BS Leśnica 4 Liga Opolska 2022/23. Raporty, podsumowanie [16. kolejka]
Prezentujemy komplet raportów z meczów 16. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej.
fot. Wiktor Gumiński
fot. Wiktor Gumiński
fot. Wiktor Gumiński
fot. Wiktor Gumiński
fot. Wiktor Gumiński
fot. Wiktor Gumiński
fot. Wiktor Gumiński
fot. Wiktor Gumiński
Najpierw był śnieg i wiatr, a po nich piłka nożna. Tak można streścić inauguracyjną 16. kolejkę BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej, która odbyła się w iście zimowej scenerii, niczym nie przypominającej rundy „wiosennej”. O niekorzystnych warunkach atmosferycznych mówiło kilku szkoleniowców, ale rozpoczniemy od wypowiedzi Łukasza Kabaszyna, trenera LZS-u Walce, który słusznie zauważył, że warunki atmosferyczne sprzyjały tym, którzy się bronili i przeszkadzały drużynom nastawionym ofensywnie. W spotkaniu LZS-ów Piotrówki i Walec obie ekipy po części broniły się i atakowały, a mecz zakończył się remisem 2:2.
- Można powiedzieć, że warunki atmosferyczne zepsuły rozpoczęcie rundy rewanżowej, bo śnieg i wiatr nie pomagały drużynom, które chcą grać w piłkę. Ci, którzy chcieli się bronić, mieli lepiej – zauważa szkoleniowiec. - Myślę, że remis w tym meczu był jak najbardziej sprawiedliwy. Rywale byli lepsi w pierwszej połowie i jeśli strzeliliby trzy bramki, to nie moglibyśmy narzekać. Po przerwie role się odwróciły. My byliśmy częściej przy piłce, a Piotrówka jedynie kontratakowała – podsumował.
Adam Jaremko, trener LZS-u Piotrówka: Pierwsza połowa należała do nas. Oprócz strzelonej bramki stworzyliśmy sobie jeszcze dwie lub trzy sytuacje stuprocentowe. Po przerwie strzeliliśmy jeszcze jedną bramkę, ale na 25 minut przed końcem rywalizacji niepotrzebnie się cofnęliśmy. Niemniej mecz był bardzo fajny jak na 4 ligę. Warto wspomnieć, że w naszym składzie znalazło się ośmiu młodzieżowców.
Podział punktów miał również miejsce w pojedynku Stegu Startu Jełowa z Fortuną Głogówek. Był to drugi i za razem ostatni remis w tej serii meczów. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1.
- Szanujemy ten punkt. Zdobyliśmy go w meczu z dobrym przeciwnikiem. Były fragmenty, gdzie Fortuna miała przewagę, ale co do zasady mecz był wyrównany – mówi trener Startu Tomasz Ciastko.
- Pierwsza połowa nie była dobra w naszym wykonaniu. Start trzykrotnie posłał piłki za linię naszej obrony, przegrywaliśmy również kluczowe piłki w środku pola – zaznacza Maciej Lisicki, trener Fortuny. - Swoje błędy skorygowaliśmy w drugiej połowie. Wydawało się, że opanowaliśmy sytuacje, mieliśmy okazje do zamknięcia meczu, ale piłka nożna okazała się brutalna - straciliśmy gola w ostatnich minutach. Nie było widać, że gra czwarty zespół ligi z ostatnią. Jełowa się wzmocniła i widać, że nie zamierza odpuścić nikomu.
Zdobyty punkt przez ostatni zespół ligi z pewnością nie jest na rękę Polonii Głubczyce, która wysoko przegrała z Victorią Chróścice.
Jarosław Panasiński, trener Polonii Głubczyce: Ta porażka bardzo boli, ale nie może być inaczej, skoro grając jedenastu na jedenastu wygrywaliśmy 3:2, a potem mając przewagę jednego zawodnika daliśmy sobie wbić trzy bramki. Do tego zmarnowaliśmy jeszcze rzut karny i parę innych dogodnych okazji. Co tu dużo mówić: jeżeli w taki sposób będziemy nadal rozdawać punkty, to po prostu spadniemy z ligi.
