1 liga piłkarska. Remis MKS-u Kluczbork
Nasz pierwszoligowiec zremisował na własnym stadionie z Pogonią Siedlce 2-2.
Zespół z Kluczborka trzy tegoroczne ligowe mecze przegrał, dlatego remis w starciu z dobrze spisującą się Pogonią można uznać za progres. Nie chodzi wyłącznie o wynik, ale też o podejście wolicjonalne zawodników. MKS zagrał ambitnie i nie złamał się dwukrotnym prowadzeniem rywali. Punkt jego sytuacji w tabeli nie poprawia, lecz być może wleje w naszą drużynę odrobinę optymizmu i pewności siebie.
- Zdenerwowanie widać w grze - przyznawał pomocnik MKS-u Rafał Niziołek. - Nie wiedzie nam się i chcemy za wszelką cenę zdobyć pełną pulę. A kiedy bardzo się chce, to wiele rzeczy nie wychodzi.
Słowa Niziołka znajdowały potwierdzenie zwłaszcza w pierwszej połowie. Gospodarze starali się zaskoczyć przeciwników długimi podaniami, które jednak rzadko znajdowały właściwego adresata. Występujący w roli napastnika Michał Kojder przegrywał pojedynki z rosłymi defensorami gości i nie potrafił przytrzymać piłki. Jako że Pogoń dostosowała się do takiego stylu, to kibice oglądali słaby mecz, a okazji bramkowych było jak na lekarstwo.
Zmieniło się to po przerwie, głównie za sprawą gola dla przyjezdnych. Padł on po rzucie karnym poprzedzonym błędami Kamila Nitkiewicza, który najpierw zbyt słabo odegrał do bramkarza Wojciecha Kaczmarka, a po chwili, chcąc szybko naprawić swą niedokładność, dał się łatwo wymanewrować Grzegorzowi Tomasiewiczowi i go sfaulował.
MKS na stratę bramki zareagował pozytywnie i w 56. min, po odbiorze Mohameda Essama i sprytnym strzale zewnętrzną częścią stopy Niziołka, wyrównał To, że trafienie na 1-1 wypracował akurat ten duet, nie było dziełem przypadku. Obaj zawodnicy brali udział w większości akcji ofensywnych, a Niziołek gola zadedykował nowo narodzonej córce Mai.
Zamiast pójść za ciosem, MKS po wyrównaniu oddał pole Pogoni. Sygnałem ostrzegawczym była sytuacja sam na sam i uderzenie w słupek Dariusza Zjawińskiego, ale w 73. min nieuwagę i fatalne ustawienie miejscowej obrony wykorzystał już rezerwowy zespołu z Siedlec Eusebio Bancessi.
Za ostatni fragment meczu naszym zawodnikom należą się jednak pochwały. Nie zwiesili głów, a podeszli wyżej na połowę Pogoni. Odważniejsza gra opłaciła się, bo po stałym fragmencie i asyście Bartosza Brodzińskiego piłkę do siatki wepchnął Maciej Kowalczyk. Dla 40-letniego napastnika był to pierwszy występ od 13 listopada. Trzy punkty drużynie Tomasza Asensky’ego mógł dać Tomasz Swędrowski, lecz zwlekał z oddaniem strzału.
- Nie wygraliśmy kolejnego meczu, dlatego trudno być zadowolonym z gry - uważał obrońca gospodarzy Adam Orłowicz. - Jedyny plus jest taki, że dwa razy udało nam się odrobić straty. Natomiast błędy, których dopuściliśmy się przy obu straconych golach, nie powinny nam się zdarzyć.
Orłowicz należał do najlepszych w ekipie MKS-u. Wrócił na prawą obronę i dał spokój, którego nie potrafił zagwarantować w poprzednich spotkaniach Piotr Kwaśniewski. Blado wypadli z kolei Kojder i Sebastian Deja, którzy wystąpili tym razem od pierwszej minuty.
MKS Kluczbork - Pogoń Siedlce 2-2 (0-0)
0-1 Żytko - 50. (karny), 1-1 Niziołek - 56., 1-2 Bancessi - 73., 2-2 Kowalczyk - 88.
MKS: Kaczmarek - Orłowicz, Ganowicz, Brodziński, Nitkiewicz - Kubiak (69. Kościelniak), Załęcki, Deja (74. Kowalczyk), Niziołek, Essam - Kojder (81. Swędrowski). Trener Tomasz Asensky.
Pogoń: Misztal - Wójcik, Jędrych, Żytko, Chyła - Wrzesiński, Mroziński, Burkhardt (90. Janicki), Tomasiewicz (90. Paczkowski), Bajdur (50. Bancessi) - Zjawiński. Trener Marcin Broniszewski.
Sędziował Kornel Paszkiewicz (Wrocław). Żółte kartki: Deja - Burkhardt. Widzów 600.