3 liga piłkarska. Bolesna porażka MKS-u Kluczbork w Gaci
MKS był w ataku nieskuteczny, a w obronie niefrasobliwy. To poskutkowało porażką 0-3 z Foto-Higieną Gać.
Dla zespołu z Kluczborka był to ostatni mecz w tym roku, w dodatku niezwykle ważny, bo przeciwko innej drużynie z dołu tabeli.
Wynik mógłby wskazywać, że nasza ekipa była bez szans i odstawała od rywala, lecz takie stwierdzenie nie do końca odpowiadałoby prawdzie. Przez większość czasu to goście przeważali. Dłużej utrzymywali się przy piłce, starali się na wąskim boisku wymieniać więcej podań i co jakiś czas kreowali niezłe okazje. Ciągle nie zgadzała się ta najważniejsza statystyka - liczba goli.
Starcie układało się od początku po myśli gospodarzy, wśród których brylowali znani z występów m.in. dla Odry Opole bracia Janusz i Marek Gancarczykowie. To właśnie drugi z nich już w 5. min wpisał się na listę strzelców. W obronie nie popisali się zawodnicy MKS-u. Najpierw w niegroźnej sytuacji sfaulowali przed polem karnym, potem Konrad Skuza odbił przed siebie lecący w niego strzał z rzutu wolnego, a jego koledzy nie upilnowali M. Gancarczyka.
- Znów tracimy gola w pierwszych minutach - denerwował się skrzydłowy MKS-u Piotr Makowski. - Tak samo było ostatnio z Rekordem Bielsko-Biała. Mówiliśmy sobie, że na tej nierównej murawie trzeba często uderzać, nawet z niełatwych pozycji, tak by bramkarz mógł popełnić błąd. Szkoda, że sami w ten sposób daliśmy się zaskoczyć.
Przyjezdni w pierwszej połowie grali zbyt wolno i niedokładnie. Dopiero po upływie dwóch kwadransów zaczęli stwarzać zagrożenie. Najbliżej wyrównania był po indywidualnej akcji Norbert Jaszczak, ale jego strzał zatrzymał się na słupku. Po chwili piłka wpadła do siatki, tyle że po przeciwnej stronie, a Skuzę po raz drugi pokonał M. Gancarczyk. Znów przy wydatnym udziale defensywy MKS-u, która zostawiła pomocnika miejscowych bez opieki.
W drugiej części kluczborczanie prezentowali się lepiej. Tuż po przerwie bardzo dobrą szansę zmarnował Dominik Lewandowski, który w sytuacji sam na sam uderzył nad poprzeczką. MKS na ogół z łatwością dochodził do 20 metra, później brakowało już pomysłu na rozegranie akcji. Liczne dośrodkowania lądowały przeważnie w rękach bramkarza, natomiast gdy któryś z zawodników przymierzał się do strzału, był podwajany przez obrońców Foto-Higieny. Mimo to goście mieli okazje przynajmniej na bramkę kontaktową, chociaż trudno je nazwać stuprocentowymi. W końcówce zostali jeszcze pognębieni przez ich egzekutora - M. Gancarczyka.
- Zdobywamy zdecydowanie za mało goli - podkreślał Makowski. - Pod tym względem jesteśmy na niemal szarym końcu. Co najgorsze, klarownych sytuacji mamy dużo, w każdym meczu co najmniej po dwie-trzy. Sęk w tym, że ich nie wykorzystujemy.
- Jestem wstrząśnięty - zżymał się trener kluczborskiej drużyny Dariusz Surmiński. - Wynik nie oddaje tego, co się działo. Nie powinniśmy przegrać, a już na pewno w nie takich rozmiarach. To było dziwne spotkanie. Nie umieliśmy oddać celnego strzału, mimo że każdy trening jest podporządkowany temu, by skuteczność wynosiła choćby 50 procent. W obronie też z reguły nie popełniamy tylu błędów, co zrobiliśmy tym razem.
Foto-Higiena Gać - MKS Kluczbork 3-0 (2-0)
1-0 M. Gancarczyk - 5., 2-0 M. Gancarczyk - 39., M. Gancarczyk - 87.
MKS: Skuza - Orłowicz, Gierak, Krawczun, Nitkiewicz (44. Dyr) - Jaszczak (88. Węglarz), Sobala, Gadecki (46. Glanowski), Makowski (88. Okraszewski), Lewandowski - Reisch. Trener Dariusz Surmiński.
Sędziował: Paweł Kucharczyk (Wrocław). Żółte kartki: Nitkiewicz, Gierak.