- Mnóstwo meczów już w życiu prowadziłem jako trener, ale ten był jednym z bardziej szalonych, jakich doświadczyłem. Niejako już tradycyjnie najpierw skomplikowaliśmy sobie życie na własne życzenie. Prowadząc 2:1 powinniśmy byli podwyższyć wynik, a daliśmy się dwukrotnie zaskoczyć i jeszcze podarowaliśmy przeciwnikowi karnego. Nasz bramkarz jednak świetnie go wybronił, co następnie powtórzył w innej sytuacji. A potem cała drużyna poszła za ciosem i chwała chłopakom za to, że potrafili odwrócić losy meczu. Uważam, że lepiej wytrzymaliśmy mecz kondycyjnie, mimo że przez około pół godziny graliśmy w „dziesiątkę”. Pokazaliśmy duży charakter, ale z drugiej strony nasza gra w defensywie wymaga jeszcze znaczącej poprawy – omawia Dariusz Kaniuka, trener Victorii Chróścice.
Swój mecz przegrała również inna drużyna znajdująca się w strefie spadkowej. Spotkanie Skalnika Gracze z Unią Krapkowice zakończyło się wynikiem 3:0.
Damian Dziura, trener Skalnika Gracze: Z racji trudnych warunków atmosferycznych i stanu murawy, chcieliśmy w tym meczu osiągnąć sukces możliwie najprostszymi środkami i to nam się udało. Przeważaliśmy przez całe spotkanie, choć w pierwszej połowie Unia również miała szanse na zdobycie gola. W drugiej odsłonie już jednak w pełni dominowaliśmy i nasze zwycięstwo powinno być nawet jeszcze wyższe.
- Mieliśmy niezłe fragmenty i nie byliśmy na tyle słabi, by przegrać aż 0:3. Szczególnie żal sytuacji, kiedy przy stanie 0:1 nasz zawodnik z metra nie trafił do bramki. To był jeden z kluczowych momentów dla losów meczu, choć mogliśmy też odmienić wynik w paru innych sytuacjach – wspomina Sławomir Sieńczewski, trener Unii Krapkowice. - Nasz generalny plan na spotkanie legł w gruzach już w 3. minucie, po stracie pierwszego gola. Potem musieliśmy się odkryć, przez co nie ustrzegliśmy się błędów indywidualnych, które rywale potrafili wykorzystać.
Swoje okazje wykorzystali natomiast topowi reprezentanci 4 ligi. Ruch Zdzieszowice nie dał szans drużynie PoRaWia Większyce, choć pierwsza połowa absolutnie na to nie wskazywała. Mecz zakończył się wynikiem 5:1.
- Były fatalne warunki atmosferyczne – podkreśla Sebastian Polak, trener Ruchu. - W pierwszej połowie graliśmy pod wiatr. Wiedzieliśmy, że czekają nas trudności pod względem konstruowania ataków. Czasem wiatr był tak silny, że nie dało się wyjść z własnej połowy, bo piłka nieustannie wracała. Rywale mieli jedną okazję, którą zamienili na gola. Po przerwie role się odwróciły. Szybko strzeliliśmy trzy gole i zaczęliśmy kontrolować mecz. W ogólnym rozrachunku mogliśmy mieć na koncie jeszcze więcej bramek.
Tomasz Hejduk, trener PoRaWia: Ruch był naprawdę dobrym zespołem. W pierwszej połowie realizowaliśmy swoje założenia zgodnie z planem, ale w drugiej nasi rywale udowodnili, dlaczego zasługują na miano lidera tabeli. Kompletnie przespaliśmy 15 minut z początku drugiej części spotkania, ale to nie zmienia faktu, że nasi przeciwnicy mogli wpakować nam więcej niż pięć goli. Mamy trudny start, ale myślę, że chłopcy przystąpią do kolejnego spotkania z podniesionymi głowami. Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na jakość boiska w tym meczu, za przygotowanie którego należą się pochwały.
Trzy punkty dopisała sobie również ekipa ze Starowic Dolnych. Bramka na wagę zwycięstwa z MKS-em Gogolin została strzelona w 89. minucie.
