MKS Ełk-Widzew Łódź 1:2. Wynik znów był znacznie lepszy od ich gry
III-ligowi piłkarze Widzewa pokonali w Ełku MKS 2:1. Bramki dla zespołu trenera Franciszka Smudy zdobyli Karol Stanek oraz Dario Kristo.
fot. łukasz kasprzak
Zapewne nie wszyscy kibice łodzian oglądali to starcie. Jak na trzecioligowe realia, poziom meczu na Mazurach nie był zły, można mieć jednak naprawdę mnóstwo uwag do postawy lidera tabeli.
Nie ma sensu owijać w bawełnę - to, co goście zaprezentowali przed przerwą, chwilami wołało o pomstę do nieba. W końcu mówimy o drużynie z ogromnymi aspiracjami i dysponującej przynajmniej kilkoma zawodnikami, którzy zdecydowanie „wyrastają” poza tą klasę rozgrywkową.
Smuda musiał dokonać kilku zmian w składzie wyjściowej jedenastki. Kontuzjowanych Patryka Wolańskiego i Marka Zuziaka zastąpili Maciej Humerski i Marcin Pieńkowski, natomiast za Stanka od pierwszego gwizdka arbitra walczył wreszcie Michał Miller.
Warto podkreślić, że dla Kristo bramka w Ełku była trzecim kolejnym trafieniem w trzecim meczu z rzędu. Każdy jego gol dawał Widzewowi prowadzenie i każde z tych starć łodzianie kończyli zwycięsko. Ewidentnie Chorwat wyrasta na kluczowego zawodnika zespołu, ma też dobry wpływ na kolegów z zespołu, co było wyraźnie widać, kiedy głośno motywował ich do walki po zdobyciu wyrównującego gola.
W najbliższą sobotę (19.10) widzewiacy rozpoczną na stadionie przy al. Piłsudskiego spotkanie z rezerwami Legii Warszawa. Na zbyt ostrą grę muszą uważać Michał Miller, Marcin Pigiel i Daniem Mąka. Jeśli ktokolwiek z nich zostanie bowiem ukarany żółtą kartką, będzie pauzował w kolejnym meczu.
Przemysław Kołłątaj (trener MKS): - Moja drużyna faktycznie była dziś dobrze zorganizowana. Zagraliśmy bez aż trzech podstawowych zawodników, ale ich zmiennicy pokazali się z dobrej strony. Cały zespół biegał i walczył, dopóki miał siły. Szkoda, że straciliśmy wyrównującą bramkę tak szybko po przerwie, ale mimo to miałem nadzieję, że uda nam się dotrwać do końca z remisem. Musiałem jednak zrobić zmiany, na boisku pojawili się jeszcze młodsi zawodnicy i niestety nie udało nam się sprawić tej niespodzianki.
Franciszek Smuda (szkoleniowiec Widzewa): - Spotkania w III lidze są dla nas bardzo trudne. Ełk okazał się dobrze zorganizowaną drużyną i to pomimo faktu, że oddał w całym meczu jeden celny strzał, z którego zdobył gola. Cieszę się, że mogłem porozmawiać z moim zespołem w przerwie, i po niej wyszedł na boisko niezwykle zmotywowany i dał z siebie wszystko. Chociaż o to nigdy nie mam do pretensji, bo zaangażowanie jest cały czas na najwyższym poziomie. Najważniejsze są dla nas punkty, widać, że moja drużyna próbuje cały czas grać piłką. Na szczęście, kolejna trudna przeszkoda jest już za nami.