humorach. W środę, "Duma Powiśla" w trenerskim debiucie Ryszarda Wieczorka pokonała u siebie Gwardię Koszalin i biało-niebiescy chcieli w sobotę pójść za ciosem. Tym bardziej, że MKS, który - tak jak Wisła - jest spadkowiczem z Nice I. ligi, nie może przystosować się do występów na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Ekipa z Kluczborka po pięciu kolejkach miała na swoim koncie cztery punkty, a puławianie dorobek o dwa "oczka" lepszy.
Murawa na obiekcie w Kluczborku była nasiąknięta, ponieważ przed meczem intensywnie padało. Początkowo lepiej do tych warunków przystosowali się grający agresywnym pressingiem gospodarze. Ale przyjezdnym udawało się z niego wyjść i kilka razy przedostali się oni pod pole karne rywala, jednak bez efektu bramkowego.
Następnie gra się uspokoiła. Na pierwszą dobrą okazję do strzelenia gola, kibice czekali do 14. minuty. I wtedy biało-niebiescy musieli wyjmować piłkę z siatki. Z rzutu wolnego, perfekcyjny strzał z 20 metrów oddał kapitan MKS, Kamil Nitkiewicz. Piłka zatrzepotała w okienku puławskiej bramki.
Za chwilę do wyrównania mógł doprowadzić świętujący w sobotę 30. urodziny Jakub Smektała. Po uderzeniu doświadczonego pomocnika futbolówka odbiła się od słupka i gospodarze mogli odetchnąć z ulgą. Tylko na chwilę, ponieważ puławianie ruszyli do natarcia. Jednak próby Smektały, Tomasza Sedlewskiego, Jakuba Poznańskiego i Arkadiusza Maksymiuka nie przyniosły zmiany wyniku. W odpowiedzi, uderzał Lucjan Zieliński, ale także bez powodzenia.
W 33. minucie niewiele zabrakło, by Kacpra Majchrowskiego pokonał Sebastian Głaz. W końcówce pierwszej połowy puławianie mieli szczęście, ponieważ po "główce" Wojciecha Kochańskiego piłka przeleciała tuż obok bramki Wisły.
Druga połowa zaczęła się od ataków Wisły. Wydawało się, że w polu karnym faulowany był Smektała, ale arbiter nie wskazał na wapno. Przyjezdni mieli dużą przewagę, jednak MKS cały czas skutecznie bronił skromnego prowadzenia.
W 68. minucie było blisko gola dla gości. Po strzale Dawida Pożaka, bramkarz gospodarzy wypuścił piłkę, lecz dobitka Smektały przeszła nad bramką. Następnie "szczupakiem" uderzał Tomasz Sedlewski, ale także niecelnie. "Duma Powiśla" nie ustawała w wysiłkach do doprowadzenia do wyrównania.
Ataki się opłaciły. W 90. minucie Bartosz Sulkowski wypatrzył Alena Ploja, a słoweński napastnik z kilku metrów wpakował piłkę do siatki i dzięki temu podopieczni trenera Wieczorka wracają do Puław z punktem.
Kolejne spotkanie ligowe czeka biało-niebieskich 2. września (godzina 17). Wówczas Wisła zmierzy się u siebie z Gryfem Wejherowo.
Zdaniem trenerów
Ryszard Wieczorek (trener Wisły): Wiedzieliśmy, że po porażce 0:3 z Wartą Poznań zespół gospodarzy będzie zdecydowanie zmotywowany i po jego stronie była duża agresywność i determinacja. Przeciwnik trafił po kilku stałych fragmentach gry, oczywiście bramka była przednia – uderzenie od słupka do bramki, czyli „stadiony świata” – piękny gol. Mimo wszystko jestem zadowolony z postawy moich zawodników, ze sposobu ich poruszania się po boisku, gdyż tego od nich oczekiwałem. Gdybyśmy policzyli możliwości do zdobycia bramki, kiedy przeciwnik w drugiej połowie cofnął się głęboko, to nie zbrakło nam dobrych akcji, które zakończyć się mogły inaczej. Mieliśmy mnóstwo możliwości, aby prostopadłym podaniem, albo strzałem to zakończyć, i to jest duży minus po naszej stronie. Zespół pokazał charakter, jest nowy i myślę, że ta bramka w doliczonym już czasie da nam pozytywny impuls.
Andrzej Konwiński (trener MKS): Zupełnie inaczej odbierana jest bramka, którą strzela się w doliczonym czasie, a zupełnie inaczej, kiedy ją się traci. Bardzo było nam to zwycięstwo potrzebne, tutaj, na tym stadionie. Dążyliśmy do tego małymi krokami i w sytuacji najmniej spodziewanej, kiedy piłka wpadła w pole karne i zrobiła kozła, straciliśmy gola. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że będziemy grać przeciwko zespołowi, który nie zebrał się niedawno. Spadł z I ligi, ale część zawodników utrzymał i był bardzo wymagający. Mieliśmy na ten mecz swój plan. Ten plan zawiódł. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wygranie jakiegokolwiek meczu, to będzie walka na śmierć i życie.
MKS Kluczbork – Wisła Puławy 1:1 (1:0)
Bramki: Nitkiewicz 14 – Ploj 90
MKS: Majchrowski – Gierak, Zieliński (84 Reisch), Niemczyk, Nitkiewicz, Warchoł (63 Fedota), Baraniak (58 Bodziony), Kochański, Nakrosius, Kubiak (81 Rakowski), Górkiewicz
Wisła: Madejski – Sedlewski (83 Żemło), Murawski, Poznański, Sulkowski, Głaz (70 Darmochwał), Maksymiuk, Szymankiewicz (83 Brzeski), Pożak, Smektała, Ploj
Żółte kartki: Warchoł, Niemczyk Nakrosius – Sulkowski, Poznański, Szymankiewicz, Pożak
Sędziował: Szymon Lizak z Poznania