Drugi trener LZS-u Jan Jędrychowski: Cieszymy się, że zakończyliśmy ten mecz bez kontuzji, bo warunki nie ułatwiały nam gry. Tym bardziej, że mierzyliśmy się z MKS-em, z którym zawsze trudno się gra. Do przerwy dominowaliśmy, jednak to nasi przeciwnicy stworzyli jedną akcję zakończoną golem. W drugiej połowie mecz się wyrównał, ale potrafiliśmy już znaleźć sposób na zagrożenie bramki rywala.
Adrian Pajączkowski, trener MKS-u: Gratuluję drużynie ze Starowic Dolnych. Była lepsza i nie ulega to żadnej wątpliwości. Graliśmy mądrze - na tyle, na ile pozwalała nam jakość zespołu. Momentem zwrotnym tego spotkania był błąd sędziego, po którym LZS strzelił gola, doprowadzając do wyrównania. Myślę, że gdyby nie to wydarzenie, to bylibyśmy w stanie powalczyć o korzystny rezultat. Niemniej tamta sytuacja napędziła naszych rywali, czego efektem był gol w 89. minucie. Odczuwamy pewien niedosyt w związku z małą liczbą wyprowadzonych przez nas ataków, natomiast przeciwnik nam na to nie pozwolił, zasłużenie zgarniając komplet punktów. Chciałbym jednak pochwalić swój zespół, który jest bardzo zorganizowany i zdyscyplinowany. Plusem jest również to, że w naszej drużynie zagrało czterech juniorów, co będzie procentować w przyszłości.
Swoich „oczek” szukała również druga drużyna Odry Opole, która na własnym terenie podejmowała Małapanew Ozimek. Było to najlepiej zapowiadające się starcie tej kolejki, ostatecznie zakończone minimalnym zwycięstwem drużyny gości.
- Brakowało nam strzałów, nie potrafiliśmy sobie stworzyć dogodnej sytuacji. Małapanew niczym nas nie zaskoczyła. Dobrze prowadziła grę, ale za bardzo się cofnęliśmy, dlatego z przodu brakowało nam większej liczby zawodników oraz zdecydowania – podsumowuje Maksymilian Paszkowski, zawodnik Odry.
- Przy ocenie meczu należy wziąć pod uwagę zastane warunki atmosferyczne, które nie sprzyjały płynnej grze. Postawiliśmy na środki bardziej bezpośrednie, ale mimo wszystko uważam, że z przekroju całego spotkania stworzyliśmy więcej sytuacji i zasłużenie wygraliśmy. Jednym z naszych założeń było stwarzanie zagrożenia ze stałych fragmentów – mówi Wojciech Scisło, trener Małejpanwii. - Przekornie dodam, że do tej pory nie mieliśmy do czynienia z boiskiem trawiastym, nie udało nam się również przećwiczyć stałych fragmentów. A mimo wszystko to był klucz do zwycięstwa.
Ostatni mecz to spotkanie sąsiadów z tabeli. PPO Piast Strzelce pewnie wygrał z OKS-em Olesno 3:0, uciekając nieco od strefy spadkowej. Ta z kolei to bezpiecznego miejsca traci już siedem punktów.
Tomasz Kazimierowicz, trener OKS-u Olesno: Stworzyliśmy sobie zbyt mało klarownych okazji, by móc myśleć o zwycięstwie. Punkt był jednak w naszym zasięgu. Żadnego z trzech goli nie straciliśmy bowiem z akcji, tylko wszystkie po stałych fragmentach gry. Gdybyśmy się bardziej skupili i nie popełnili prostych błędów w kryciu przy rzutach rożnych i wolnych, bezbramkowy remis byłby całkiem realny.
- Zaczęliśmy rundę wiosenną w bardzo dobrym stylu – cieszy się Maciej Kułak, trener Piasta Strzelce Opolskie. - Może nie mieliśmy miażdżącej przewagi, ale kontrolowaliśmy przebieg rywalizacji i nie pozwoliliśmy przeciwnikom na wykreowanie groźnych szans bramkowych. Gole zdobywaliśmy po stałych fragmentach, ale nie oznacza to, że brakowało nam okazji stworzonych z akcji. Zrealizowaliśmy cele postawione przed tym spotkaniem i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie tylko lepiej.